32. Rzeczywistość jest okrutna.

825 52 16
                                    

Pow. Marek

Nie mogłem już dłużej tego kryć. I tak, czy tak by się dowiedział. I ja go zdradzam? Ja jestem ten zły? A kto miał takie plany wobec mnie? Może ja?

On udaje, że jest niewinny, a sam sobie kopie doły pod sobą. On nigdy nie był i nie będzie aniołkiem.

Bo każdy na yt widzi nas innych.

Ja jestem ten głośny i prestiżowy, a on cichy i nieśmiały.

W rzeczywiści jest odwrotnie.

Każdy myśli ,,Oo jaki słodkie ship, idealnie do siebie pasują"

Chuj, a nie pasują.

Rzeczywistość jest okrutna.

Pow. Łukasz

Szczerze, po tym jak Marek wyszedł nie wiedziałem co mam zrobić. Biec? Zostać?

Aktualnie zostałem sam z tym Paul'em. Taaa, to ta cipa.

Oczami zamruga i myśli, że mi go odbije, a w sumie już go odbił.

Czy to chodzi o to, że ja jestem brzydki? Mam okropny charakter, czy co? Bo nie rozumiem co ze mną nie tak.

-Emm?? Aha?-odezwał się po chwili ciszy.-

-Co

-Nie biegniesz za nim? Nic? Żadnej reakcji?-zapytał.-

-Emm, a przepraszam po chuj ty się wtrącasz? Czy ja Ciebie prosiłem o jakąkolwiek wypowiedz w stosunku do tego?-powiedziałem patrząc na niego zirytowany.-

-Ja pierdole, czy ty dalej nie widzisz tego? On jest załamany rozumiesz?-powiedział.-

-Załamany i mnie zdradza? Świetnie.-powiedziałem i zaśmiałem się.-

-Z takim chłopakiem jak ty też bym Cię zdradzał.-

Szmata pierdolona.

-Słucham? Dziecko słyszysz siebie? Powiedz mi co ja robię źle?

-Chciałeś go wykorzystać?-powiedział zakładając ręce na klatce piersiowej.-

-Ja? Śmieszne.-powiedziałem.-

-A kto? A może powiesz jakie plany miałeś?

-No..em. No dobra, ale to nie byłoby wykorzystanie bo on pewnie też by miał ochotę.

-Pewnie? Skąd to do chuja wiesz? To, że znasz go długo, to nie znaczy, że jesteś w jego pierdolonej głowie i wszystko wiesz.-powiedział.-

No dobra ma on trochę racji.

-Eh, to co ja mam zrobić?-zapytałem.-

-Pogadać.-powiedział i wyszedł.-

Pogadać? Ale on jest na mnie tak zły, że sens naszej rozmowy będzie, aż śmieszny.

Pow. Marek

Tej nocy nie chciałem spać z Łukaszem w pokoju. Miałem do niego wielki żal. Postanowiłem, że jak narazie zdrzemnę się z Paul'em w jego pokoju. O ile mi na to pozwoli.

Stanąłem przed drzwiami do naszego pokoju.

Wchodzić?

I co mam powiedzieć jak wejdę?

A może wcale się nie odzywać?

Dać mu w chuja?

Te pytania ciagle mnie nurtowały, no może oprócz tego ostatniego.

Może po prostu wejdę i wyjdę? Wezmę i wyjdę.

Ostatecznie zdałem się na los. Złapałem za klamkę i lekko uchyliłem drzwi. Chciałem wejść, ale zauważyłem Łukasza, który.. który mówi sam do siebie? A raczej coś ćwiczył.

-Przepraszam cię.. nie chciałem, żeby tak wyszło. Nie. Kurwa, przecież jak miałem to zaplanowane to musiało to tak wyjść. Jak go przeprosić?-mówił do siebie.-

-Może jak człowiek?-powiedziałem wchodząc głębiej do pomieszczenia.-

-M-marek..-

-Czego.-

-Przepraszam Cię, naprawdę.-powiedział.-

Jasne.

-Mhm, a później co? Udamy, że nic takiego miejsca nie miało?-zapytałem.-

-Marek, do niczego nie doszło.-

-Wybacz.-powiedział patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.-

On jest tak słodki, że już dawno mu wybaczyłem.

-A co jeśli nie?-powiedziałem, opierając się o ścianę.-

-To będę płakać. Maruuuuś nic się nie stało i bardzo Ciebie przepraszam jeżeli to co chciałem zrobić cię skrzywdziło.-powiedział łapiąc mnie za rękę.-

Zdobył moje serce.

***
Była godzina 20:03, z Łukaszem byłem już pogodzony, więc nic pomiędzy nami nie stało. Paul jest moim przyjacielem i tak zostanie. Szkoda tylko, że on nie mieszka w Polsce i za 4 dni się z nim żegnam.

Będę tęsknił.

-Wracamy w niedziele?-zapytałem.-

-Tak, a co spieszy ci się do domu?-powiedział.-

-Niee, po prostu ciekawy jestem.-

-A podoba ci się?-zapytał.-

-No..-chciałem coś powiedzieć jednak przerwało mi krótkie pukanie do drzwi.-

-Zapraszałeś kogoś?-zapytałem.-

-Nie, a ty?-powiedział.-

-Może sprzątaczka, idę zobaczyć.-

Powolnym i zmęczonym krokiem zszedłem z łóżka i udałem się w stronę drzwi. Przekręciłem kluczyk w zamku i otworzyłem je, moim oczom ukazał się nie kto inny niż Paul.

-Hej!-powiedziałem i wyściskałem go na przywitanie.-

-Hejka Maruś. Mam takie pytanie, wyjeżdzasz za 4 dni to może chciałbyś wtedy ostatni raz spędzić ze mną imprezę?-powiedział uśmiechając się szeroko.-

-Ojej, jasne!-powiedziałem zadowolony.- A o której i gdzie?-

-21:00, na dużym balkonie hotelu, tam gdzie była ostatnia impreza.-powiedział.-

-Nie ma sprawy.-powiedziałem.- To do zobaczenia.-

Powiedziałem i na koniec wtuliłem się w niego.

-Dziękuje.-powiedziałem.-

Oderwałem się od Paul'a i ujrzałem na jego twarzy wzruszenie i mocny uśmiech.

-Z takim uśmiechem ci do twarzy.-powiedziałem i odwzajemniłem uśmiech.-

Natomiast on nic nie powiedział tylko odszedł od drzwi i udał się w głąb korytarza.

Dziękuje.

Dziękuje wszystkim dzięki, którym jestem tutaj.

Lepiej być nie mogło.

,,Szkoda tylko, że wtedy jeszcze nie wiedziałem jak naprawdę rzeczywistość potrafi dać w kość i być okrutna,,

~~~
Miał być rozdział długi, ale wyszedł taki sobie XD

Czekajcie na rozdział 36 bo tam to dopiero będzie się działo. Łukasz poleci tak ostro, że ja sama mu tego nie wybaczę XD

Rozdział średni, ale  jak obiecałam jest w czwartek :3

Do zobaczenia <3

A i thank za 9k ily 0.0

Na zawsze i dwa dni dłużej ||KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz