Robert dał znać Sebastianowi, żeby się odsunął, co też demon posłusznie uczynił. Był ciekawy, co takiego książę chciał zaproponować swojemu bratu i na jaki układ on się zgodzi. Chociaż gdyby był mądry, wiedziałby, że jego głos nie ma w tej chwili żadnego znaczenia dla sprawy. Przede wszystkim Raum chciał wiedzieć, czy właśnie będzie świadkiem królobójstwa, bo tak w najbardziej prosty i niewymagający sposób hrabia Hiemois stałby się naturalnym kandydatem do tronu.
– Posłuchaj – zaczął ponownie przerwaną myśl – gdybym cię teraz zabił, wszystkie podejrzenia padłyby na mnie i śledczy musieliby być głupi, żeby się nie domyślić, kto stał za śmiercią króla. W tajemniczych okolicznościach – dodał tonem, który przyprawiał o ciarki i szybsze bicie serc. – Zamiast tego proponuję ci inne rozwiązanie: w obecności świadków, jako wspaniałomyślny król i monarcha, okażesz mi łaskę, jako swojemu królewskiemu bratu, z którym pragniesz żyć w zgodzie – Robert przedstawił swój plan – później zwrócisz mi wolność.
Gdy skończył mówić, w sali zapanowała niezręczna cisza, której nie zamierzano przerwać, dopóki król nie wybuchnął wesołym śmiechem, aż musiał zgiąć się w pół, a Sebastian z dezaprobatą odwrócił głowę w bok.
– Jesteś szalony? I myślisz, że ot tak cię wypuszczę? Bez żadnej gwarancji?! – Zawołał rozbawiony, trzymając się za brzuch. – Chyba wino za bardzo uderzyło ci do głowy, mój drogi bracie.
Robert puścił tę uwagę koło uszu, spuściwszy głowę i uśmiechając się lekko. Ryszard nie wiedział, że nie ma szans, ale wkrótce się o tym dowie i zacznie lękliwie odliczać ostatnie dni swojego panowania. Tymczasem, postanowił ciągnąć tę grę.
– Na twoim miejscu zgodziłbym się po dobroci – stwierdził całkiem poważnie, podchodząc o krok bliżej. – Nie chciałbym cię do niczego zmuszać – odparł cynicznie, dodatkowo podkreślając swoje intencje ruchem dłoni.
– Nie wiem, jak wydostałeś się z celi, ale przestało mnie to interesować. Jesteś zdrajcą – odpowiedział król, rozglądając się uważne po pomieszczeniu, najwyraźniej szukając czegoś, co mogłoby mu posłużyć w walce z bratem. Negocjacje negocjacjami, ale nikt dobrowolnie nie żegna się z władzą, a już na pewno nie osoba ją sprawująca. Tym razem kombinował, jak przechytrzyć czarnego rycerza, który zniszczył mu miecz. Założył, że skoro jest aż takim osiłkiem, to nie jest zbyt bystry, co niezwykle poprawiło mu humor. Utwierdzał się w tym mylnym przekonaniu, opierając swój osąd przede wszystkim na małomówności tajemniczego gościa. Zresztą, zapatrzony w swój majestat wymyślił kolejną bzdurną teorię, że w obecności króla wszystkich powinien ogarniać lęk.
Co nie zaszkodzi, by mieć przygotowany w zanadrzu jakiś atak, który, gdy przyjdzie okazja, prawdopodobnie obróci sytuację na jego korzyść, a przede wszystkim pomoże przynajmniej uciec.
Robert, głęboko zawiedziony, splótł ręce na brzuchu i głęboko westchnął. Wyglądało na to, że brat go nie doceniał. Jego strata.
– Sebastian, pokaż mu, że nie ma racji. – zażądał, wlepiając wzrok w oczy demona, na którego twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji. Skłonił lekko głowę i zjawił się tuż za plecami króla, zadając mu ból, właściwie tak nagły, ze sam poszkodowany nie zdążył zrozumieć, co się właściwie stało. Za to widząc czarne szpony oplatające jego ciało, zaczął krzyczeć i szamotać się w panicznym napadzie strachu. To, czego nie zdążył zarejestrować zmysłami, podświadomość, tak często ignorowana, zdołała mu przekazać, jednak o włos za późno.
– Puść, puść mnie! Mówię puść! Głuchy jesteś? To rozkaz! Coś ty zrobił? – jęknął, gdy demon powalił go na kolana.
– Widzisz, on słucha tylko moich rozkazów. Poprosiłem cię grzecznie, żebyś mnie wypuścił, ale nie uwierzyłeś mi, że mam powody, aby tego od ciebie oczekiwać – dodał smutno, a osoba postronna po tonie jego głosu mogła śmiało uwierzyć, że jest mu z tego powodu niezmiernie przykro. Ale nie Raum.
CZYTASZ
Wspomnienia demonów | Kuroshitsuji
Fiksi PenggemarBogowie śmierci od zawsze kolekcjonowali nagrania życiowe wszystkich ludzi, jacy tylko istnieli na ziemi. Mało kto wie, że podobne posiadają również demony, z tym że... No właśnie, prawie nikt ich nie widział, gdyż demony są z reguły nieśmiertelne...