Rozdział 2

441 35 3
                                    


Grell ze zdziwieniem odkrył, że podłoże jest o wiele przyjemniejsze, niż początkowo zakładał. Kiedy sobie uświadomił, że już nie spada, a jego zatrzymanie jest stałe, przemógł się, aby nieznacznie wybadać dłońmi teren dookoła siebie, w którym obecnie się znajdował. Pod palcami wyczuwał jedynie ziarenka, jak domniemywał, piasku, a kiedy podniósł ręce do twarzy, aby w swoim osądzie wspomóc się węchem, potwierdził swoje przypuszczenia.

Ku jego niezadowoleniu, w tunelu było bardzo ciemno, przez co naprawdę mało co mógł zobaczyć. Zresztą z tego, co zdołał wywnioskować, znajdowali się sporo metrów pod ziemią, skoro mieli wyjść poprzez studnię na starym cmentarzu, więc brak okien czy innych szpar, przez które mogłoby wpadać światło, wydało mu się dość logiczne.

Po chwili usłyszał zbliżające się kroki Undertakera, a z wraz z nimi mrok rozdarły pierwsze mdłe promyki światła, które nasilały się, im bardziej stary shinigami zbliżał się do kontuzjowanego rudzielca. To zachęciło Sutcliffa, aby w końcu się podnieść z ziemi.

Dopiero kiedy srebrnowłosy stanął obok, Grell zauważył, że ich źródłem światła była stara lampa naftowa, którą trzymał w dłoni jego przewodnik.

– Nawet nie zapytam cię, czy żyjesz – dotarł do niego kpiący głos Undertakera – i tak jesteśmy prawie nieśmiertelni.

– Czy ty nigdy nie współczujesz? Zobacz, jak się poobijałem! I jak ja się mam teraz pokazać Sebciowi? – zaczął narzekać Grell, wywracając oczyma. – I po co nakładałem rano tyle podkładu, by teraz zaryć twarzą w glebę? Patrz, rzęsa mi się odkleiła... Och, nienawidzę tego. Klej chyba miałem w tej kieszeni – prowadził monolog, zupełnie nie dbając, czy ktoś go słucha, czy też nie. – No nie! Czyżby wyciekł? A może zostawiłem go na toaletce? A nie, jest, chwila, już mam...

– Grellu, nie mam na to całego dnia. Chyba, że się rozmyśliłeś. Wówczas nawet nie zawracaj mi głowy. Chyba trafisz do wyjścia – przerwał mu grabarz, wymijając strojnisia i zatrzymując się parę kroków przed nim, aby przekonać się, jaką decyzję ostatecznie podejmie.

Rudowłosy bóg śmierci spojrzał na niego wymownie, zupełnie jakby starszy kolega po fachu zupełnie nie był w stanie pojąć prawdziwego sedna sprawy, przytrzymując jednocześnie odpadającą rzęsę na właściwym miejscu, aby klej zdążył zaschnąć.

– Oczywiście, że nie odpuszczę. Idziemy.

Undertaker odwrócił się i skręcił w lewo, nie zaprzątając już sobie głowy zbędną rozmową. Szedł tak dobrą chwilę, zanim nie natrafił na zamurowane przejście, które było tak niepozorne, że w całości wtapiało się w litą ścianę przejścia. Grell myślał z początku, że to ślepy zaułek i gotów był iść dalej, gdyby nie uwaga grabarza, że są na miejscu. Zbity z tropu Sutcliff mógł jedynie czekać. Jedno było pewne: legendarny doskonale wiedział, co robi.

Białowłosy położył swoje dłonie na ścianie i zaczął bezgłośnie poruszać ustami. Wraz z kolejnymi sekundami przy jego boku materializowała się jego kosa śmierci, z początku zupełnie przeźroczysta, niczym senne omamy lub złudzenie, a następnie coraz bardziej rzeczywista, twarda i namacalna, skąpana w zielonkawej poświacie. Nagle, zupełnie mącąc ten dziwny spokój, grabarz schwycił swoją broń, przeciął nią dłoń tak, aby ściekła krwią i przystawił ponownie do ściany. Nie trzeba było długo czekać, aby na murze pojawił się szkarłatny, niewinny zaciek.

Sutcliff przyglądał się temu wszystkiemu zafascynowany. Taki piękny, szlachetny odcień czerwieni! Nigdy nie przypuszczał, że istnieje jeszcze ktoś z tak doskonałym odcieniem wnętrza. Nawet Madame Red z włosami koloru lukrecji to było nic w porównaniu z tym, co się teraz wokół niego działo. I choć nie rozumiał, po co grabarz to zrobił, to nie zadawał żadnych pytań. Stał obok z zaciśniętymi pięśćmi, niecierpliwie oczekując, co będzie dalej. Czuł, jak krew szumi mu w uszach, kiedy próbował dociec samodzielnie powodu działań grabarza. Zaznaczał drogę powrotną?

Wspomnienia demonów | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz