Dzień 3

954 70 21
                                    

Jin był maksymalnie zmartwiony stanem Taehyunga. Słyszał kiedyś o magicznym wyczerpaniu, ale nigdy nie interesował się tym mocniej. Nie miał powodów żeby to robić. Każdy czarodziej, którego znał, starał się raczej unikać stanu wycieńczenia. Koniecznie musiał o tym później poczytać... dowiedzieć się więcej żeby móc pomóc. 
Spojrzał na Jungkooka, który siedział w rogu pokoju i patrzył z niepokojem na swojego nowego przyjaciela, który teraz był wyraźnie zrelaksowany i spokojnie spał. Najmłodszy próbował jeść, ale chyba stres mu na to nie pozwalał, bo ledwo skubnął swoje śniadanie. Jimin zaś zadeklarował, że on nie może siedzieć bezczynnie, szczególnie, że Tae nic nie grozi, i poszedł pomagać Namjoonowi nie zniszczyć kuchni. Widać było jednak, że też się martwi, bo co jakiś czas zaglądał do pokoju żeby sprawdzić stan chłopaka. Sądząc po myślach Yoongiego i Hoseoka, oni też się trochę martwili. A Hoseok nawet się obwiniał?... Zbadanie tego też zostawił na później. Teraz chciał skupić się na Taehyungu i na przerażonym Jungkooku. Reszta jakoś sobie radziła, ale Ciastek był przerażony i Jin chciał go uspokoić. Pokazać mu, że wszystko będzie dobrze. 
- Może położysz się z nim, Kookie? Podobno bliskość pomaga.
Uśmiechnął się do podopiecznego i obserwował jak ten niepewnie odstawia talerz z zimnym już bekonem i podchodzi do łóżka. 
- Em.. A Taehyungie-ssi nie będzie zły? M.. może on nie chce być przytulany...
Chłopak był niepewny. Z jednej strony bardzo chciał być jak najbliżej starszego "brata". Chciał czuć jego bliskość żeby łatwiej mu było uwierzyć, że zaraz się obudzi. Z drugiej strony bał się jego reakcji. W końcu teraz nie było z nimi Jimina, a tylko z nim Kook przytulał się do Tae. 
- Obiecuję, że nie będzie... Połóż się z nim, przytul go i pilnuj, a ja sprawdzę co z resztą i przyniosę Ci herbatki, co?
Jungkook kiwnął głową i uśmiechnął się lekko. Szybko położył się przy Taehyungu, który po chwili, czując ciepło drugiego ciała, objął go z uśmiechem. 
- Niedługo się obudzi.
Mruknął Jimin, mając w buzi lizaka. Hoseok stał za nim i obserwował niższego. Uważał, że to słodki widok.
- Skąd wiesz?
Spytał Yoongi, który też nagle pojawił się obok nich. Jakoś łatwiej im było rozmawiać w 5, bez opiekunów... Byli swobodniejsi.
- Zaczyna się wiercić no i czuję jego magię. Zregenerował się i to jest moment, w którym jego magia może być wolna, bo umysł jeszcze śpi i jej nie kontroluje... Przygotujcie się na rzadki widok w pełni zrelaksowanego Taehyunga.
Yoongi spojrzał na łóżko i mimowolnie zacisnął pięści. Dlaczego te dzieciaki się do siebie przytulały?!
Jin i Joon słysząc słowa Jimina z dołu, szybko pojawili się za nimi. Wszyscy byli teraz w jednym pomieszczeniu, w pokoju Tae, w którym chłopak powoli otwierał oczy. Jego twarz ozdobiona była ogromnym uśmiechem, ciało było rozluźnione, a magia dała znać o swoim szczęściu każdemu, kto był w pobliżu.
- Cześć Jungkookie.
Mruknął z uśmiechem i odgarnął włosy młodszego z dziwną czułością, która sprawiła, że Kook skakał wewnętrznie z radości, a Yoongi gotował się ze złości. Wydawało się jednak, że Tae stracił czujność. Że nie zdaje sobie sprawy z obecności innych ludzi, a Kooka zauważył tylko dlatego, że ten był blisko. Bo Tae rozkoszował się właśnie swoją magią, którą za chwilę musiał znów uwięzić... a przynajmniej w jego głowie pojawiał się powoli głos, który mówił, że musi to zrobić. Usiadł więc powoli i rozciągnął się, ściągając do siebie całą swoją moc i pozbawiając wspaniałego uczucia obcowania z nią wszystkich innych. Wyraz jego twarzy zmienił się. Nie było już szczęścia, a jedynie lekki uśmiech, być może związany bardziej z odpoczynkiem niż z czystą radością. A oczy? Straciły część blasku, stały się skupione, ostrożne, chociaż nadal wzrok miał czuły. 
- Stało się coś?
Spytał nagle, patrząc na resztę zgromadzonych. Ci nawet nie zauważyli, że jego wzrok skupiony jest teraz na nich. Byli zbyt oszołomieni widokiem, jaki przed chwilą mieli. Tylko Jimin, który był przyzwyczajony.. W końcu nie pierwszy raz to widział... Podszedł szybko do Taehyunga i uderzył go mocno z otwartej dłoni w policzek.
- Tak, debilu. Stało się. Znowu odleciałeś... Co by było gdybyś tym razem nie dał rady się zregenerować?! Nie ma tu pierdolonego pana, który wie co robić żeby magia się za bardzo nie rozszalała!! 
Chłopak był wściekły, a Tae po prostu przyciągnął go do siebie i mocno przytulił.
- Nie potrzebujemy pana, Jiminie. Sami damy sobie radę, bez jego pomocy i kontroli. Widzisz? Jestem tu cały i zdrowy... i głodny.
Jimin drgnął i w końcu odwzajemnił uścisk, a po chwili zaczął się śmiać przez łzy.
- Naprawdę jesteś debilem, Taehyungie. Nie rób mi tak... 
- Nie obiecuję, Jiminie... Czasem wyczerpanie baterii dodaje mi sił...
Mruknął i uśmiechnął się lekko na wspomnienie o euforii jaką czuł, gdy jego magia nie była ograniczona przez zasady, które sam sobie wyznaczył wiele lat temu, a które go męczyły.. jednak pozwoliły przetrwać. 
- Obiecuję Ci jednak, kiciu, że nie pozwolę nikomu żeby mi ciebie zabrano.
Mruknął jeszcze Taehyung i poczochrał włosy przyjaciela, na co ten uśmiechnął się lekko. Kook czuł się trochę jak intruz, ale po chwili poczuł, jak Tae przyciąga go do siebie i jego również czochra.
- Kto jeszcze chce się przytulić?... Oferta specjalna...
Zaśmiał się Tae, mimo wszystko nadal przepełniony wspomnieniem o wolności. A Yoongi mimowolnie... lub z premedytacją, podszedł do łóżka i rzucił się między Tae a Jimina i Kooka. Hoseok zaśmiał się i po chwili również do nich dołączył.
- A m-mama i t-tata?
Spytał Kook. Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie, ale po chwili wszystkie dzieciaki zaczęły wołać żeby wampiry do nich dołączyły. I żadne z nich nie zdawało sobie sprawy dlaczego nagle wszyscy byli zarażeni tą pozytywną energią. Nawet Tae nie był tego świadomy, a przecież to on i jego magia byli tego powodem. 

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz