Nataly
Jay wróciła do domu, a ja cały czas myślałam o Alexie. Nadal się nie pojawił, a ja nie miałam już czasu na niego czekać.
Zakluczyłam drzwi, a w chwili gdy chciałam się odwrócić ktoś złapał mnie w talii i przytulił. Już chciałam się obronić przed napastnikiem, ale wcześniej wyczułam znajomy zapach perfum. To był Alex.
- Przepraszam musiałem coś załatwić. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. - cieszyłam się, że ominął moje rany, inaczej nie wytrzymałabym z bólu.
- Zła nie, ale spóźniona, dlatego lepiej żebyś mnie już puścił i pozwolił dotrzeć na przystanek. - rozluźnił uścisk na tyle, żebym mogła na niego spojrzeć, ale nadal trzymał.
- Wybierasz się gdzieś? Mogę Cię podrzucić. - Spojrzał na moją walizkę, a z jego twarzy zszedł uśmiech. - Wyjeżdżasz? Dokąd?
- Do Phoenix, jadę do dziadków. Dawno ich nie odwiedzałam.
- To 6 godzin drogi. Nie wolisz lecieć samolotem? - Kolejna rzecz, której nienawidzę. Samolotów.
Dobra, boję się ich. Cholera jasna, niedługo napiszę powieść, o wszystkim, czego się boję. Jest tego stanowczo za dużo.
Jedyny raz wybrałam taki środek transportu (a raczej zostałam do tego zmuszona) ze względu na naszą przeprowadzkę z Miami, ale dostałam tak silne leki nasenne, że nie pamiętam całej podróży.
- Nie mogę.
- W końcu Cię dopadłem. Ręce na widoku, bo zastrzelę Cię gnoju! - ze strony drogi dobiegł głos mężczyzny. Wychyliłam się zza pleców Alexa. To był policjant.
- Cholera, myślałem, że go zgubiłem. - Chłopak posłusznie podniósł ręce w górę.
- To była ta sprawa, którą musiałeś załatwić? - kiwnął głową na potwierdzenie. Chciało mi się śmiać, chociaż takie zachowanie nie było adekwatne do sytuacji.
Jeszcze raz spojrzałam na policjanta.
- Cześć Tom. - przywitałam się. Często mnie zatrzymywał odkąd tutaj jestem. Na początku za przekroczenie prędkości, ale z czasem po prostu żeby pogadać. - Jak Anna i dziecko? - ominęłam chłopaka i podeszłam do służbisty.
- Nataly! Nie myślałem, że Cię tu zobaczę. - opuścił broń - Dobrze, chcesz zobaczyć zdjęcia?
- Jasne. - Wyjął zdjęcie z portfela i pokazał mi uroczego bobasa.
- Jaki słodki. Więc jakie imię wybraliście? Pamiętam, że spierałeś się o to z żoną.
- Irenaeus. Postawiła na swoim. Powiedziała, że to ona przez 9 miesięcy nosiła go pod sercem i przez 20 godzin rodziła, także nie miałem nic do powiedzenia w tej sprawie. - uśmiechnął się lekko, na co odpowiedziałam tym samym.
- Ładnie, pasuje mu. Z greki oznacza spokojny.
- Nie bardzo, straszny nicpoń. Co noc nas budzi. Czasami nawet kilka razy. - skrzywił się i kiwnął głową na Alexa. - Tak w temacie urwisów, znasz go?
- Tak, co przeskrobał? - spojrzałam na zdziwionego blondyna. Chyba nie był przygotowany na taki rozwój sytuacji.
- Przekroczenie prędkości, jazda na czerwonym świetle, ucieczka przed funkcjonariuszem. - wyliczał na palcach.
Miałam ochotę palnąć go w tył głowy. Co on sobie wyobrażał?
- Mogę go naprostować jeżeli masz taką ochotę. Dopilnuję, żeby nigdy więcej nie wywinął czegoś podobnego. - zaśmiał się.
CZYTASZ
Lose Control TOM I | ZAKOŃCZONA
ActionJedna dziewczyna. Dwie twarze. Za dnia spokojna i cicha, a nocą zadziorna i waleczna lwica. Co je łączy? Oczywiście jedno ciało. Jednak co się stanie, gdy ta druga pokaże się za dnia? Co jeżeli jej osobą interesują się ludzie, z którymi nie powinna...