Wolność

501 46 6
                                    

Seokjin przeglądał dostarczoną pocztę popijając przy tym kawę z dodatkiem krwi. Skoro inni dodawali mleka to dlaczego on nie mógł w ten sposób kombinować? Zapach kawy kusił go od kiedy Taehyung zaczął ją codziennie pić. Gdy był jeszcze człowiekiem, uwielbiał jej smak. Potem jednak każdą próba wypicia tego gorzkiego napoju kończyła się porażką. Nic oprócz krwi mu nie smakowało. Mógł też spokojnie pić alkohol. Bycie wampirem nie było zbyt wesołe dla kogoś, kto uwielbiał gotować i jeść. Na szczęście teraz miał dzieci, dla których mógł przygotowywać najbardziej wymyślne dania i cieszyć się czasem spędzonym w kuchni. Jednak dopiero ostatnio pomyślał o dodaniu krwi do kawy, przyzwyczajony do tego, że w jego kubku lub kieliszku zawsze jest albo whisky, które nie działało jak alkohol na jego wampirze ciało, albo czysta krew. Ta nowa mieszanka zaś stawała się powoli jego nowym uzależnieniem. Nawet Taehyung zaczął się z tego śmiać i robił mu kawę za każdym razem gdy przygotowywał ją dla siebie.
Zaciągnął się zapachem i uśmiechnął lekko. Krew zmieniała nie tylko smak, ale też aromat napoju dzięki czemu jego wrażliwe zmysły nie odrzucały tych doznań. Co lepsze, Yoongi nie czuł żadnej różnicy więc postanowili zrobić kilka badań na ten temat. Zdali sobie sprawę z tego, że krew niszczy substancje, które działały na wampiry niekorzystnie. Nie rozumieli jak to działa. Ale Jimin śmiał się, że to magia, więc nie próbowali tego kwestionować. Podobało mu się to. Próbował teraz dodawać krwi do wszystkiego. I choć Namjoon nadal patrzył na to sceptycznie, Jin jako miłośnik jedzenia był zachwycony i żałował, że wcześniej był ostrożny w kwestiach kombinowania z posiłkiem. Cóż, ból i mdłości potrafiły odstraszyć.
Uniósł lekko brew widząc pomiędzy ulotkami, rachunkami i zamówionymi publikacjami, paczkę z sądu.
Otworzył ją i sapnął, widząc, że jest tam siedem oddzielnych kopert, a w każdej wezwanie w sprawie zeznań przeciwko rodzeństwu Choi. Spojrzał zaniepokojny na przyjaciela i przełknął ślinę widząc, że Byunggook również dostał wezwanie. Jo dał wszędzie znać, że obecnie mieszka tutaj i poczta do niego przychodziła bezpośrednio do tego domu.
- Miałem nadzieję, że obejdzie się bez rozprawy...
Powiedział cicho Jin i odstawił kubek. Zaczął uważnie czytać dokument, przerażony wizją zeznań. Najbardziej bał się o Taehyunga i Jimina. Cała reszta miała z tymi mężczyznami do czynienia jedynie podczas walki, a sam Jo obserwował jedynie skutki leczenia.
- Mimo wszystko to była kwestia czasu... Jak ich skażą będzie po wszystkim...
Seokjin uśmiechnął się smutno. Nie chciał żeby jego synowie wracali do tych traumatycznych przeżyć.

Taehyung i Jimin wpatrywali się w swoje dokumenty z sądu. Ich ciała były sztywne ze strachu i stresu. Nie chcieli tego. Nie czuli się na siłach by zeznawać. By mówić o szczegółach, o których nikt jeszcze nie słyszał. Unikali mówienia o tym nawet na spotkaniach z psychologiem. Ich bariery były ogromne. Postawili mur między tym a poprzednim życiem. A teraz będą musieli zajrzeć przez szpary będące skazami na tym, co zbudowali. W końcu nie dało się odciąć od tego wszystkiego w pełni.
- Będziemy obok.. Cały czas...
Powiedział Jungkook i uśmiechnął się lekko, pocieszająco. W jakiś sposób rozumiał te obawy. On sam przecież czekał na to by kwestia z jego ojcem w końcu się rozwiązała. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego ile dokładnie jego bracia przeżyli. Bał się o nich. Jego sprawa była dość prosta.. Ich... Budziła zbyt wiele negatywnych emocji.
- Wiem... Dziękujemy... Po prostu... My... Chyba musimy pobyć chwilę sami... We dwóch...
Mruknął Jimin i spojrzał na nich wzrokiem błagającym o zrozumienie. Złapał nadal otumanionego przyjaciela za dłoń i pociągnął go do jednego z mniejszych, nieużywanych na co dzień pomieszczeń w domu.
Usiedli obok siebie pod ścianą i zamknęli oczy, jakby starali się uspokoić. W rzeczywistości czerpali ze swojej bliskości, z otaczającej ich magii. Czuli, że potrzebują siebie nawzajem. Bolały ich dusze, magia buntowała się przed powrotem do rzeczywistości. Życie w tym domu było takie cudowne, a teraz myślami musieli wrócić do koszmaru. Musieli dopuścić do siebie wspomnienia.
Namjoon wszedł do pomieszczenia. Nie uważał żeby zostawienie chłopców samych sobie było dobrym rozwiązaniem. Rozumiał, że jego synowie posłuchali ich prośby. Ale on sam nic nie obiecywał. Westchnął cicho widząc spływające po ich policzkach łzy. Nie był w stanie tego powstrzymać. Chciał jednak być obok. Usiadł więc na podłodze, naprzeciwko nich i czekał. Obserwował jak palce chłopców splatają się ze sobą, jak szukają swojego wsparcia. Widział  jak chcą uciec od tego wszystkiego i dałby wszystko żeby móc im to umożliwić.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz