Hoseok obudził się z dziwnym przeczuciem. Zawsze, gdy miało stać się coś niekoniecznie korzystnego dla niego przechodziły go dziwne ciarki. Jakby organizm go ostrzegał. Jakby magia kazała mu się bronić. Nie wiedział jednak co złego mogło go spotkać w tym domu. Już się przekonał, że zarówno Jin jak i Joon byli w porządku. Yoongi też był bardziej zrelaksowany więc nie odreagowywał na nim swoich negatywnych emocji. Jungkook był dzieciakiem, którym trzeba się było opiekować i jedyna krzywda, jaką mógł wyrządzić to kilka siniaków przez nieuwagę lub jakiś ślad po ugryzieniu przy zabawie. Taehyung był zbyt zajęty książkami i pilnowaniem swojej magii żeby się go bać. A Jimin? Był uroczy. po prostu. Niegroźny... a może jednak? Wiedział, że każdy z nich może zrobić innym krzywdę. Każdy z nich mógł być niebezpieczny, ale z jakiegoś powodu ufał im wszystkim. Sam nie wiedział dlaczego. Przecież wszystkich, oprócz Yoongiego, znał zaledwie tydzień. Nie był jednak w stanie myśleć o nich jak o wrogach. Zdecydowanie będzie za nimi tęsknił gdy już odejdą.
Yoongi znów miał ten cudowny sen. Znów miał go w ramionach. Tym razem jednak miał wrażenie, że to za mało. Że ma swojego chłopca blisko, a jednocześnie daleko. Nie wiedział co o tym sądzić. Hoseok nie mógł być jego przeznaczonym, spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, a nawet gdy go czasem przytulał nie przestawał odczuwać tęsknoty. Jimin i Jungkook byli zbyt słodcy i nawet nie miał ochoty za bardzo się do nich zbliżyć. Jin i Joon byli ze sobą związani, więc żadna inna więź nie mogła wejść pomiędzy nich. Z tego domu pozostawał Taehyung, ale Yoongi miał wrażenie, ze to niemożliwe. Bo jak ten irytujący czarodziej miał być jego przeznaczonym? Może mieli ze sobą wiele wspólnego, ale to nie znaczyło, że powinni być blisko. Chłopak go drażnił. Aż za bardzo.
Jimin automatycznie zmienił się w swoją połowiczną formę. To było dla niego naturalne. Czuł się zrelaksowany, a w tej postaci miał do dyspozycji swoją kocią magię i jednocześnie nadal był człowiekiem.. z uszkami i ogonem, ale nadal. Idealna mieszanka. Przeciągnął się zadowolony, budząc przy tym Taehyunga. Jak za dawnych czasów.
- Cześć, V.
- Cześć, Jiminie.
- Jaki plan na dziś?
Ich rozmowa toczyła się automatycznie. U pana Ji zawsze mieli wcześniej plan żeby od samego rana go realizować i żeby pan był zadowolony.
- Nie znam planu.
Tae podniósł się z paniką, a potem opadł na poduszki oddychając z ulgą. Nie byli w domu pana Ji. Nie potrzebowali planu. Jimin nie sądził, że Tae tak zareaguje... ale w sumie chłopak zawsze był odpowiedzialny za wszystko, a Jiminie po prostu mu towarzyszył, umilał czas swoim towarzystwem i bliskością. Nigdy za bardzo nie musiał się przejmować. Pan po prostu lubił gdy się o niego ocierał i przytulał, a Tae szukał w nim przyjaciela, jednej z nielicznych miłych spraw w tej sytuacji.
- Tu jest lepiej, nie?
Jimin przytulił się ponownie do przyjaciela. Chciał żeby się w pełni uspokoił.
- Zdecydowanie... Chociaż ciężko mi się przyzwyczaić.
Jimin westchnął. Dla niego wszystko było proste. Łatwo się dostosował do nowych zasad, brojenie było dla niego naturalne. Zabawa? Zawsze. Tae jednak pilnował się całe życie i nie umiał się w pełni rozluźnić. Chociaż Jimin miał nadzieję, że z czasem chłopak poczuje smak tej wolności w pełni. Zasługiwał na to jak mało kto.
- W końcu się uda, Taeś... Jesteśmy wolni... Marzyłeś o tym...
Tae westchnął. To prawda, że marzył o wolności. O swobodzie i możliwości decydowania o sobie. Rzeczywistość go jednak przytłoczyła. Nie potrafił tak żyć. Męczyło go to. Z jednej strony chciał się rozluźnić, a z drugiej tym bardziej się stresował i kontrolował. Wiedział jednak, że to kwestia czasu... Musiał się przyzwyczaić.Jungkook miał dużo energii. Miał ochotę biegać, skakać, bawić się. Kiedyś zdusiłby to w zarodku. Jego ojciec nie tolerował jego nadmiernej aktywności. Dziś jednak był w domu. Był wśród ludzi, którzy go akceptowali. Ubrał się więc szybko i pobiegł do pokoju Jimina. Nie widząc go tam, szybko poszedł do Tae. Rzucił się na łóżko i zaczął po nim skakać, wywołując obolałe jęki nowych przyjaciół.
- Idziemy. Się. Bawić.
Mruknął między skokami. Tae sturlał się z łóżka udając, że jest załamany, a Jimin dołączył do Kooka. Obaj teraz rzucali się po łóżku Taehyunga, a właściciel siedział na podłodze w szoku, a jego buzię zdobił radosny uśmiech. Podobała mu się ta beztroska.
- Możemy iść gdzieś indziej? Zdemolujecie mi pokój.
Powiedział rozbawiony, a Kook podszedł do niego. Usiadł na jego biodrach i zaczął łaskotać. Tae chwilę się powstrzymywał, ale po chwili wybuchnął śmiechem. Pozwolił sobie na rozluźnienie. Rzucał się, próbując uwolnić, chociaż każdy wiedział, że gdyby chciał to przerwać, zrobiłby to w ciągu kilku chwil. Pozwolił jednak sobie na zabawę, z czego Jimin był dumny. A Kook? Był szczęśliwy, bo bawił się z przyjaciółmi.
Yoongi stanął w drzwiach pokoju i warknął cicho pod nosem. Jungkook dotykał Taehyunga... Zacisnął dłonie w pięści i próbował się opanować. Dlaczego wszyscy inni mogli się do niego zbliżać tylko nie on?! W tej chwili zrozumiał, że to na pewno Taehyung, a on musiał zrobić wszystko żeby Tae chciał być jego. Tylko jeszcze nie wiedział jak się do tego zabrać. Tae trzymał go na dystans i Yoongi nie wiedział dlaczego. Nic nie wiedział i to go drażniło.
- Ej! A ja?!
Hoseok przecisnął się obok Yoongiego i wskoczył na łóżko Tae żeby skakać z Jiminem.
- Zniszczycie mi łóżko!
Krzyknął Tae między salwami śmiechu. Yoongi ściągnął chłopców z łóżka i pomógł Tae uwolnić się od Kooka.
- Śniadanie, a potem zabawa w ogrodzie?
Spytał niepewnie, na co wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni. Szybko jednak szok został zastąpiony ogromnym entuzjazmem. Jimin, Jungkook i Hoseok pobiegli do kuchni, a Yoongi pomógł Taehyungowi podnieść się z podłogi.
- Dzięki...
Mruknał Tae, poszedł do swojej szafy i zaczął szukać ubrań.
- Masz zamiar tu czekać? Ja nie jadam śniadań. Planuję teraz długą kąpiel.
- Dlaczego nie jadasz śniadań?
Yoongi martwił się, że Tae je za mało. Rzadko widział żeby ten coś spożywał. Zwykle po prostu pił wodę albo kawę, a to nie było zdrowe.
- Nie umiem.. Od dziecka miałem określone pory posiłków i jakoś nie umiem się przestawić.
Wziął swoje rzeczy i skierował się do łazienki.
- Życzę smacznego.
Zamknął za sobą drzwi, a Yoongi uśmiechnął się lekko. To była ich pierwsza prawie normalna rozmowa od kilku dni... Uznał to za sukces. Z uśmiechem poszedł na śniadanie. Nie sądził, że tak dobrze rozpoczęty dzień może okazać się jednym z gorszych.
CZYTASZ
Pomyłka [Taegi/Jihope]
FanfictionCo, jeśli 5 chłopców obdarzonych mocą i mających różne doświadczenia życiowe, przez pomyłkę zamieszka w jednym domu? Czy Namjoon i Seokjin, mimo braku większego doświadczenia, dadzą radę i pomogą im zmierzyć się z rzeczywistością? Czyli: Eomma Jin...