Noc 2

971 64 12
                                    

tekst - sen, wspomnienia

Taehyung odetchnął z ulgą, gdy jego głowa dotknęła poduszki. Jimin i Jungkook spali już smacznie w swoich łóżkach... Właściwie w łóżku Jimina, który chyba zauważył zmęczenie przyjaciela i powiedział Kookowi, że zostają u niego. ( Możliwe, że chodziło też o ogromną ilość poduszek porozrzucanych po całym pokoju Parka. Chłopak wręcz kochał poduszki. Dlaczego miałby je opuszczać już pierwszej nocy? Przecież były takie urocze i mięciusie. No i nowe. Mógł przytulić się do każdej z nich po raz pierwszy. Sprawdzić jak wspaniałe są...). Kook zaś nocował u niego bardzo chętnie. Cały pokój najmłodszego był jeszcze w pudłach, więc nie czuł się tam komfortowo... nie czuł, że to jego pokój. Dobrze, że Tae obiecał mu pomóc go urządzić. A z Jiminem czuł się dobrze. Nawet jeśli jego pokój również był w rozsypce. (tak, ogarnięte były tylko poduszki). 
Niezależnie jednak od tego, czy Jimin zauważył, że Tae potrzebuje spokoju i odpoczynku, czy po prostu myślał o swoich rzeczach i potrzebach, Tae przytulał się teraz do swojej własnej poduszki i zasypiał z uśmiechem na ustach. Jego magia otulała go do snu powoli, bez pośpiechu, będąc na wyczerpaniu, a jednak nadal chroniąc swoje naczynie. Przez lata wytworzyli swój własny sposób na regenerację. Tae musiał nauczyć się współżyć ze swoją magią, kontrolować ją. Znał ją. Niewielu czarodziei znało swoją własną moc tak dobrze jak on. Nie ma się jednak czemu dziwić... Musiał poznać siebie i swoje moce żeby przetrwać. A jego pan miał duże wymagania. Najmniejszy błąd kosztował go kolejną bliznę na ciele lub psychice. Czasem za jego błędy odpowiadali inni. Musiał się więc nauczyć. Nie żałował. Dzięki temu znał siebie. Wiedział kiedy osiąga swoje limity. Nie wybuchał. Choć zazdrościł trochę Hoseokowi, że ten nadal bawi się swoją magią, próbuje ją okiełznać. Odkrywanie siebie było cudowne... Na tyle na ile mogło być, gdy był w niewoli, a każdy jego ruch był kontrolowany. Nic jednak nie mogło się równać z tym uczuciem, gdy magia przepływała przez jego ciało, próbowała się wydostać, a on próbował nią kierować. Teraz rzadko czuł prawdziwie wolną magię w sobie. Tak jak on był niewolnikiem, tak jego magia została uwięziona razem z nim. Teraz jednak... gdy będzie się regenerować... magia będzie działać za niego. Nadal uwięziona w swoim naczyniu, ale tym razem wolna, swobodna, bez ograniczeń. Bo Tae był zbyt zmęczony żeby ją kontrolować, a jego moc potrzebowała oddechu. Nic więc dziwnego, że chłopak uśmiechał się czując tę wolność. Był tak lekki... Tak swobodny. 
Spiął się nagle, oczekując, że jego pan przyjdzie żeby obserwować go całą noc i kontrolować jego magię. Czasem tak robił. Czasem przychodził, gładził jego kark i kierował jego magią do czasu, gdy sama była w stanie się uspokoić i skupić jedynie na jego ochronie. Nienawidził tego. Nienawidził, gdy jego pan robił z niego narzędzie i sam kierował jego magią. Dlatego tym bardziej chciał mieć wszystko pod kontrolą. Udało mu się. Odetchnął z ulgą, gdy nie usłyszał żadnych kroków, i odpłynął do krainy snów. A jego magia? Powoli budziła się do życia, odpoczywając od więzów, rozchodząc się po całym jego ciele, dotykając każdej komórki... Ale nawet chroniąc swojego maga, nie mogła powstrzymać snów. Była jeszcze zbyt słaba. 

Tae pov

Spojrzałem na swojego pana i czułem jak się uśmiecham. On był jedynym.. rodzicem, jakiego kiedykolwiek miałem... Jakiego kiedykolwiek pamiętałem. To był ten dzień. Dzień, gdy po raz pierwszy udało mi się poprawnie wykonać  jedno z trudniejszych zaklęć. A pan był ze mnie dumny. Zaśmiałem się radośnie gdy rozłożył ręce. Szybko podbiegłem do niego i wtuliłem się w jego silne ramiona. On chciał mnie jeszcze tyle nauczyć... a ja zrobię wszystko żeby go nie zawieść. On tyle dla mnie poświęca. Daje mi swój czas, swoje książki, miejsce do spania, jedzenie, możliwość nauki. Muszę zrobić wszystko żeby był ze mnie dumny. I wiem, że zasługuję na karę jeśli zrobię coś źle. Przecież to moja wina. To ja wtedy popełniam błąd, a nie powinienem. Chyba się wtedy za mało staram. Ale nie myślę o tym teraz. Teraz jestem dobry. Teraz mój pan mnie tuli.
- Moje kochane dziecko, jesteś moim zwycięstwem... Nigdy nie staniesz się przegraną, prawda, skarbie?
Usłyszałem jego głos i pokręciłem gorliwie głową. Jak mógłbym chcieć jego przegranej? Zrobię wszystko żeby wygrywał. Nigdy nie zdradzę. W końcu tylko dzięki niemu żyję, tylko dzięki niemu mam to wszystko. Muszę mu się odwdzięczyć.
- Nigdy, panie. 
Poczochrał moje włosy, a ja czułem szczęście. Miałem tak dużo... Inni chłopcy nie byli z nim tak blisko. Nie byli przez niego tak często szkoleni. Oczywiście, mieli lekcje. Ale niekoniecznie osobiście z nim. A ja uczyłem się jedynie pod okiem moich panów. Zostałem wyróżniony. To było moje błogosławieństwo, ale też odpowiedzialność. Bo to znaczyło, że tym bardziej muszę się starać i pokazać swoją wartość. By godnie być dzieckiem swojego pana.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz