2. To jakiś sprawdzian, czy jak?

3.2K 216 199
                                    

Zapraszamy was na rozdział numer dwa! Prace pisałyśmy już naprawdę dobry kawałek czasu temu, ale mamy nadzieje, że wam się podoba!!

Louis: Harold wstawaj, zapomnieliśmy ci wspomnieć, ale mam sesję! W załączniku masz temat jej i miejsce, gdzie się odbywa. Masz godzinę!

Harry: Żartujecie? To jakiś sprawdzian, czy jak? Jestem w kompletnej rozsypce...

Louis: Tak jakoś wyszło młody, ale przyzwyczaj się

Louis: Godzina Harry, nie tolerujemy spóźnialskich

Harry: Staram się, mieszkam w kompletnie innym miejscu niż sesja, więc patrząc na warunki Londynu będzie cud jeśli zdążę 😩

Louis: Podeślę ci trafne skróty, zdążysz 

Louis: I pamiętaj, aby zjeść śniadanko! Musisz mieć siłę!!

Harry: Jakbym już to gdzieś słyszał 🙄 Do zobaczenia!

📸📸📸📸

Louis pokręcił głową, odkładając telefon i poprawiając swoje włosy. Czasem miał dość życia samemu w swoim dużym apartamencie z cudownym widokiem na Londyn. Potrzebował kogoś, kto by go pokochał i dbał o niego, pokazał czym jest prawdziwa miłość. Bo o tej rodzicielskiej wciąż marzył, choć Mac i jego żona dawali mu wiele, wiele cudownych wspomnień oraz miłości. Byli jego rodziną, o której śnił w domu dziecka. Nie pamiętał swoich rodziców w ogóle, nie przypominało mu się nic sprzed sierocińca, a opiekunki olewały każde jego pytanie. Czasami żałował kupienia tak dużego mieszkania, ale z drugiej strony je uwielbiał i to tworzyło się błędne koło.

Chwilę później stał gotowy, jak i był po lekkim śniadaniu. Założył na siebie kurtkę jeansową, a do niej schował portfel oraz telefon. Zagarnął z półki dwie pary kluczy. Zamknął za sobą dobrze apartament i windą zjechał do parkingu podziemnego, gdzie stały jego dwa samochody. Dziś znowu jechał Bentley'em. Szatyn kochał to auto, Mac prawie dostał zawału, kiedy dowiedział się, że jego podopieczny kupił Bentleya prosto z salonu. Do tej pory nie chciał znać ceny tego samochodu. A Louis? Cóż, kochał samochody z tej półki. To była jego "mała" słabość. Uwielbiał to, jak nim się prosto poruszało. Tak delikatnie i wygodnie. Może i ten samochód zwracał na siebie uwagę... Ale po to miał przyciemniane szyby.

Na miejscu był kilka minut przed czasem. Sięgnął do schowka w aucie i wyszedł z pojazdu, po czym oczywiście zablokował go pilotem. Stanął pod ścianą budynku i wyjął z paczki papierosa. Głupi nałóg, który jeszcze wyniósł przez towarzystwo w domu dziecka. Ułożył nogę na ścianie i odpalił fajkę. Prędko się zaciągnął, poprawiając swoje okulary przeciwsłoneczne na nosie. Jego grzywka opadała na czoło.

Spojrzał na parking, gdzie wjechał kolejny samochód. Czarny Land Rover mógł wskazywać tylko i wyłącznie na Harry'ego. Tym bardziej, że Mac powinien być już w środku. Wypuścił dym z ust i skinął do fotografa, kiedy ten wysiadł z samochodu z całym swoim sprzętem. Ponownie się zaciągnął i zaczął obczajać Harry'ego. W połowie rozpięta koszula, ciasne spodnie. Sztyblety na nogach i rozpuszczone loczki. To coś, co Louis bardzo lubił.

- Cześć Louis - rzucił brunet - Trujesz się z samego rana? - uniósł brew i wskazał na używkę.

- Hej - zdeptał niedopałek i wypuścił dym z ust - Na coś trzeba umrzeć, wiesz? Taki mój nałóg.

- Beznadziejna wymówka - skrzywił się - Ale jeśli ci to pasuje, nie mój interes - wzruszył ramionami, choć widok Louisa w takim wydaniu przyprawił go o ciarki.

Love from the first photo || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz