Sebastian stał osłupiały, rejestrując wzrokiem, jak jego kontrahent wymija go pewnym krokiem i coraz bardziej się oddala, z planem, który przed chwilą zrodził się w jego umyśle i który postanowił natychmiast wcielić w życie.
– Idziesz czy nie? – zdecydowany głos mężczyzny wyrwał go z pewnego otępienia, nieznośnie drażniąc zmysły. Ocknął się momentalnie i z przepraszającym uśmiechem na ustach skłonił lekko głowę.
– Oczywiście.
Właściwie był ciekaw tego, co planował hrabia. Wszakże sprawa miała dotyczyć jego brata, który przebywał w twierdzy. W głowie układał sobie możliwe scenariusze. Chciał się na nim zemścić? Pokonać wtedy, kiedy się nie spodziewa? To byłoby nawet ciekawe. Miesiące oblężenia Falaise, żeby podstępnie dać się złapać i kiedy przeciwnik sądził, że już ma go w swoich rękach, ten wyprowadza decydujący ruch: szach. Zwyczajnie zaczynało mu się podobać to, że może jako demon tak bezkarnie ingerować w ludzkie losy. Już samo bycie widzem z zarezerwowanym najlepszym miejscem, z którego może podziwiać całą obsadę dramatu, a nawet zerkać od czasu do czasu, co się dzieje za kulisami, było w jego mniemaniu dostatecznie ciekawą rozrywką.
– Znajdź kwaterę mojego brata i dopilnuj, aby nikogo nie było w środku ani na zewnątrz. Chcę przygotować odpowiednie powitanie. – Rozkazał hrabia z cynicznym uśmieszkiem na twarzy.
Demon nie miał wątpliwości. To był kolejny rozkaz, który musiał wykonać. Nie wiedział tylko czy lepiej będzie zostawić hrabiego tutaj, przynajmniej dopóki nie wykona zadania, czy wziąć go ze sobą. Druga opcja była o wiele bardziej kłopotliwa, a Sebastian wręcz nie cierpiał, kiedy patrzono mu na ręce podczas pracy. Inwigilacja to coś, co chętnie zniszczyłby własnoręcznie, spalił i zakopał w ogródku, jeśli tylko byłby w stanie tego dokonać. Zresztą, kontrakt nic nie mówił o niańczeniu kontrahenta, a gdyby coś istotnie stanowiłoby zagrożenie dla jego życia, zdążyłby wrócić na czas, żeby zażegnać niebezpieczeństwo. Wobec tego postanowił zrobić tak, jak będzie mu wygodniej.
– Proszę w takim razie na mnie zaczekać. Wrócę, gdy wszystko będzie gotowe. – Oznajmił i już miał iść, kiedy stanowczy sprzeciw kontrahenta zatrzymał go wpół kroku. Sebastian stanął osłupiały i odwrócił zdziwioną twarz w stronę mężczyzny. On miał czelność się nie zgodzić? – Przepraszam, niedosłyszałem. – Odpowiedział, uśmiechając się grzecznie, mając nadzieję, że hrabia zrozumie tę subtelnie przemyconą aluzję. Tak ładnie się do niego odezwał, nawet nazwał go panem, chociaż mógłby jeszcze na ten temat podyskutować, a jemu co w tym układzie nie pasowało?! Rozkazał, więc niech z łaski swojej usiądzie na zadku i zaczeka, aż wykona za niego brudną robotę. Ludzie są tacy ograniczeni i głupi. Co za utrapienie.
– Idę z tobą. Chyba nie sądzisz, że mnie tu zostawisz i zwiejesz z obietnicą kolacji? – powtórzył hrabia, zerkając podejrzliwie na demona.
Sebastian aż zagotował się w środku. Po pierwsze, będzie mu się ciężej i wolniej wykonywało zadanie. Jak on to sobie wyobrażał, że będzie z nim biegał po murach budynku, jak dziecko szympansa uczepione na maminej szyi? Nie poczuwał się jakoś szczególnie do teorii ewolucji Darwina, żeby zgodzić się na ten układ. Ludzie to co innego, przynajmniej raz na ludzką dekadę dochodził do wniosku, że jednak ten szalony naukowiec mógł mieć odrobinę racji, biorąc pod uwagę to, jak się zachowują i jak bardzo upośledzona jest ich zdolność do wyciągania wniosków z własnych decyzji i uczenia się. Po drugie, chyba właśnie bardzo kulturalnie ubrał w słowa swoją myśl, którą najwyraźniej kontrahent nie zrozumiał. Wobec tego ma to powiedzieć bardziej dobitnie, czy prosto z mostu stwierdzić, że będzie ciężarem?
CZYTASZ
Wspomnienia demonów | Kuroshitsuji
FanfictionBogowie śmierci od zawsze kolekcjonowali nagrania życiowe wszystkich ludzi, jacy tylko istnieli na ziemi. Mało kto wie, że podobne posiadają również demony, z tym że... No właśnie, prawie nikt ich nie widział, gdyż demony są z reguły nieśmiertelne...