Braterstwo Krwi

639 55 18
                                    

Byunggook obserwował Taehyunga z nieskrywaną ciekawością i podziwem. Chłopak bardzo szybko odzyskiwał sprawność fizyczną, z zazdrością patrząc przy tym na Jungkooka, który mógł zrobić ze swoim ciałem o wiele więcej. Tae się jednak nie poddawał. Mimo, że wstał z łóżka stosunkowo niedawno, wytrzymywał bardzo długo. Jimin i Jungkook bardzo mu przy tym pomagali. Łapali go, gdy upadał, wspierali go. Krążyli wokół niego do tego stopnia, że Jo czuł się czasem tam niepotrzebny. Czasem bowiem po prostu stał i obserwował jak Chłopcy razem ćwiczą. Szczególnie gdy dołączali również Yoongi i Hoseok.
Najwięcej problemu nadal było z magią, ale w tej kwestii Tae też mimo wszystko sobie coraz lepiej radził. Byung widział coraz wyraźniej magię chłopca. Jimin pomógł Taehyungowi w zapanowaniu nad telepatią. Gdyby nie to, Taehyung byłby pewnie załamany brakiem widocznych rezultatów swoich starań. Po tym jednak, gdy już mu się udało łączyć myślami z przyjacielem, wziął sobie za punkt honoru ćwiczyć jeszcze więcej. W ten sposób potrafił medytować godzinami, próbując dostać się do swojej magii. W tym stanie nie myślał o jedzeniu i piciu. Żeby coś zjadł trzeba go było wybudzić, a to było trudne. Najczęściej udawało się to Jiminowi i Yoongiemu. Hoseok nie zdołał zrobić tego nawet raz, nawet gdy próbował użyć do tego magii.
Dopiero, gdy Yoongi nawrzeszczał na niego, ze łzami w oczach mówiąc mu jak barxzo się martwi, Tae przystopował. Wziął wtedy dhampira w ramiona i przepraszał, nie zdając sobie sprawy z tego, że uwalnia subtelną magię uspokajającą, nad którą automatycznie panował. Dopiero gdy już się od siebie oderwali, a Tae upewnił się, że na policzkach Yoongiego nie ma żadnej łzy, Jimin powiedział co zaszło. Opowiedział jak widział delikatną magię wokół nich. Tae uśmiechał się szeroko, błogo, jakby odnalazł jakiś sens.

Jungkook rozmawiał poprzedniego dnia długo z Jiminem o szybkich przemianach. Kotołak pokazał mu jak szybko i w każdej chwili móc zmienić się w zwierzę. Ćwiczył trochę z Jiminem i był zafascynowany jego umiejętnością zmienienia się z człowieka w kota i na odwrót w locie gdy skakał lub biegł. Zmiana w zwierzę szła mu dobrze, ale gdy chciał wrócić do ludzkiej postaci, nie wychodziło mu, więc był sfrustrowany. Teraz znowu ćwiczył, ale za każdym razem przybierał ludzką formę dopiero gdy robił już krok na ziemi. Nie umiał w powietrzu i nie podobało mu się to.
Jin obserwował go jakiś czas by w pewnym momencie zawołać go do siebie i poprosić o pomoc w kuchni.
- Co się dzieje, Jungkookie?
Spytał, gdy razem przygotowywali obiad dla rodziny. Kook spuścił wzrok.
- Nic nie umiem... Jestem bezużyteczny.
Mruknął załamany. Miał wrażenie, że nie może tu zostać, że go tu nie chcą.
- Skarbie, jesteś bardzo uzdolniony. Potrafisz naprawdę bardzo dużo. Dlaczego uważasz, że jesteś bezużyteczny?
Jin spojrzał zatroskany na podopiecznego, ujął jego dłoń w swoje i spojrzał mu w oczy.
- N.. Nie będę mógł was ochronić. Nie uczę się tak szybko jak Jimin i Hoseok, i nie jestem tak silny jak Yoongi i nie potrzebuje tak dużej ilości opieki jak Tae... Nie potrzebujecie mnie...
- Jesteś moim synem, zależy mi na tobie...
- On też tak mówił... A potem mnie bił.. Tylko do tego się nadaję...
Po policzku popłynęły mu łzy. Nie chciał odchodzić z tego domu. Wiedział, że musi zasłużyć na miłość. Nie był w końcu nikim ważnym. Był zwykłym kundlem, wybrykiem natury
- Kochanie, nikt tu cię nie będzie bił. Jesteś naszym promyczkiem. Ty i twoi bracia jesteście wszystkim o czym ja i Joon marzyliśmy. Nie pozwolimy żeby stała się wam krzywda. Jesteś jednym z nas.
- J.. Ja... Będę starać się bardziej. Obiecuję... Ja będę ćwiczyć. Będziecie ze mnie dumni... Tylko mnie nie oddawajcie.. Proszę...
Jin błyskawicznie pojawił się obok chłopca i przytulił go do siebie. Pocałował go w czoło
- Nigdy Cię nie oddamy, synku...

Namjoon siedział za swoim biurkiem i pracował. Miał za zadanie przeanalizować dokumenty jakiegoś zbrodniarza. Facet był złodziejem, który wpadł tylko dlatego, że osoba, którą okradał, miała magiczną kamerę. Nie spodziewał się, że dom, do którego wchodzi, zamieszkują nie tylko ludzie. Miał za zadanie wskazać jakie on ma umiejętności biorąc pod uwagę jego rasę i dokonania. Musiał się postarać bo każda jego pomyłka mogła ułatwić ucieczkę z więzienia. W zależności bowiem od umiejętności, dopasowywano zabezpieczenia. Rzadko dostawał takie zlecenia. Zwykle raczej pomagał istotom, a nie starał się je skazać i utrudnić życie. Sąd jednak wskazał jego do wykonania opisu ze względu na to, że przed laty miał do czynienia z elfami i widział co potrafią. A elfy same w sobie rzadko ujawniały swoją naturę więc trudno było je dobrze poznać.
Przeanalizował tekst kilkakrotnie, dopisując jeszcze kilka komentarzy i w końcu wysłał do swojego przełożonego z dopiskiem, że jeśli coś jeszcze w tej sprawie będzie niejasne, chętnie się tym zajmie. Lubił czasem oderwać się od prostych problemów, skupić się, szukać, drążyć. Uwielbiał poznawać nowe fakty.
Odłożył książkę o istotach i uśmiechnął się lekko myśląc o tym, że Taehyung byłby zachwycony gdyby miał mu pomóc w szukaniu informacji i ciekawostek. Czarodziej był równie zafascynowany istotami co on.
Wziął karafkę z krwią i nalał sobie płynu do szklanki. Musiał jeszcze przejrzeć dokumenty swoich podopiecznych ze względu na kontrolę. Musiał upewnić się, że wszystko się zgadza. Szczególnie ze względu na badania lekarskie i rozmowy z psychologiem, jakich w ostatnim czasie było sporo. Ważne były też opinie Jo, który był szanowany wśród istot. Mężczyzna wskazał im też kierunki w jakich powinni iść w związku z pomaganiem tym chłopcom. Nie ukrywali tego, że czasem czuli się zagubieni i bezradni wobec niektórych sytuacji. Cieszyli się więc, że mają wsparcie.
Wziął dokumenty i zaczął je przeglądać i porządkować. Nie żałował decyzji o przygarnięciu chłopców i zajęciu się nimi. Ale biurokracja naprawdę go denerwowała. Ilość papierów, jakie musieli wypełniać, była absurdalna. Westchnął cicho, gdy skończył. Nadal miał dziwne wrażenie, że specjaliści źle dokonali doboru podopiecznych. Nie narzekał, uwielbiał te dzieciaki. Nie wyobrażał sobie że mogłoby ich zabraknąć w ich życiu. Uważał ich za swoje dzieci, co może nie było zgodne z założeniami programu, ale miał to gdzieś. Nie miał na razie zamiaru zajmować się innymi dziećmi. Te były jego priorytetem. Zaangażował uczucia i nikt już tego nie zmieni. Nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu, że gdzieś coś poszło nie tak. I choć dla nich wyszło pozytywnie, dokumenty były podejrzane. Nie miał zamiaru dłużej się nad tym zastanawiać. Miał wrażenie, że krzywdzi tym trochę swoje dzieci - jakby chciał się ich pozbyć. Czasem jego analityczny umysł był problemem. Jin nie miał tego problemu - co prawda na początku zauważył różne nieprawidłowości i analizował mocno dokumenty i zachowanie chłopców. Szybko jednak stwierdził, że skoro urzędnicy mówią, że nie ma mowy o pomyłce, to on nie ma zamiaru się tym przejmować. Namjoon jednak zbyt często musiał przeglądać te dokumenty by o tym zapomnieć i nie niepokoić się przed jakąkolwiek kontrolą. Teraz szczególnie miał złe przeczucia. Ostatnie wydarzenia mogły sprawić, że organizacja chciałaby jeszcze raz wszystko przeanalizować. A to mogło się wiązać z wyciągnięciem przez nich różnych wniosków. Martwił się, że będą z tego kłopoty. Ale wolał się teraz skupić na dzieciach niż na dokumentach.
Wyszedł z gabinetu i skierował się do salonu, gdzie Jimin, Jungkook i Taehyung grali w karty. Dołączył do nich z uśmiechem, na początku wywołując w Taehyungu dreszcze strachu, co go niepokoiło. Szybko jednak Tae uspokoił się, biorąc kilka głębokich wdechów. Chłopak miał sobie za złe, że tak reaguje. Wszyscy jednak rozumieli dlaczego tak się dzieje. Byli też dumni z tego jak dobrze sobie radził.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz