Rozdział 54

69 10 0
                                    

Sebastian nie mógł sobie pozwolić na zbyt długi pobyt w piekle, nawet pomimo zamieszania, jakie wywołał swoimi decyzjami odnośnie młodej bogini. Był zmuszony wracać na ziemię i dokończyć swój nieszczęsny kontrakt. Dlatego postanowił – mimo ogromnej niechęci, a nawet odrobiny strachu – poprosić o oficjalną audiencję u ojca (bo w jego przypadku, im więcej świadków, tym lepiej) i poprosić o zgodę na kontynuowanie swojej misji, uzasadniając konieczność złamaniem paktu, jeśli się z tego nie wywiąże. Król wysłuchał i przychylił się do prośby, a młody książę odchodził z fioletowych murów z lekkim sercem i myślą, że wszystko będzie dobrze. Na razie nie powiązano go ze zniknięciem, a wierzył, że jeśli sam zniknie z oczów poddanych na jakiś czas, to tym bardziej nikt nie będzie drążył. Poniekąd, sam życzył sobie, aby to się stało.

Przed samym odejściem udał się do matki, po czym lakonicznie zakomunikował, że znowu idzie na ziemię. Isztar spojrzała na niego i zbyła ruchem dłoni, uprzedzając, aby nie narobił sobie tym razem problemów. Efsedarum była nieco bardziej wylewna. Zapewniła swojego wychowanka, aby nie martwił się niczym, co będzie miało miejsce w Piekle, gdyż wszystkim zajmą się razem z Księżną.

Co się działo z Sethem, Rauma zupełnie nie obchodziło. Dowiedział się lepiej niż ktokolwiek inny o całym zajściu z Collette. Uważał, że złotooki sam sobie był winien, bo to nie był pierwszy raz, gdy z jego komnat wypadały przerażone demonice i panna intruz nie była żadnym wyjątkiem. No dobrze: była pod względem przynależności do innej rasy, ale nie zajścia tak powtarzalnego, że aż nudnego w swej monotonii.

Na podstawie dotychczasowych doświadczeń Raum przygotował się mentalnie, że pierwsze chwile na Ziemi po przejściu przez Heksametonium będą dla niego bardzo, bardzo nieprzyjemne. Na miejsce otwarcia przejścia nie miał wielkiego wpływu, ale postarał się, by było to gdzieś na obrzeżach lasu, z dala od ludzkich oczu. 

Korzystając ze swoich piekielnych umiejętności z zabójczą prędkością przemierzał las, aby dostarczyć pismo do jednego z popierających obecnego księcia wasali. Teraz już wystarczyło jedynie stać się jednością z wiatrem w drodze powrotnej oraz znowu ubrać się w te niewygodne szaty, które momentami doprowadzały demona do szału.

Po pierwsze, idiotyczne rajtuzy, na które musiał zawiązać łapcie ubliżające butom, jakie nosił w piekle. Były dla niego źle skrojone, niewygodne, co gorsza, bez obcasów! Tego ostatniego żałował najbardziej. Ale gdy pomyślał, że i tak jest jednym z uprzywilejowanych, którzy mieli najlepsze rzeczy tuż po królu, to był gotów się wściec. Jak cywilizacja mogła upaść przez zaledwie paręset lat do takiego poziomu? No i ta kolczuga, ze specjalnie zrobionymi dłońmi przypominającymi rękawiczki przyszyte do kombinezonu. Książę klął się na wszystko, jeśli to miało uchronić od kul czy strzał! To było przede wszystkim niesamowicie ciężkie, niepraktyczne i spowalniające. Dzięki swoim demonicznym umiejętnościom zamienił swoje ubranie na te łachy w jego rozumieniu, chociaż i tak starał się je maksymalnie odciążyć oraz dostosować do swoich potrzeb, jednak w taki sposób, aby nie wyróżniać się od pospólstwa, w które przyszło mu się wtopić.

Już nawet nie chciał wspominać o hełmie, który nie dość, że był brzydki, a wyglądem przypominał nocną wazę, to znacznie ograniczał mu pole widzenia. Jednak musiał, dla dobra kontraktu pocierpieć, obiecując sobie, że może faktycznie te wszystkie wyrzeczenia warte są duszy, którą na koniec zje. Wyszarpie jeszcze z gorącego ciała, które będzie zalewało się krwią, rozsiewając dookoła subtelny aromat, tak bliski jego sercu.

Zarzucił tarczę na konia, którego nabył w najbliższej miejscowości, zostawiając po sobie taką sumę pieniędzy, że mieszkańcy zasypali go błogosławieństwami, gdy opuszczał osadę. Nie były mu do niczego potrzebne, ale bawiła go w duchu ta ludzka służalczość i fakt, że za pieniądze są gotowi zrobić prawie wszystko.

Wspomnienia demonów | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz