Więzi

593 43 9
                                    

Tekst - wspomnienia

Taehyung drżał w ramionach Jina przerażony. W jego umyśle zaczęły pojawiać się dawno zapomniane wspomnienia. Chciał już to zakończyć. Chciał spokoju. I w ramionach swojego opiekuna czuł się lepiej, bezpieczniej.

Pov Taehyung
Nie wiedziałem co się dzieje. Kim byli ci ludzie? Dlaczego mama mnie pakuje? Jedziemy na wycieczkę?! Ale super!! Może zrobimy sobie piknik? Albo pojedziemy do babci bez taty? Nie wiem. Ale ci panowie byli dziwni. Chyba trochę się ich boję. Chociaż ich moc jest taka super... Czuję ją. Jest jej tak dużo. Nigdy wcześniej nie czułem takiej. Nie znałem. Była inna od tej, jaką miała moja rodzina.
- Nie możesz tego zrobić!!
Krzyknęła moja siostra. Ona była duża. A ja mały. Często krzyczała chociaż wiedziała, że nie można bo tata się wtedy złości. Nie rozumiałem dlaczego. Tak po prostu było. Chociaż... Ja w ogóle nadal niewiele rozumiałem. Dorośli byli skomplikowani.
- Zamknij się!
Warknął tata. Szybko zamknąłem oczka i zakryłem uszy rączkami. Siostrzyczka mnie tak uczyła. Wtedy nic nie widziałem i nic nie słyszałem. Nie było mnie. Znikałem. Mieliśmy się tak bawić za każdym razem, gdy tata krzyczał.
- Chodź, Taehyungie... Pobawimy się.
Powiedział jeden z tych panów. Mama dała mu mój plecak. Naprawdę nie wiem co się dzieje. Przed chwilą grali w coś, w co ja grać nie mogłem, a teraz miałem iść... Może do mnie później dołączą? Nie wiem. Ale zabawa brzmi fajnie. A mama się zgadza, tata też. To znaczy, że nie dostanę kary za pójście z nimi. Ale super, będziemy się bawić...

Przytuliłem się do mojego Pana. On o mnie dbał. Tu było lepiej niż w domu. Chociaż bardzo tęskniłem za rodziną. Nie pamiętałem za bardzo ich twarzy i wiedziałem, że mnie nie chcą. W końcu mnie oddali, grali o mnie w pokera, mieli mnie gdzieś... Mój Pan wszystko mi wyjaśnił.
- Nie idź...
Mruknąłem cichutko. Nie lubiłem być sam.
- Niedługo wrócę... Pamiętaj, że moja magią cię chroni...
Kiwnąłem głową i pociągnąłem noskiem. Dzieci tutaj mnie nie lubiły. Były tu dłużej niż ja, a to ja dostawałem najwięcej uwagi. To było fajne. Czułem się super gdy ktoś mnie przytulał. A Pan i Pan to robili. Dużo mnie też uczyli. Może nie bawiłem się z innymi i nie spędzałem z nimi czasu, ale miałem dużo uwagi. I mogłem czarować. Uwielbiam magię. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem... To było... Fascynujące. Bardzo to lubiłem. Nawet jeśli czasem bolało... Było warto.
Ćwiczyłem magię w ogrodzie, tak jak uczył mnie Pan. Chciałem żeby był ze mnie dumny. To było trudne bo trochę się przy tym wywracałem i nie umiałem wypowiedzieć zaklęć. Inne dzieci do mnie nie przychodziły. Chyba się mnie bały. Albo po prostu nie lubiły. W końcu jeszcze niedawno byłem beksą. Płakałem codziennie za rodzicami i rodzeństwem. Ale jestem już dużym chłopcem. Mam prawie cztery lata. Muszę być silny...
- Taehyung?
Spojrzałem na kobietę, która wkradła się na posesję. Wiedziałem, że nie powinna tego robić. A ja powinienem kogoś zawołać. Rozejrzałem się w lekkiej panice. Nikogo w pobliżu nie było. Dzieci mnie unikały. A ja unikałem ich.
Kobieta złapała moje ramię. Skądś ją znałem. Ale nie wiedziałem skąd. Jej dotyk bolał. Bardzo bolał. Zacząłem krzyczeć. Puściła mnie. Musiała uciec.

Pov narrator
Taehyung skulił się mocniej. Podobne sytuacje zdarzały się kilkakrotnie. Za każdym razem jej dotyk pozostawiał blizny, które były leczone przez jego panów. Bał się jej. Bał się spotkań z nią. Pan zadbał o to by za każdym razem zmienili miejsce ich pobytu gdy tylko zostali znalezieni. A potem Jimin starał się nie opuszczać jego boku bo dziewczyna pojawiała się tylko gdy Tae był sam. Nienawidził jej. Raniła go. A potem, na szczęście, przestała się pojawiać.
- Taehyungie... Braciszku...
Szepnęła kobieta. Taehyung pokręcił gwałtownie głową. Nie miał innej rodziny niż Jimin i teraz również Yoongi, Jungkook, Hoseok, Jin i Joon, oraz Byunggook. Jo podszedł do chłopca i sprawdził jego temperaturę. Takie ataki nie były dla niego bezpieczne.
- Wezmę go do jego pokoju. Nie możemy doprowadzić do wybuchu jego magii...
Powiedział Druid i wziął trzęsącego się chłopca w ramiona. Wyszli z salonu, a czarodziejka chciała ruszyć za nimi. W końcu go odnalazła... Odnalazła swojego brata. Kobieta będącą człowiekiem zatrzymała ją jednak. Były w pracy. Powinny być profesjonalne.
Chłopcy patrzyli za Jo z obawą. Widać było, że chcą pobiec za nim. Że boją się o brata.
- Sprawdź więź, Kim Jiwon!
Warknął człowiek i znów zaczął coś zapisywać. Kobieta wydawała się być jednocześnie sympatyczna i surowa. Widać było, że procedury są dla niej ważne.
Czarodziejka spojrzała wrogo w stronę współpracownicy. Była jednak w pracy. Nie mogła zostać zwolniona. Rzuciła zaklęcie na Jina, Joona, Yoongiego i Hoseoka. Przez chwilę nic się nie działo. Jej oczy były zamknięte. W końcu jednak magia wokół nich zabłysła na złoto co było potwierdzeniem, że więź była prawidłowa.
Ludzka urzędniczka zapisała wszystko, a czarodziejka zrobiła kopię dokumentów dzięki magii. Oryginał został oddany Namjoonowi jako potwierdzenie, że zgodnie z prawem są rodzicami dhampira i czarodzieja.
- Dzieci mogą iść do swoich zajęć... Niech zostanie tylko Jeon Jungkook. Mamy kilka pytań.
Powiedziała urzędniczka. Czarodziejka zaś była coraz bardziej zniecierpliwiona. Chciała iść do Taehyunga. Najlepiej zabrać go ze sobą. Był jej małym braciszkiem, za którym tęskniła przez lata.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz