Harry natychmiast zareagował na dźwięk budzika, który nastawił poprzedniego dnia. Mac dał im kilka dni wolnego i miał zamiar to wykorzystać. Chciał, żeby Louis odpoczął, jak i musiał odwdzięczyć się za drogi sprzęt. Upewnił się, że starszy wciąż spokojnie śpi, widząc powoli unoszącą się i opadającą klatkę piersiową, wstał z łóżka. Nie mógł się też powstrzymać przed poprawieniem włosów Tomlinsona. Musiał być naprawdę ostrożny, spakowanie ich rzeczy wcale nie było prostą rzeczą. Jednak dzięki ciąży, Louis miał naprawdę porządny sen. Wziął najważniejsze rzeczy, a w łazience spakował ich kosmetyczki. Walizki od razy wystawił na korytarz, dzięki czemu miał pewność, że Louis nie będzie o wszystkim wiedział po obudzeniu się.
Uwielbiał robić niespodzianki, a w szczególności osobom, które kochał. Kiedy myślał, że wszystko już przygotował na ich wyjazd, poszedł do kuchni zrobić pożywne śniadanie. Wciąż musiał wszystko wciskać w Tomlinsona, ale miał na to swoje sposoby.
Louis i ich nienarodzony maluszek musieli mieć wiele siły. Dalej go trochę martwiło, że starszy był kompletnie niewidoczny. Przygotował tosty, jajka, warzywa i sok dla Louisa. Było tam wiele witamin i mógł być spokojny, że niebieskooki będzie najedzony na lot.
Musiał obudzić swojego chłopaka, inaczej mogliby się spóźnić, a to nie było wskazane. Jak się okazało, Louis sam się obudził i zaspany, trąc swoje powieki wyszedł z sypialni, od razu kierując się bardzo leniwie w stronę pysznych zapachów. Spotkali się na korytarzu, gdzie brunet czule się uśmiechnął na zaspanego Tomlinsona.
- Dzień dobry słoneczko, wyspaliście się? - spytał, całując jego czoło na przywitanie.
- Hazz - zamarudził zaślepiony jeszcze snem - Było tak zimno w łóżku bez ciebie - skarżył się, plącząc swoje drobne ciałko z tym większym fotografa.
- Już jestem przy tobie, zrobiłem nam śniadanie i mam niespodziankę - powiedział tajemniczo - Wszystko w swoim czasie, najpierw musimy cię porządnie nakarmić.
- Mhm, ale pierw buzi - uniósł głowę, mruknął zadowolony na delikatny pocałunek i razem przeszli do kuchni.
Louis pierwszy raz bez marudzenia zjadł wszystko ze swojego talerza. Obaj mieli widocznie dobre humory od samego poranka, a miało być tylko lepiej. Brunet posprzątał po całym posiłku, dolewając wcześniej niebieskookiemu soku do szklanki.
- Dziękuję tatusiu - Louis powiedział zaczepnie. Był naprawdę spragniony, skoro wypił niemal na raz całą zawartość naczynia.
Brunet zagryzł wargę na określenie Tomlinsona, było jednocześnie niewinne, bo było prawdą, jak i mogło skrywać drugie dno. Postanowił jednak nie komentować, a po chwili wszystko lśniło czystością.
- Chcesz wiedzieć, jaka będzie niespodzianka? - spytał Styles.
- Niespodzianka? Jaka niespodzianka? - zmarszczył brwi, spoglądając w zielone oczy - O czym ty mówisz Hazza? Ostatnio mnie strasznie rozpieszczasz - zauważył, ale lubił to. Kochał, gdy nie tylko on sam sprawiał przyjemność drugiemu.
- Chodź - złapał dłoń szatyna i przeszedł na przedpokój, pokazując mu dwie zapakowane walizki - Masz czterdzieści minut, żeby ogarnąć się i ubrać. Och, musisz wyjąć też swoje dokumenty.
Podekscytowany czekał na reakcję Tomlinsona. Miał nadzieję, że ten nie będzie miał nic przeciwko małym wakacjom we dwoje, a właściwie troje, patrząc na stan szatyna.
- Lecimy gdzieś? - zawołał i rzucił się na młodszego z pocałunkami, szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy, a niebieskie oczy błyszczały niczym gwiazdy - Boże! Jak mało mam czasu!
CZYTASZ
Love from the first photo || Larry
FanficCzy praca to dobre miejsce na miłość? Zazwyczaj nie... Tylko czemu zakazany owoc smakuje najlepiej? Louis nie miał łatwego początku w swoim życiu, los postawił na jego drodze Maca który wywrócił wszystko do góry nogami. A Harry? Tkwi w czymś co w o...