Rozdział 48. Bezwzględna i nieobliczalna.

3.9K 153 61
                                    

Nataly

Dzisiaj pożegnaliśmy Logana i Blaire na lotnisku. Wrócili razem do Detroit. Dziewczyna czuła się już o wiele lepiej i nic nie wskazywało na to, żeby doktorek chciał w jej jakiś sposób zagrozić, ale Logan obiecał, że będzie ją chronił. Tym razem lepiej. Po tym incydencie w szpitalu, więcej nie spotkałam Freemana, chociaż czułam, że to jeszcze nie koniec. Kiedy tylko o nim myślałam przypominałam sobie jego zadowolony uśmieszek, którym obdarował mnie, gdy odchodził. Było w nim coś co nie pozwalało zapomnieć, a ja niestety miałam dobrą pamięć.

Kilka razy odwiedziłam Rose w szpitalu. Jej wyniki badań poprawiły się, z czego byłam bardzo zadowolona. Zaniosłam jej kilka książek, na co bardzo się ucieszyła, bo powoli miała dosyć gatunku, którego notorycznie dostarczał jej wnuk. Poznałam również jej męża. Pomimo wieku był postawnym mężczyzną, który wywoływał szacunek osoby, z którą rozmawiał. Dowiedziałam się też, że szkoli przyszłych bokserów i zaprosił mnie do klubu, gdy tylko poinformowałam go, że też walczę. Obiecałam, że wpadnę.

W dzień, kiedy bliźniacy wyznali wszystko, co ciążyło im na sumieniu, po powrocie do domu, zaszyli się w siłowni. Alex wrócił do sypialni bardzo późno. Wiedziałam, że walczyli, ale nie zrobiłam nic, aby im w tym przeszkodzić. Musieli w końcu wszystko sobie wyjaśnić. Nieporozumienia narastały już od jakiegoś czasu, a żaden z nich nie był skory do rozmowy. Znaleźli na to własny sposób, bez słów, ale podejrzewałam, że to nie był pierwszy raz, kiedy rozwiązywali konflikty pięściami.

Po południu otrzymałam wiadomość o walce z czego nie byłam już tak zadowolona. Mój dobry humor prysł jak bańka mydlana. Im bliżej było wieczora tym bardziej byłam wściekła. Jednym z plusów tego dnia okazała się nieobecność blondyna. Musiał załatwić parę spraw związanych z uczelnią, przez co nie nadział się na mój paskudny humor. Nie było konkretnego powodu mojego gorszego samopoczucia. Już od jakiegoś czasu reagowałam agresywnie na ich wiadomości, a już kompletnie mnie rozwścieczyli, kiedy okazało się, że zorganizowali trzeci etap. Dzisiaj muszę wygrać trzy pojedynki, aby obronić tytuł królowej.

Czy oni uważają, że jestem jakimś robotem? Że jestem niezniszczalna? To jest po prostu chore. Inaczej nie można tego nazwać.

Czekaj...

Jednak można!

To jest popierdolone.

Ubrania w odpowiedni strój, wyszłam z szatni. Zebrani ludzie krzyczeli moje imię. A właściwie pseudonim. "Aleka". Po śmierci Noah nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek je usłyszę. Widocznie ta czynność nie jest moją mocną stroną. Przecież przez własną głupotę dałam się w to wciągnąć. Gdybym wtedy zignorowała tą wiadomość od Liderów, moje życie wyglądałby inaczej.

Weszłam na ring. Chciałam to skończyć jak najszybciej, dlatego 2 pierwsze walki były nokautem. Z zadowoleniem patrzyłam jak ściągają zawodniczki z maty. Została już tylko jedna.

- Drodzy widzowie, czas na ostatnią walkę tego wieczoru. Miejmy nadzieję, że nie skończy się równie szybko co poprzednie. - komentator widocznie oczekiwał czegoś więcej niż nokaut po pierwszym ciosie. Niestety muszę go zawieść, chce być już w domu i marzę o gorącej kąpieli. - Teraz pojawi się Shelly. Już nie raz nas zaskoczyła. Czy tym razem będzie równie ekscytująco? Wielkie brawa.

Na ring weszła blondwłosa dziewczyna. Nie wierzyłam oczom. Shelly Sanders we własnej osobie! Tak długo się powstrzymywałam, żeby jej nie przywalić, a teraz sama do mnie przyszła i aż prosi się, aby rozkwasić jej twarz. Zapłaci mi za każdego siniaka, każdą kroplę krwi, która opuściła moje ciało, a najważniejsze za szantażowanie Alexa.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz