Jeszcze nigdy dziewczynie nie towarzyszyło tak silne przeświadczenie, że robi nieodwracalny błąd tak jak teraz, gdy szła posłusznie za garbusem, oddalając się od bezpiecznego schronienia, w którym Książę Demonów ukrywał ją przed całym światem.
Niewolnik w zamian za swoje przewodnictwo zażądał oddania sztyletu, którym groziła mu na samym początku. Bardzo niechętnie, ale ostatecznie zgodziła się, rozważając w duchu możliwość straty broni i straty przyjaciela. Chciała mu jakoś pomóc, a jeśli nie byłaby w stanie, to chciała chociaż dopingować go, aby wiedział, że komuś na nim zależy, aby powrócił. Mimo to, wciąż czuła niegasnące wyrzuty sumienia. Raum podarował jej go w trosce o ich wspólne bezpieczeństwo, wyraźnie prosił, aby uważała na sztylet.
To wszystko razem sprawiało, że nawet zwykłe poruszanie się przychodziło jej z trudem. Im bardziej się zbliżali do demonicznej areny, tym bardziej narastał w dziewczynie strach przed tym spotkaniem.
Niewolnik bez imienia, o czym szybko dowiedziała się Collette, podszedł do umowy niezwykle poważnie. Z lekkiej sukienki dziewczyny stworzył odrażający, szarawy i niezwykle podrażniający skórę płaszcz z kapturem, a co do włosów boginki wyraził się jasno: albo je ścina tu i teraz, albo wiąże tak ściśle, aby żaden z kosmyków nie ważył się wychylić zza szerokiego kaptura, który gdy dziewczyna założyła na głowę, przykrywał jej twarz do połowy. Collette nawet nie chciała słuchać o pierwszej opcji, dlatego związała dookoła głowy, aby wyglądało to w miarę naturalnie i spojrzała błagalnie na swojego towarzysza. Niemo wyrażona aprobata w zupełności jej wystarczyła, ale za to ciekawiło ją to, że nie stworzył dla niej czegoś nowego. Mimo wszystko garbus miał w tym swój cel: chciał, aby nikt nie skojarzył ją z tą demonicą, z którą zjawił się książę Raum pierwszego dnia igrzysk.
– Tylko w bajkach magowie tworzą coś z niczego – zaśmiał się, przepuszczając ją w przejściu.
Im dłużej Collette próbowała przeanalizować sytuację, tym bardziej nie wiedziała, dlaczego chce jej pomóc, ani co może z tego wyniknąć. Mimowolnie dotknęła lekko palcami wisiorek, który dostała od Rauma, jakby w ten sposób chciała jakoś zasięgnąć od niego jego trzeźwego spojrzenia na sprawę. Nie miałaby nic przeciwko, aby jeszcze raz ją wyrwał z opałów, w jakie się wpakowała. Zanim się spostrzegła, jej myśli krążyły wokół księcia piekieł jak wygłodniałe wilki wokół rzuconego ochłapu.
Nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że powinna dzisiaj być razem z nim. Tłumaczyła to sobie, że Lucifuge by tak postąpił, gdyby mógł.
Całą drogę od zamku aż do murów areny przebyli na piechotę, idąc tuż przy samych ścianach, jak para wyrzutków, chroniąc się w ten sposób przed stratowaniem. Niekiedy musieli brodzić po kostki w ściekach, byleby tylko zejść z drogi reszcie i nie ściągnąć na siebie ich gniewu ani uwagi. Collette z obrzydzeniem odwracała twarz od odoru fekaliów, ale brnęła naprzód, gotowa na wszystko, aby osiągnąć swój cel.
– Wejdziemy bocznym wejściem – zadecydował demon, odciągając Collette od szerokiej bramy, przy którą kłębił się już spory tłumek. Przypomniała sobie, jak szła tutaj z Raumem. Wówczas wszyscy trwożliwie uskakiwali na boki, kryjąc się po kątach, a teraz role zupełnie się odwróciły. To ona musiała przepychać się i przeciskać, aby nie zgubić się w zbiorowisku, a często i gęsto dostawała z kopyta czy innej kończyny, kończąc na ścianie i ciesząc się, że nadal jest w jednym kawałku.
Znajomy tunel napełnił jej serce uczuciem pocieszenia. Była już w nim raz, ale wówczas, razem z Raumem wspięli się po schodach, a teraz za namową niewolnika kierowali się do wyjścia na najniższym poziomie.
CZYTASZ
Wspomnienia demonów | Kuroshitsuji
FanficBogowie śmierci od zawsze kolekcjonowali nagrania życiowe wszystkich ludzi, jacy tylko istnieli na ziemi. Mało kto wie, że podobne posiadają również demony, z tym że... No właśnie, prawie nikt ich nie widział, gdyż demony są z reguły nieśmiertelne...