Jak tam żyjecie w czasie pandemii? Ja dalej pracuje z domu, chociaż aktualnie mam urlop.
Powiedzieć, że Louis był wściekły, to było mało. Jechał właśnie na lotnisko. Dzień ich wylotu do Los Angeles, a on nawet nie miał pewności, że Harry poleci z nim. Od czasu koncertu w ogóle nie mieli kontaktu, brunet nie odpowiedział na choćby jednego smsa, a model nie wysłał ich mało.
Czuł się zdradzony i oszukany.
Nie miał nawet ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Na szczęście przy tym wyjeździe nie będzie Maca, jak i jego rodziny. To był stanowczo za długi wyjazd, przy dziewczynce.
Wysiadł z auta, a kluczyki jak zwykle oddał obsłudze. Samolot stał już przygotowany do startu, przybrał swój najlepszy uśmiech i wszedł na pokład.
- Załogo! Gotowi na jedenastogodzinny lot ze mną? - rzucił, stając w przejściu.
- Raczej nie mamy wyjścia - zachichotała znana już Louisowi stewardessa.
- Cieszy mnie twój entuzjazm, kochana. Za każdym razem jest coraz większy, tylko w tą drugą stronę - droczył się otwarcie, puszczając jej oczko, nagle spostrzegł, że w środku nie był sam z załogą.
Harry siedział na miejscu, patrzył na niego, ale Louis nie miał zamiaru się odzywać do młodszego... Tylko uśmiechnął się sarkastycznie. Styles czuł ucisk w brzuchu, wiedział że spieprzył i to mocno. Kilka dobrych dni bez kontaktu, po tak miłym wieczorze.
- Hej Louis - powiedział dość cicho, obserwując modela.
- Taa, cześć - machnął jedynie w jego stronę i bez słowa usiadł na swoim miejscu. Wyłączył swój telefon. Za dobrze znał zasady panujące w samolocie.
- Teraz nie będziemy rozmawiać normalnie? - spytał brunet, nie potrafił wytrzymać tego napięcia, wolałby żeby Louis na niego nakrzyczał.
- A mamy po co? - odparł uszczypliwie i zajął się porządnym zapięciem swoich pasów - Bo mi się wydaje, że nie.
- Wiem co zrobiłem... Miałem naprawdę gorszy czas... - tłumaczył się, choć sam nie wiedział czemu.
- Świetnie i nawet nie potrafiłeś mi odpisać choćby kropką? Weź nie pieprz Harry - mówił to bardzo cicho, nim ponownie posłał swój najlepszy uśmiech pracownicy. Ta sprawdzała, czy wszystko jest gotowe do lotu.
- Przepraszam, okej? Nie chcę, żeby tak było między nami. Zależy mi na nas, nie chodziło tylko o wykorzystanie ciebie - powiedział szczerze.
Szatyn spojrzał w okno i nic nie powiedział. Nie mógł ulec młodszemu mężczyźnie. Nie był łatwy i wciąż czuł się zraniony. Poczuł, jak samolot kołuje, aby po kilkunastu sekundach wzbić się w powietrze. Harry cały czas myślał, jak może przekonać do siebie starszego. Nie miał szans już niczego powiedzieć, ponieważ Louis wyjął laptopa i słuchawki. Kompletnie zamknął się w swoim świecie. Jawnie pokazywał mu to, że jest zraniony. Nie miał co tego ukrywać.
Szatyn włączył sobie swoją ulubioną playlistę i słuchał znanych utworów.
Harry wyjął swojego laptopa i zaczął grzebać w zdjęciach. Spojrzał na pulpit i wpadł na pewien pomysł. Wiedział, że Louis lubi takie drobne rzeczy, które mają w sobie wspomnienia. Zaczął obrabiać zdjęcie, które naprawdę lubił. Pragnął, żeby szatyn przestał być na niego zły. Wiedział, że powinien choć trochę znaleźć czasu dla mężczyzny, odpisać na jego wiadomości, przecież doba ma dwadzieścia cztery godziny, a on cały czas nie był zajęty.
Brunet dopiął wszystko na ostatni guzik i przesłał Louisowi z podpisem "W takim wydaniu lubię cię najbardziej". Zostawił laptopa otwartego, jednak wzrok miał na modelu. Chciał zobaczyć jego reakcję na ich wspólne zdjęcie, o ile otworzy je.
CZYTASZ
Love from the first photo || Larry
FanfictionCzy praca to dobre miejsce na miłość? Zazwyczaj nie... Tylko czemu zakazany owoc smakuje najlepiej? Louis nie miał łatwego początku w swoim życiu, los postawił na jego drodze Maca który wywrócił wszystko do góry nogami. A Harry? Tkwi w czymś co w o...