Rozdział 16. Czarna bez cukru, kochanie.

5.7K 212 56
                                    

Nataly

Jay wróciła do domu, a ja cały czas myślałam o Alexie. Nadal się nie pojawił, a ja nie miałam już czasu na niego czekać.

Zakluczyłam drzwi, a w chwili gdy chciałam się odwrócić ktoś złapał mnie w talii i przytulił. Już chciałam się obronić przed napastnikiem, ale wcześniej wyczułam znajomy zapach perfum. To był Alex.

- Przepraszam musiałem coś załatwić. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. - cieszyłam się, że ominął moje rany, inaczej nie wytrzymałabym z bólu.

- Zła nie, ale spóźniona, dlatego lepiej żebyś mnie już puścił i pozwolił dotrzeć na przystanek. - rozluźnił uścisk na tyle, żebym mogła na niego spojrzeć, ale nadal trzymał.

- Wybierasz się gdzieś? Mogę Cię podrzucić. - Spojrzał na moją walizkę, a z jego twarzy zszedł uśmiech. - Wyjeżdżasz? Dokąd?

- Do Phoenix, jadę do dziadków. Dawno ich nie odwiedzałam.

- To 6 godzin drogi. Nie wolisz lecieć samolotem? - Kolejna rzecz, której nienawidzę. Samolotów.

Dobra, boję się ich. Cholera jasna, niedługo napiszę powieść, o wszystkim, czego się boję. Jest tego stanowczo za dużo.

Jedyny raz wybrałam taki środek transportu (a raczej zostałam do tego zmuszona) ze względu na naszą przeprowadzkę z Miami, ale dostałam tak silne leki nasenne, że nie pamiętam całej podróży.

- Nie mogę.

- W końcu Cię dopadłem. Ręce na widoku, bo zastrzelę Cię gnoju! - ze strony drogi dobiegł głos mężczyzny. Wychyliłam się zza pleców Alexa. To był policjant.

- Cholera, myślałem, że go zgubiłem. - Chłopak posłusznie podniósł ręce w górę.

- To była ta sprawa, którą musiałeś załatwić? - kiwnął głową na potwierdzenie. Chciało mi się śmiać, chociaż takie zachowanie nie było adekwatne do sytuacji.

Jeszcze raz spojrzałam na policjanta.

- Cześć Tom. - przywitałam się. Często mnie zatrzymywał odkąd tutaj jestem. Na początku za przekroczenie prędkości, ale z czasem po prostu żeby pogadać. - Jak Anna i dziecko? - ominęłam chłopaka i podeszłam do służbisty.

- Nataly! Nie myślałem, że Cię tu zobaczę. - opuścił broń - Dobrze, chcesz zobaczyć zdjęcia?

- Jasne. - Wyjął zdjęcie z portfela i pokazał mi uroczego bobasa.

- Jaki słodki. Więc jakie imię wybraliście? Pamiętam, że spierałeś się o to z żoną.

- Irenaeus. Postawiła na swoim. Powiedziała, że to ona przez 9 miesięcy nosiła go pod sercem i przez 20 godzin rodziła, także nie miałem nic do powiedzenia w tej sprawie. - uśmiechnął się lekko, na co odpowiedziałam tym samym.

- Ładnie, pasuje mu. Z greki oznacza spokojny.

- Nie bardzo, straszny nicpoń. Co noc nas budzi. Czasami nawet kilka razy. - skrzywił się i kiwnął głową na Alexa. - Tak w temacie urwisów, znasz go?

- Tak, co przeskrobał? - spojrzałam na zdziwionego blondyna. Chyba nie był przygotowany na taki rozwój sytuacji.

- Przekroczenie prędkości, jazda na czerwonym świetle, ucieczka przed funkcjonariuszem. - wyliczał na palcach.

Miałam ochotę palnąć go w tył głowy. Co on sobie wyobrażał?

- Mogę go naprostować jeżeli masz taką ochotę. Dopilnuję, żeby nigdy więcej nie wywinął czegoś podobnego. - zaśmiał się.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz