Raum czym prędzej chciał się oddalić od sali tronowej, aby wszystko przemyśleć na spokojnie. Dopiero gdy uznał, ze jest bezpieczny, mgła powoli zaczęła się skłębiać, otulając jego ciało, dopóki całkiem się nie zmaterializował. Starając się nie hałasować obcasami, szedł na palcach w stronę drzwi kiedy usłyszał, że nie jest sam.
Gwałtownie obrócił głowę, spoglądając przez ramię na intruza, a oczy, jak zwykle w takich przypadkach, błysnęły niebezpieczną czerwoną poświatą. Nieco się uspokoił, gdy zobaczył za plecami własną matkę, której nie umknęło nienaturalne zachowanie syna. Wypuścił powoli zgromadzone powietrze w płucach, kładąc dłoń na klamce, która ustąpiła pod delikatnym naciskiem z jego strony.
– Byłaś tam? – spytał, wpuszczając ją przed sobą do środka.
Isztar zmierzyła go chłodnym wzrokiem, po czym weszła do środka roznosząc wokół siebie woń perfum. Sebastian uśmiechnął się półgębkiem. Ten zapach kojarzył z bezpieczeństwem i z domem. Przy ojcu nigdy nie czuł czegoś podobnego.
– Kurara tam była, a mnie miało zabraknąć? Zwłaszcza gdy sprawa dotyczyła mojego dziecka? Za kogo ty mnie masz? – spytała z lekkim wyrzutem.
– Jak? Przecież ...
Matka ponownie się uśmiechnęła i wyciągnęła rękę, żeby go poczochrać po rogatej głowie. Raum musiał przełknąć tę chwilę słabości, ale w głębi serca cieszył się z tego prostego gestu. Odrobinę zawstydzony, odwrócił głowę, po czym oddalił się do okna, z którego rozciągał się widok na dalekie równiny, przerywane pasmem wzgórz, które tonęły w krwawej mgle. Zbliżało się ku nocy. Niedługo niebo miało na powrót stać się piękne.
– Następnym razem nie kręć się tak jak oparzony, gdy będziesz przed obliczem władców – rzuciła, siadając na rogu fotela i zastanawiając się nad rozwojem wydarzeń.
Kurara wykonała mistrzowskie posunięcie, to musiała jej przyznać. Szykowała się wielka lekcja pokory dla jej dziecka, a na tym polu wybitnie niedomagało. Raum od zawsze był niezwykle dumny, więc już nawet sam wybór kontrahenta może okazać się sporym problemem. Jest zasadnicza różnica w wybraniu duszy, a wybraniu dobrze. W dodatku, musi być całkowicie posłuszny swojemu panu, inaczej nie będzie mógł spożyć swojej nagrody. Sama myśl o tym, że ktoś będzie decydował o własnym losie, była nieprzyjemna.
– Pamiętasz, jak to się odbywa? – zapytała po chwili ciszy.
Demon westchnął, skrzyżował ręce na piersiach i zaczął odtwarzać w myślach przebieg rytuału.
– Nie mogę go okłamać, prawda? Ale mogę zdobyć podstępem jego zgodę na kontrakt, mogę wykorzystywać jego emocje, uczucia, słabości... Właściwie, mogę wszystko, lepiej powiedz mi, czego nie wolno mi zrobić – poprosił, pobieżnie segregując potrzebne wiadomości w głowie. Skoro mógł tak wiele, lepiej było znać swoje ograniczenia, aby nie wpakować się w gorsze problemy.
– Tego jest zdecydowanie mniej – zaczęła ostrożnie Isztar, wyliczając na palcach, żeby niczego nie pominąć i o niczym nie zapomnieć – Po pierwsze: nie ujawniamy naszych sekretów dotyczących rasy nikomu, bez różnicy, czy to będzie nasz kontrahent, czy Shinigami, czy anioł. Jedynym wyjątkiem jest to, gdy człowiek, który sprzedał nam duszę zapyta nas konkretnie o coś. W innym wypadku pozostajemy wiernym cieniem, który ma obowiązek zrobić wszystko, aby dusza osiągnęła swój cel na ziemi, a tym samym umożliwi nam pożarcie jej. Po drugie: nie mówimy, czy jej cel jest dobry, czy zły. Nie ujawniamy swojego zdania. Jesteśmy tam, by spełnić wszystkie zachcianki, a nie doradzać, by wyszła z sytuacji jak najlepiej. Po trzecie: nie zostawiamy jej bez opieki, bo inny demon z przyjemnością pozbawi ją życia. Po czwarte: nie zabijamy jej, dopóki kontrakt nie upłynie do końca, nieważne, jak zła by nie była. W przeciwnym razie jej duszę osądzą Shinigami, więc nici z posiłku.
CZYTASZ
Wspomnienia demonów | Kuroshitsuji
FanfictionBogowie śmierci od zawsze kolekcjonowali nagrania życiowe wszystkich ludzi, jacy tylko istnieli na ziemi. Mało kto wie, że podobne posiadają również demony, z tym że... No właśnie, prawie nikt ich nie widział, gdyż demony są z reguły nieśmiertelne...