5. Pomogę ci

1.6K 78 13
                                    

Pow. Lukasz

Chodziłem bez celu po mieście i nie wiedziałem co mam teraz se sobą zrobić. Nie mam domu w takim razie gdzie ja będę mieszkać? No w sumie mam możliwość w hotelu, ale po pierwsze nie będę tam przecież mieszkać całe życie, a po drugie nie stać mnie aż na tyle dni żeby tam zamieszkać. Nie zarabiam jakoś mega dużo, a jeżeli nie mam domu i nie będę miał jak spać, myć się i robić rzeczy, które były moją codziennością. Chociaż nie będę musiał wąchać tego zapachu alkoholu i papierosów. Jeden plus jest.

Miałem się jeszcze dzisiaj spotkać z Markiem, a wyglądałem jak gówno z kibla. I co ja mu powiem? Zniechęcę go tylko do siebie. Przecież nie będę mu mówić, że aktualnie mieszkam na ulicy. Po pierwsze co on by na to poradził, a po drugie co go to w ogóle by interesowało. Eh no gdyby nie ja to bym dzisiaj nie siedział na ławce w parku i myślał co mam zrobić i gdzie mieszkać.

Całą noc chodziłem tylko po mieście i płakałem. Wiedziałem, że to wszystko moja wina i, ze moja mama patrzy na swojego okropnego syna przez, którego umarła. Jak ja mogłem aż tak nisko upaść, żeby mieszkać na ulicy?

Siedziałem se na ławce płacząc i myśląc co mam zrobić. Postanowiłem, że napisze do Marka czy przypadkiem nie moglibyśmy odwołać spotkania. Nie chce, żeby widział mnie w takim stanie.

Maruś 🤪
Aktywny(a) 7h temu

•Hej Marek. Moglibyśmy przełożyć spotkanie?

              Ale jak to? No proszę spotkajmy się!•

                           Wczoraj było mega fajnie XD•

•Ugh no dobra to park, 10:30 przy fontannie. Już czekam XDD

Szybki chłopak, będę za 10 minut o ile zdążę•

                                     ***

Ehh no trudno muszę przestać płakać i spróbuje jakoś ogarnąć się bez lusterka. Mam telefon co ma ledwo 30%, ale wytrzyma chyba. W sumie Marek zaraz będzie to telefon nie będzie mi potrzebny.

Pow. Marek

Wychodziłem już z domu. Oczywiście musiałem iść pieszo bo prawo jazdy jeszcze nie mam, a no rodzice nie mieszkają ze mną. A raczej to ja nie mieszkam z nimi. Do parku w sumie i tak mam blisko, jakoś z 10 minut, więc powinienem zdążyć na czas.

                                        ***
Byłem już przy fontannie i widziałem już Łukasza siedzącego na ławce. Wyglądał na mega smutnego. Trochę mnie to zdziwiło bo jeszcze wczoraj tryskał energią.

-No hej Lukasz-powiedziałem podchodząc do chłopaka i siadając obok na ławce-

-No ten.. hej.-powiedział i fałszywie się uśmiechał. Widać było od razu, że coś jest nie tak.-

-Lukasz wyglądasz na dość smutnego coś się stało?-zapytałem

-Nie nic.-odpowiedział patrząc w ziemie-

-Nie wydaje mi się. No wiesz mi możesz wszystko powiedzieć, mimo, że znasz mnie dwa dni.-powiedziałem

-Jest okej.

-Lukasz przecież widzę, że coś się dzieje.-powiedziałem

Mam nadzieje, że mi powie co się stało.

-No dobra. Stało się coś, ale to nie ważne.-powiedział

-Ważne. Proszę powiedz mi.

W tym momencie brunet się rozpłakał. Mega zrobiło mi się go szkoda bo nawet nie wiem co się stało, a on strasznie płakał. Musiało się wydarzyć coś strasznego jeżeli aż tak to przeżywa.

-Ej lukasz nie płacz, co się dzieje?-zapytałem zaniepokojony-

-B-bo..

-Dobra widzę, że jest z tobą źle, chodź do mnie do domu i tam mi wszystko opowiesz.

                                     ***
Aktualnie byliśmy już pod moim domem. Lukasz przez całą drogę tylko płakał, a ja nawet nie wiedziałem jak mam go pocieszyć nie wiedząc o co chodzi. Zrobiłem mu herbatę i dałem koc, żeby mógł się uspokoić i na spokojnie mi opowiedzieć co takiego się wydarzyło.

Pow. Łukasz

Kiedy weszliśmy do domu Marka, można powiedzieć, że mnie zatkało w środku. On mieszka w takiej wielkiej rezydencji? Ja o takiej to mógłbym se pomarzyć. Zazdroszczę mu.

W drodze powrotnej jedyne co robiłem to ryczałem jak małe dziecko. Marek dał mi herbatę i koc, żebym mógł się uspokoić. Trochę to pomogło, ale dalej w chuj chciało mi się płakać.

-No dobra Lukasz już mógłbyś mi powiedzieć co się stało?-zapytał

Nie ma co ukrywać.

-M-mogę..-powiedziałem ledwo-

-Na spokojnie

-No to aktualnie nie mam gdzie mieszkać. Ojciec jak wróciłem chciał pożyczyć 200 złoty i jak nie chciałem mu dać to powiedział, że albo mu dam albo mam wypierdalac z tego domu no to wyszedłem i mieszkam na ulicy.-powiedziałem patrząc w ziemie-

Ale wstyd.

-No to czemu mu nie dałeś tych 200zl?

-Słuchaj. On jest.. alkoholikiem, a wiesz co zrobi alkoholik jak dasz mu pieniądze. Wyda to na alkohol.-powiedziałem

Nie wiem za co bardziej mi wstyd, czy za to, że mam takiego ojca, czy za to, że mieszkam na ulicy.

-Jejku.., ale dlaczego on tak zrobił?-zapytał

-Zrobił tak samo jak mojej mamie.-powiedziałem z bólem w oczach-

-W sensie?

-Jak byłem mały tata wtedy dopiero popadał w alkoholizm. To wszystko przez to, że stracił prace. Nie wiem czemu, byłem mały. Bawiłem się wtedy sam bo jestem jedynakiem. Nagle usłyszałam, że moja mama razem z ojcem drą na siebie mordy. Postanowiłem, że wyjdę i zobaczę co się tam dzieje. Wyjrzałem zza drzwi i ujrzałem rodziców kłócących się. Ojciec identycznie jak mnie prosił mamę o pieniądze żeby mu dała. Ona też wiedziała, że to na alkohol. Dlatego nie dała mu. On się tylko wkurwił i ud-uderzył ją. Wtedy moja mama nie wytrzymała i ze łzami w oczach wzięła moja rękę i wyprowadziła mnie z domu. Razem z mamą chodziliśmy po mieście. Okropnie płakała. Byłem zły na siebie, że wtedy nic nie powiedziałem. Nagle to była sekunda i moja matka była pod jednym z samochodów. Kierowca przejechał ją. Ja cudem przeżyłem. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że moja mama właśnie traci życie. Niestety kiedy karetka przyjechała było już za późno. Nie było dla niej szans. Ja uciekłem i wróciłem do domu, do ojca. Uznałem wtedy, że to moja wina. Ja wiem, że to moja wina i to wszystko nie stało się gdyby nie ja. -powiedziałem ze łzami w oczach-

-Lukasz ja.. ja nie wiem co mam ci powiedzieć. -powiedział patrząc w ziemie-

Pow. Marek

Okropnie mi było żal Łukasza. Nie mogę zrozumieć jak on to w ogóle zniósł. Taki cudowny chłopak, a tyle przeszedł. Szczerze to słuchając tego i jego łamiącego się głosu to chciało mi się płakać. Gdzie on ma teraz mieszkać? Na ulicy po tym wszystkim? Nie ma opcji.

-Lukasz.-powiedziałem, brunet popatrzył na mnie, a ja mocno go przytuliłem-

Mógłbym go przytulać wiecznie.

-Dziękuje Marek.. dziękuje, że mnie wysłuchałeś. Ja już powinienem iść.-powiedział-

-Nie. Słuchaj. Pomogę ci.-powiedziałem

-Jak ty niby chcesz mi pomoc?

-Zamieszkaj tu ze mną.-powiedziałem uśmiechając się do niego-

Kolejny rozdział i lecę paaa

(1088 slow)

Na zawsze i dwa dni dłużej ||KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz