33. Oficjalnie byli małżeństwem, mieli jedno nazwisko

3.3K 149 172
                                    

Oooostatni!

Remont łazienki na szczęście nie był tak rozległy jak wcześniej zakładali. Wystarczyło wymienić jeden element w kanalizacji i usunąć ślady po zalaniu. Dzięki czemu mieli bardzo dużo czasu na planowanie innych rzeczy, co z resztą też poszło im naprawdę sprawnie. Harry'emu udało się załatwić szybką datę ślubu, a pierwsi goście przybyli do ich domu, ponieważ Malikowie zajęli swój dom, nie chcąc Louisowi przeszkadzać płaczącym maleństwem. Zależało im tylko na najbliższych. Wynajęli nawet prywatną salę w jednej z restauracji, żeby tam spokojnie świętować ze wszystkim postawionym pod nos. To był duży plus w ich życiu.

- Siedź - Louis nakazał, słysząc dzwonek do drzwi. Nie o wszystkim poinformował młodszego. Postanowił zaprosić dwie dodatkowe osoby, wiedząc że jedna jest dla niego ważną osobą.

- Lou? - brunet kompletnie nie rozumiał zachowania narzeczonego. Miał ochotę pójść za nim, jednak powstrzymał się o statkami silnej woli.

- Siedź z naszymi bliskimi! - zawołał, wskazując na Maca, Louise i Cami.

Kaczkowatym chodem przeszedł przez cały salon, wlekąc się dosłownie na ogromny korytarz. W domofonie zauważył, że tak... Dwie kobiety przyjechały i z szokiem przyglądały się villi. Nacisnął guzik, a te mogły wejść na spory, prywatny teren. Dostały się na posesję dalej rozglądając się wokół siebie. Zdecydowanie nie były przyzwyczajone do takich warunków, ale widać było w ich oczach podziw. Julie uśmiechnęła się od razu, kiedy jej wzrok skrzyżował się z tym Tomlinsona.

- Witajcie dziewczyny, mam nadzieję, że podróż minęła wam bardzo miło - przepuścił je do środka i dłonią pokazał, gdzie mają odłożyć rzeczy.

- Było naprawdę w porządku, niecodziennie leci się tyle godzin w takich dobrych warunkach. Prywatne samoloty to prawdziwy luksus - przyznała Julie.

- Nawet nie wiemy, jak ci podziękować za to - Marie wtrąciła się - Mimo wszystko... Nie byłyśmy chyba za ciekawymi postaciami dla ciebie, w tej historii.

- Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Wiem, że Harry i Julie się przyjaźnią. Nie chcę być kimś, kto was podzieli - spojrzał na blondynkę - Proszę, wejdźcie do środka - zaprosił kobiety - Potem wam przydzielę sypialnię.

- Lou? Z kim ty rozmawiasz? - krzyknął zniecierpliwiony Harry.

Niebieskooki w ciąży potrafił być istnym diabłem, nie chciał robić mu na złość.

- Cześć Hazz - Julie powiedziała, kiedy we trójkę zawitali w jasnym i dużym salonie. Obejmowała swoją dziewczynę, czując się tu naprawdę bezpiecznie pod względem swojej seksualności.

Mac prędko zrozumiał o co tu chodzi, widząc zadowolony wzrok swojego syna. Posadził Cami sobie na kolanach, nie chcąc aby ta od razu zrobiła przed nimi przedstawienie. Była mocno potliwym dzieckiem.

- Juls? Co ty tutaj robisz? Skąd? - spojrzał na obie dziewczyny po czym na swojego narzeczonego - Louis? - pokręcił głową rozumiejąc wszystko.

Podszedł do przyjaciółki i przywitał się z nią długim przytulasem. Marie też dostała uścisk od bruneta.

- Niespodzianka? - Louis się zaśmiał, będąc bardzo zadowolonym z siebie - Nawet nie wiesz, jak ciężko było ci ukraść jej numer z telefonu! Musiałem wykorzystać Felicite!

- To ja byłam w szoku, kiedy obcy numer się do mnie wydzwaniał, a gdy usłyszałam Louisa i wasze plany...Nic nie mogło stanąć nam na przeszkodzie! Hazz... Ty się żenisz! Zasłużyłeś na to - sytuacja momentalnie zmieniła się w tą jedną z emocjonalnych.

Love from the first photo || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz