Rozdział 42. Cześć kruszynko.

4.2K 153 18
                                    


Alex

Dzień walki Aresa z Alexem

Może i działałem pochopnie przychodząc wczoraj do domu Nataly, ale im dłużej będziemy ukrywać nasz związek tym trudniej będzie jej o nim powiedzieć ojcu. A tak sprawa się rozwiązała. Znaczy prawie. Dopiero dzisiaj okaże się, czy przejdę jego test. Nie do końca wiem czego się spodziewać. Na pewno będę musiał mu udowodnić, że jego córka będzie przy mnie bezpieczna. Tylko w jaki sposób to sprawdzi. Walcząc? Przecież w ten sposób mógłby zaakceptować każdego, który potrafi dobrze uderzyć. Wątpię, że chce kogoś takiego dla swojej córki. Z rozmyślań wyrwał mnie głos brata, zaglądającego do mojego pokoju.

- Nie idziesz do szkoły? Znowu opuszczasz zajęcia? - usiadł na brzegu łóżka i wpatrywał się we mnie wyczekująco.

- Idę, ale później. Odwołali mi trzy pierwsze lekcje. Wuefiście urodził się wczoraj syn. Podobno tak się upił ze szczęścia, że nie pojawił się w szkole. A Ty już na nogach?

- Tak, przenieśli ją na inny oddział, a tam są wcześniejsze godziny odwiedzin.

- Jak się czuje Blaire?

- Jak na razie bez zmian. Nadal jest w śpiączce. - pokręcił głową, a w jego oczach dostrzegłem zbierające się łzy. - Nawet nie powiedziałem jej, że ją kocham. - zacisnął dłonie w pięści. - To już miesiąc. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.

- Da radę. To silna dziewczyna. Pamiętasz jak przyjechałem do Detroit kilka miesięcy temu? Pokłóciliście się, a zamiast na Tobie wyżyła się na mnie, bo nie wiedziała, że przyjechałem. Tylu przekleństw z ust dziewczyny nie słyszałem nigdy. - uśmiechnął się lekko.

- Tak, jest jedyna w swoim rodzaju. Mogłaby napisać słownik wulgaryzmów.

- Pójdę z Tobą. Kiedy usłyszy nas obu w jednym pokoju, wstanie i każe nam się zamknąć.

- To byłby w jej stylu. - zaśmiał się. - Nawet to sobie wyobraziłem. Masz 10 minut. Potem jadę bez Ciebie.

Szybko ubrałem pierwsze dżinsy i koszulkę jakie wpadły mi w ręce. Włosami się nie przejmowałem, zawsze żyły własnym życiem. Nigdy nie mogłem ich ułożyć, dlatego przeczesałem je dłonią i byłem gotowy.

W drodze do szpitala słuchaliśmy muzyki. Żaden z nas nie był w nastroju do rozmowy, dlatego każdy pogrążył się we własnych myślach. Nie widziałem tej dziewczyny od tygodnia, kiedy to przetransportowali ją do szpitala na Manhattanie. Tęsknię za nią, jest moją przyjaciółką, a nawet nie mogę z nią porozmawiać, to cholernie dołujące.

- Cześć kruszynko. - przywitał się Logan, kiedy weszliśmy do jej pokoju.

- Nigdy tego nie lubiła. - przypomniałem sobie jej wściekłą twarz za każdym razem, gdy właśnie tak ją nazywał.

- Niech sama mi to powie. - stwierdził ponuro.

Spojrzałem na dziewczynę, wyglądała jakby po prostu spała. Chociaż przez ten miesiąc schudła, nadal widziałem w jej twarzy życie, co dawało mi nadzieję, że pewnego dnia znowu będzie z nami. Przez cały pobyt w szpitalu nie zamieniliśmy ani słowa. Logan po prostu patrzył na swoją dziewczynę, a ja nie wiedziałem co powinienem powiedzieć. Kiedy skończył nam się czas, brat wrócił do domu, a ja znalazłem się w szkole. Po dzisiejszym poranku, nie miałem najmniejszej ochoty uczestniczyć w życiu szkolnym, ale nie miałem wyjścia. Dlatego zebrałem w sobie trochę siły i odsunąłem problemy na boczny tor. Przyjechałem w porę na lunch, dlatego od razu udałem się do stołówki. Tym razem wziąłem więcej przypominając sobie, że opuściłem śniadanie. Odnalazłem wzrokiem Nataly i Jay, które śmiały się na całe pomieszczenie. Tego mi dzisiaj brakowało, odrobiny wyluzowania i uśmiechu mojej dziewczyny. Będąc pewny, że nie poruszy tematu dzisiejszego testu jej ojca przy Jayden, ruszyłem w ich stronę.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz