/W tym rozdziale pojawi się scena +18. Osoby, które jednak się odważą, informuję, że czytają na własną odpowiedzialność.
Alex
Kiedy dotarłem do Phoenix na niebie zebrały się ciemne chmury, a w niektórych miejscach pojawiły się błyskawice. Zapowiada się ciekawa podróż powrotna.
Podszedłem do drzwi, a gdy podniosłem rękę w stronę dzwonka, drzwi się otworzyły, a w progu stanęła starsza kobieta. Przywitała mnie uściskiem i zaprosiła do środka.
- Nataly z Henrym pojechali na przejażdżkę starą drogą. Powinni niedługo wrócić. Mam nadzieję, że zostaniecie na kolacji. Trochę poszalałam z ilością. - zaśmiała się dźwięcznie i odwróciła się z powrotem do kuchenki.
- Oczywiście. Mam tylko nadzieję, że nie będę przeszkadzał.
- Skąd, Nataly nigdy nie przyprowadziła do nas żadnego chłopaka, dlatego cieszę się, że mogę Cię ugościć. - uśmiechnęła się i włożyła ciasto do piekarnika.
- Żadnego? A William? Mówiła, że przedstawiła go rodzicom. - kobieta spojrzała na mnie zamyślona, po chwili dostała olśnienia.
- Tak. Pamiętam, ale jego nie można nazwać mężczyzną. Wystraszył się Aresa. Mojego syna. No błagam jak można się go bać. Może wygrał kilka walk, ale przy wściekłej matce nadal chowała się w garażu jak wystraszony szczeniak.
Doszedł do nas dźwięk zamykanych drzwi oraz śmiech Nataly.
- Nigdy więcej nie zamieniamy się miejscami podczas prowadzenia samochodu. Prawie zeszłam na zawał.
- Kochanie ostrzegałem, że jak będziesz się wlec to wylądujesz na miejscu pasażera.
Wpadli do kuchni, a gdy blondyna mnie zauważyła, przystanęła w miejscu.
- Alex? Pomyliłam dni? Już jest niedziela? - zapytała zdziwiona.
- Nie, ale jutro w południe muszę coś załatwić, dlatego jestem wcześniej.
- Nie musiałeś specjalnie przyjeżdżać, mogłam wrócić autobusem.
- Powinnaś się cieszyć, a nie go wyganiać. - mężczyzna objął dziewczynę ramieniem. Ze mną przywitał się uściskiem dłoni, po czym podszedł do żony i pocałował ją w policzek.
Stara miłość nigdy nie rdzewieje.
- O czym rozmawialiście? - zagadnął Henry.
- O Willu. Ten dziciak emo, co prowadzał się z naszą wnuczką. - odpowiedziała Mel.
- Racja, widziałem go wczoraj w parku. Nadal nie wygląda jak mężczyzna. I chyba nigdy się nim nie stanie.
- Przestań dziadku. Każdy jest inny. - nie wierzę, że blondynka nadal go broniła, chociaż nie są już razem.
- Oczywiście, masz rację, a on jest wyjątkowym tchórzem. - parsknąłem śmiechem.
- Dziadku, każdy widząc zawodowego boksera, który wyzywa Cię na walkę każdy by się wystraszył. - tłumaczyła dalej.
- Kiedyś to zrozumiesz, kochanie. A teraz jedzmy.
Po wspólnej kolacji rozpętała się potężna burza. Chciałem wracać, bo nie raz prowadziłem w takiej pogodzie, ale Melania się nie zgodziła. Uświadomiła mi jakie niebezpieczeństwa mogą pojawić się na drodze. Nie miałem wyboru, musiałem zostać na noc u dziadków Nataly.
![](https://img.wattpad.com/cover/121352501-288-k677185.jpg)
CZYTASZ
Lose Control TOM I | ZAKOŃCZONA
ActionJedna dziewczyna. Dwie twarze. Za dnia spokojna i cicha, a nocą zadziorna i waleczna lwica. Co je łączy? Oczywiście jedno ciało. Jednak co się stanie, gdy ta druga pokaże się za dnia? Co jeżeli jej osobą interesują się ludzie, z którymi nie powinna...