Rozdział 43. Uderzyłeś się w głowę?

4.1K 142 48
                                    

Nataly

Sprawdziłam, o której zaczyna się walka. Miałam jeszcze sporo czasu. Na dzisiejszy wieczór była zaplanowana rzeźnia. Nigdy tego nie lubiłam. Za dużo walk i za dużo krwi. Tego typu spotkania wyglądają jak sceny wyjęte prosto z horroru. Chociaż cały przebieg walk jest zaplanowany, już w szatniach dochodzi do zamieszek. Im więcej wyeliminują przeciwników przed walką tym z mniejszą ilością spotkają się na ringu. Jest to bezsensowne myślenie, ale działa.

Po zjedzeniu kolacji przebrałam się w obcisłe spodnie, białą luźną bluzkę i czerwone tenisówki. Zeszłam do garażu informując ojca, że wychodzę do chłopaka i wrócę późno, dlatego nie musi na mnie czekać. Wsiadłam w samochód i po kilkunastu minutach byłam pod drzwiami Alexa.

- Cześć, gotowy? - ucałowałam go w policzek i weszłam do środka.

- Tak jakby. Jesteś wcześniej, księżniczko. - uśmiechnął się zalotnie.

- Księżniczko? Uderzyłeś się w głowę? A może ostatnio za mocno oberwałeś w ringu. - zmrużyłam oczy, kiedy uważnie mu się przyglądałam, ale nie zauważyłam różnic w jego nienagannym wyglądzie. Tylko włosy jak zawsze były roztrzepane.

- Nie, nic z tych rzeczy. - zreflektował się i ruszył w głąb pomieszczenia. - Usiądziemy w salonie? I tak mamy jeszcze trochę czasu. Może chcesz coś do picia?

- Chętnie, masz coś zimnego? - usiadłam na sofie, cały czas patrząc na chłopaka.

Poszedł do kuchni, w tym czasie mogłam go obserwować. Zachowywał się inaczej niż zwykle. Jednak nie potrafiłam stwierdzić na czym polegała ta zmiana. Co było dziwniejsze, zawahał się, gdy szukał szklanek, zamiast tego znalazł garnki. Chociaż był mężczyzną, nie kojarzę żeby kiedykolwiek sprawiło mu trudność rozmieszczenie przyborów kuchennych. Za trzecim razem trafił na odpowiednią szafkę. Kiedy wrócił postawił na stole szklankę soku pomarańczowego z lodem. Zawsze przynosił mi wodę, uważał, że soki są za słodkie i niezdrowe, dlatego mi też nie pozwalał ich pić.

- Zmieniłeś zdanie na temat soków? Podobno mają za dużo cukru. - przypomniałam.

- Nie można się ograniczać w takich przyziemnych rzeczach. Życie jest krótkie, skarbie.

Księżniczko? Skarbie? Nigdy mnie tak nie nazywał. Przeważnie ograniczał się do skrótu mojego imienia. Czasami mówił do mnie kochanie, zdarzało się też mycho, co prawda bardzo rzadko, ale nigdy... Stop! Wariuję. Może po prostu chciał coś zmienić, a ja doszukuję się drugiego dna.

- Wszystko w porządku? - nachylił się, wpatrując w moją twarz. Był tak blisko, że mogłam poczuć zapach jego perfum. One też były inne. Ciężkie i duszące coś jak drzewo sandałowe, a zazwyczaj używał orzeźwiających, bardziej cytrusowych. 

- Czy coś się stało? Jesteś jakiś dziwny. - zmarszczyłam brwi, podświadomie nadal szukałam jakiś różnic, ale niczego nie znalazłam.

Gdy coś odbiegało od znajomej mi normy, potrafiłam analizować każdy szczegół. Jednak teraz byłam w kropce. Mimo, że coś mi nie pasowało, nie potrafiłam stwierdzić co to takiego.

- Nie, skąd. Dlaczego tak uważasz? - założył mi kosmyk włosów za ucho i spojrzał w oczy.

- To nic takiego. - pokręciłam głową, przekonując samą siebie. - Jestem tylko zmęczona i obolała. Prawie całą noc nie spałam przez wisienkę. Na dodatek idziemy do Podziemia, a dzisiaj wypada rzeźnia. Nie mam na to ochoty.

- Wisienkę? Co to znaczy? - spojrzałam na niego zdziwiona. Przecież wiedział to. Byłam pewna, że Alex to pamięta.

Wtedy wróciło do mnie wspomnienie. Najmniejszy sekret z najmroczniejszych.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz