Dzień 15 Cz. 1

694 53 17
                                    

Tekst - sny/wizje
Tekst - myśli /telepatia

Pov Taehyung

Oddychałem ciężko. Miałem wrażenie, że moje płuca umierają. Wszystko mnie bolało, a każdy oddech potęgował cierpienie. Nie mogłem też nic powiedzieć - gardło było tak poranione, że nie mogłem wydobyć siebie żadnego dźwięku. Z trudem spojrzałem na swoje dłonie. Metalowe kajdany raniły moje nadgarstki. Krew spływała po palcach i przerażony chciałem krzyczeć.
- Dasz radę, mój kochany. Zaufaj magii. Pokaż na co cię stać. Jesteś w stanie się uwolnić. Udowodnij swoją siłę. A potem przyjdź uratować też mnie.
Usłyszałem głos swojego pana. Cichy, słaby. Jakby z oddali. Wiedziałem, że mój pan nie ma już siły. A ja przecież jestem jego zwycięstwem. Muszę go uratować. Pomóc mu wygrać.
Skupiłem się na swojej mocy próbując zignorować ból. To było naprawdę trudne, ale nie niemożliwe. W takich chwilach dziękowałem swoim panom za wszystkie kary. Dzięki temu, że byłem przyzwyczajony w jakimś stopniu do bólu, teraz było o wiele łatwiej. Po chwili poczułem, że kajdany roztrzaskują się. Z trudem podniosłem się i Skupiłem na uleczeniu największych ran. Nie mogłem użyć za dużo mocy, ale w takim stanie nie mogłem odpowiednio pomóc. Byłem zbyt słaby.
W końcu ból zmniejszył się na tyle, że mogłem w końcu jasno myśleć. Rozejrzałem się dookoła. Byłem w jakichś lochach. Okropnym miejscu cuchnącym krwią, potem i fekaliami. Korytarz był szeroki i mroczny, a zajęte cele oddalone od siebie żeby więźniowie mieli ze sobą jak najmniejszy kontakt. Zrobiłem jeden krok, potem drugi. Powoli szedłem w głąb, zaglądając za kraty w poszukiwaniu tego jednego mężczyzny - mojego pana.
-Jesteś już blisko. Wierzę, że mnie znajdziesz. Mój V. Już niedługo się spotkamy. Dasz radę.
Czułem jak magia wypycha mnie stamtąd. Rozglądałem się mimo tego, że trudno było dostrzec cokolwiek. Musiałem znać jak najwięcej szczegółów. Znalazłem się poza budynkiem. Był naprawdę wysoki chociaż nie potrafiłem go dopasować do żadnego miejsca, które znałem. Nie miałem jednak czasu się nad tym zastanowić. Pochłonęła mnie ciemność.

Narrator

Yoongi patrzył na Taehyunga przerażony. Z chłopaka wylewała się magia. Można było zobaczyć jak nici okrążają jego ciało podczas gdy sam czarodziej pocił się przez przeżywany koszmar. Yoongi czuł się bezsilny. Magia chłopaka go odrzucała, raniła. Nie mógł go nawet dotknąć. Tak bardzo chciał mu pomóc.

Pov Jimin

- Kici kici, Jiminie. Tatuś się stęstknił.
Rozejrzałem się przerażony, ale otaczała mnie ciemność. Głos pana Ji sprawiał, że na moim ciele pojawiły się ciarki. Nie chciałem go już nigdy więcej widzieć ani słyszeć. Chciałem zacząć od nowa. Być wolny. Dlaczego ten koszmar znowu wrócił?
- Kici kici, chodź do mnie.

Narrator

Jimin usiadł gwałtownie, wybudzony ze snu. A może wizji? Nigdy nie potrafił tego rozróżnić. Może dlatego, że miał wizje bardzo rzadko i zwykle dotyczyły tak mało istotnych rzeczy, że nawet nie zauważał, że o tym śnił. Dopiero po jakimś czasie się orientował. Teraz jednak był zbyt przerażony żeby to zignorować.
Zerwał się z łóżka. Hoseok jęknął niezadowolony, że stracił źródło ciepła. Ale podniósł się gdy zobaczył, że Jimin wychodzi z pokoju w panice. Udzieliło mu się. Poszedł za kotołakiem, do którego nie docierały żadne słowa. Miał wrażenie, że chłopak najchętniej by biegł. Weszli do pokoju Taehyunga i zarówno Hoseok i Jimin sapnęli. Hoseok z szoku, bo nigdy wcześniej nie widział tak dużej ilości magii. Jimin przerażony, bo jego przypuszczenia się potwierdzały.
- Idź po Jina i Joona...
Hoseok spojrzał na ukochanego nie rozumiejąc.
-Szybko!
Młodszy warknął i zarówno Yoongi jak i Hoseok byli w szoku, że ten słodki chłopiec może okazać się taki groźny. Hoseok w końcu poszedł do sypialni ich opiekunów żeby ich obudzić. Dopiero zaczynało świtać ale był pewien, że obaj już zastanawiają się co się dzieje i są gotowi do działania. Trochę dziwne było, że jeszcze sami nie przyszli, ale magia Taehyunga mogła zagłuszyć wszystko się działo.
- Yoongi, jak bardzo jesteś odporny?
Suga odwrócił wzrok i zacisnął pięści bezbronny i zły na siebie.
- Jego magia mnie odrzuca, a jednocześnie nie pozwala się ruszyć... Jakbym był intruzem.
- Albo wrogiem tego, kto go kontroluje...
Yoongi podniósł wzrok w szoku.
- O czym mówisz, Jimin?
Namjoon wszedł do pokoju z determinacja. Chciał pomóc Taehyungowi. Ale jego również magia mocno poparzyła. Wampir nie miał szans się do niego zbliżyć. Yoongi nie mógł go jedynie dotknąć, ale był blisko. Jakby magia uznawała go jednocześnie za wroga i przyjaciela, i przez to nie potrafiła się zdecydować co z nim ostatecznie zrobić. Spojrzał na Hoseoka, który obejmował mocno Jimina. Widać było, że chce go chronić. Jungkook płakał w ramię Jina. Wilkołak był przerażony.
- Pan Ji zna kilka zaklęć... On i jego brat, Jiseok, są Upadłymi. Ich moc jest inna, ograniczona, dlatego potrzebuje Taehyunga... Którego wychowywał tak, by ich magie były ze sobą połączone i kompatybilne. Tae potrafi kontaktować się z Upadłymi... I byłby pewnie w stanie ich kontrolować bo wie czego się spodziewać. Zna tą magię jak swoją własną. Myślę... Że albo Pan Jiseok albo Pan Jisung użyli zaklęcia... Normalnie jest dla każdego z nich zbyt wyczerpujące ale... Są zdesperowani. Nie chcą stracić tego, co zbudowali...
Jimin skulił się mocno w objęciach Hoseoka. Trząsł się przerażony i zrozpaczony.
- Oni... Znam to zaklęcie tylko z opowieści. Mówili czasem o tym w kontekście tego, że Taehyung jest zwycięstwem... Kontrolują Taehyunga by kierował swoją moc tak jak oni chcą... Albo po prostu do niego mówią żeby nim manipulować. Wiedzą doskonałe co mu powiedzieć. Możemy mieć tylko nadzieję, że ten, który rzucił zaklęcie jest zbyt osłabiony żeby utrzymywać je zbyt długo... Wiem jak je przerwać, ale to... Jest niebezpieczne i może zranić Tae...
- Nie pozwolę go zranić!
Yoongi warknął i automatycznie ustawił się w pozycji bojowej. Jego oczy zrobiły się czerwone.
- Nie wiem czy to co teraz mu robią go nie rani... Wiem tylko, że to na pewno jeden z Panów. Tylko oni wiedzą jak to zrobić... Nigdy wcześniej tego nie praktykowali, nie musieli... Ale znam teorie i wiem, że właśnie to robią. Kontaktują się z nim... Albo z nim i jego magią. Zależy jak silny jest ten, który to robi...
Jin położył dłoń na jego ramieniu. Namjoon nadal próbował przedostać się do Tae nie zważając na zranienia. Musiał go ochronić.
Nagle wszyscy zostali odepchnięci przez wybuch magii. Nawet Yoongi, mimo, że jeszcze przed chwilą nie mógł się oddalić. Po chwili, tak nagle jak nastąpił wybuch, tak nagle wszystko ustąpiło i wokół Taehyunga unosiła się jedynie deliktna mgiełka, jakby pozostałość po tym, co zostało uwolnione. Chłopak zaś spał spokojnie, jakby nieświadomy tego, co się działo.
Jimin uwolnił się z objęć i zmienił w kota. Podszedł w tej postaci do Tae i wskoczył na łóżko. Zaczął trącać łapką nos przyjaciela.
- Jiminie, jeszcze wcześnie.
Mruknął Tae marszcząc się słodko, ale nie odtrącał Kota. Przytulił go do siebie, jakby chciał zmusić go do dalszego snu. Jimin, dzięki temu, że był naprawdę mały, szybko się uwolnił i wrócił do uderzania. Tae w końcu otworzył oczy.
- Pan wróci dopiero za dwie godziny, daj mi jeszcze spać. To będzie ciężki dzień.
Chłopak wydawał się nie zdawać sprawy z tego, gdzie jest i co się dzieje. W rzeczywistości zaś w głowie miał tylko to, że gdy pan się pojawi, musi do niego iść. Żadna inna myśl go nie nawiedzała. Nie mogła. Rozpoznał Jimina tylko ze względu na więź jaka go z nim łączyła.
- Jesteś wolny!! Nie masz już pana!!
Jimin zmienił się w człowieka i krzyknął z histerią. Trząsł się. Prawie płakał.
- Pan nas zostawił? Przecież zaraz wróci.
Tae zmarszczył brwi. Rozejrzał się dookoła, a jego zamglony wzrok zaczął się wyostrzać. Usiadł szybko, przez co zakręciło mu się w głowie.
- Będzie tu za dwie godziny... Jimin. On tu idzie...
- Kto, V? Kto idzie?
- Jiseok... Odzyskali siły i chcą żebyśmy wrócili do domu... Znaleźli nas.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz