Do zlewającego się szumu ludzkich głosów dołączył teraz radosny i niczym nieskrępowany pisk dziewczyny. Niespodziewane wysokie tony obudziły chwilowy dreszcz obrzydzenia w kocim przewodniku. Dźwięk przeszywał niemal na wskroś jego maleńki móżdżek, świdrując ocalałe resztki tak, by nic z nich nie zostało. Zniesmaczone zwierzę przerwało na moment swoją toaletę, odrywając aksamitną, czarną łapkę od pyszczka, zupełnie tak, jakby chciało nią przysłonić uszka, złożone po sobie na trójkątnym łebku, zyskując pewność, że przetrwa tę szczególną apokalipsę. Przyszło jej na myśl, że jej nowa pani jest właściwie niepoczytalna oraz że z całą pewnością może ją uważać za niezrównoważoną psychicznie. Niezadowolone wąsiki opadły na boki, nerwowo podskakując, ilekroć głos przybierał na sile. Jak można być tak hałaśliwym? Co prawda, gwar rozmów, szeptów i płaczów utrzymywał się w tym wymiarze cały czas, dryfując od jednego brzegu nicości do drugiego, ale amplituda jej możliwości wokalnych to czysta przesada.
Na razie wolała się nie wtrącać. W ogóle przepełniała ją duma, że gdyby nie ona, to bogini w życiu nie znalazłaby się tu tak szybko. Gdyby białowłosa wiedziała, gdzie dokładnie znajduje się ich wymiar i dlaczego jest tak ponury, pewnie by nie uwierzyła, dlatego kotka nie zamierzała się na razie dzielić tą wiedzą. Wszystko w swoim czasie. Tylko czy jej nowa pani będzie w stanie dzierżyć tak potężną moc, która czerpie swoje źródło właśnie tutaj? Narastające wątpliwości nie napawały przesadnym optymizmem.
Kotu pozostało tylko nie zamartwiać się na zapas i zaakceptować fakt, że dziewczyna sprawia wrażenie roztrzepanej i zupełnie nie nadającej się do nowej roli. Wraz z życiem Andatejki życie unikatowej kosy śmierci również miało dobiec końca, a zwierzątko wcale nie chciało umierać tak szybko, więc wmawiało sobie, że jego pani da sobie radę, inaczej nie stworzyłaby swojego świata właśnie tutaj! Nawet starożytni bogowie byli bezsilni wobec tego miejsca. W końcu odnalazła to, czego szukała, a towarzyszący jej wybuch radości przepełnionej aż po brzegi euforią dawał złudną nadzieję, że naprawdę chciała ją odnaleźć. Sprawiała wrażenie, jakby naprawdę zależało jej na swojej broni. Przyjemne ciepło wypełniło małe, zwierzęce ciałko. Czy to był znak, że ktoś ją potrzebował? Jeżeli tylko tak będzie, odda całą swoją moc w ręce Pani Śmierci. Ciekawiło ją również, jak dziewczyna zareaguje na wiadomość, że kosy śmierci posiadały unikatową tożsamość.
Na podstawie swoich doświadczeń i z tego, co dotychczas się wydarzyło, Andatejka spodziewała się trudności i niepowodzeń, a przynajmniej kilkukrotnego podejścia do sprawy, zanim szczęśliwie doprowadzi ją do końca. Nie sądziła, że pójdzie tak łatwo, a tymczasem pozytywnie się rozczarowała. Bała się założyć, że zła passa powoli się kończy i pozostanie tylko wspomnieniem, jakby samo myślenie o tym mogło negatywnie wpłynąć na przyszłe wydarzenia i zakląć rzeczywistość na niekorzyść. Zasadniczo nie była przesądna, ale w ważnych sprawach wolała nie ryzykować.
Białowłosa starała się opanować z całych sił i w myślach powtarzała mantrę, żeby nie wyrwać się i nie pognać przed siebie na oślep, byle w końcu móc już dotknąć upragnionej broni. Obawa, że narzędzie może się rozpłynąć w powietrzu skutecznie ją powstrzymywała przed przemożną potrzebą poczucia tego ciężaru we własnych dłoniach. Ku jej szczeremu zaskoczeniu, broń nie była żadną z typowych, jaką sobie wyobrażała. Spodziewała się najpierw odnaleźć jakieś duże nożyce na wzór tych, które były rozdawane w Akademii. Właściwie, nie wiedziała nawet, dlaczego akurat nożyce. Było tyle rzeczy, o które chciała zapytać Heptlinga, a jeszcze więcej, o których zamierzała opowiedzieć bratu.
Później ideę nożyc wyparła wizja ogromnego miecza, takiego, jakiego się używało na turniejach, tylko nie przemyślała, jak to niby miałoby uszkadzać dusze. Jeszcze do niedawna sądziła, że to coś niematerialnego, czego nie można zobaczyć ani poczuć żadnym ze zmysłów. Teraz nie była pewna, czy przypadkiem cinematic records, które widziała parę godzin wcześniej, nie były właśnie jej elementem. A jeśli nie miecz, to może kusza, chociaż one były bardzo ciężkie, a przynajmniej takie słyszała opowieści od wędrownych grajków, którzy chętnie wystawiali drobne przedstawienia bądź umilali wieczory swoimi pieśniami, których znali bez liku. Nastolatka zdołała kilka zapamiętać ze słuchu i nauczyć się na pamięć, a kiedy nikogo nie było w pobliżu, nuciła sobie pod nosem dzieje walecznego Rolanda lub inne, dość popularne chanson de geste, traktujące o dworskim życiu i jego miłosnych problemach bądź bardziej słoneczne virelai.
CZYTASZ
Wspomnienia demonów | Kuroshitsuji
FanfictionBogowie śmierci od zawsze kolekcjonowali nagrania życiowe wszystkich ludzi, jacy tylko istnieli na ziemi. Mało kto wie, że podobne posiadają również demony, z tym że... No właśnie, prawie nikt ich nie widział, gdyż demony są z reguły nieśmiertelne...