Alex
Zbliżał się półfinał, ale nigdzie nie mogłem znaleźć Taly. Niepokoiło mnie to. Przecież nie mogła zniknąć od tak. Była pieprzoną burzą, nie da się jej przeoczyć. Nie podeszła nawet do walki, co było dziwniejsze, bo ostatnią wygrała z łatwością, choć kilka razy dość mocno oberwała.
Wmawiałem sobie, że nic jej nie jest. Jednak w takim miejscu to była tylko żmudna nadzieja, to nie chciałem przestać tak myśleć. Przecież jest cholernie silna i zdeterminowana, i obiecała, że wróci do mnie.
Kolejną walkę miałem z Ethanem. Wcześniej pokonał Nathana, chociaż byłem przekonany, że inaczej potoczy się ta rozgrywka.
- Kojarzę Cię, młody. Latasz za Aleką, prawda? A wiesz, że miałem okazję ją sobie pomacać? Ma naprawdę niezłe ciałko. - uśmiechnął się obleśnie jakby właśnie przypominał sobie ten moment.
Blondynka powiedziała mi co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. Jak zarobił od niej kopniaka w klejnoty. To było na zawodach, gdy poturbował Noah. Finalnie cieszyłem się, że trafiliśmy na siebie, ponieważ mogłem się zrewanżować za te wydarzenia.
- Zamknij się. Wiem do czego zmierzasz. Nie wytrącisz mnie z równowagi. - pokręciłem głową, nie dam się omotać jego głupimi słowami.
- W takim razie informacja, że teraz zabawia się z nią Lider, też Cię nie odchodzi? - zdziwiłem się, nie spodziewałem się czegoś takiego, a na pewno nie z ust tego dupka.
Gdy wybił gong, wykorzystał moje roztargnienie i przywalił z pięści w szczękę. Potem oberwałem z lewego sierpowego i kolana w brzuch. Pomimo swoich rozmiarów poruszał się zręcznie i szybko, o co bym go nie posądził. Oprócz kupy mięśni, miał też mózg, niestety. Przy kolejnych uderzeniach blokowałem ciosy, ale przedarł się i dostałem porządne kopnięcie w ramię. Zachwiałem się, ale podtrzymałem lin. Nawet nie zauważyłem jak mnie zepchnął w róg ringu. Uniknąłem następnego ciosu, ale wiedziałem, że to był dopiero początek. Kiedy ja szukałem szansy na ucieczkę, on się rozkręcał. W końcu mi się udało. Nie czekał na specjalne zaproszenie. Ruszył na mnie z niskim kopnięciem celując w udo, więc złapałem jego nogę, a w drugą mocno oberwał ode mnie piętą. Poleciał do przodu na dechy. Nie chciałem tak szybko kończyć tego spotkania, więc pozwoliłem mu się podnieść.
- Na każdego masz przygotowaną taką gadkę demotywującą? - zapytałem, gdy próbował pozbierać się z podłogi.
Teraz zrozumiałem w jaki sposób dotarł do półfinału. Choć po poprzednich rozegranych walkach, nie spodziewałbym się tego. Łatwo dostosowywał się do stylu przeciwnika i potrafił to obrócić na swoją korzyść. Miał dużo doświadczenia, musiałem to przyznać. Jednak nie wyciągnąłem jeszcze wszystkich asów z rękawa.
- Mam dużo w zanadrzu. - wyprostował się i spojrzał na mnie z uśmieszkiem. - Jak to było kogoś zabić? Przyjemne uczucie prawda? - rozmarzył się.
- Jesteś pojebany.
- Dzisiaj mam nadzieję to powtórzyć. - zmrużył oczy i ruszył do ataku.
Wymienialiśmy się ciosami, czasami nietrafionymi, ale wciąż byliśmy w natarciu. Nie miałem czasu na odpoczynek, a tym bardziej nie było mowy o rozluźnieniu, czy dekoncentracji. Chciałem wyżyć się na tym palancie. W każdy cios wkładałem całą moją frustrację i siłę. W końcu padł na podłogę, gdy mój łokieć spotkał się z jego szczęką. Nokaut. Nie miał nic więcej do dodania, co było cholernie dobre, patrząc na to jak przez ostatnie minut japa mu się nie zamykała. Byłem z siebie niesamowicie dumny, że nie zabiłem teraz gnoja, po tym co zrobił Taly.
Zszedłem z ringu dołączając do chłopaków. Ash mi pogratulował, natomiast Max łapał na mnie wściekłym wzrokiem. Od początku turnieju był w kiepskim humorze, ale teraz patrzył na mnie jak na wroga. Nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale nie drążyłem. Ten chłopak często zamykał się w sobie, żeby później uderzyć ze zdwojoną siłą.
CZYTASZ
Lose Control TOM I | ZAKOŃCZONA
AçãoJedna dziewczyna. Dwie twarze. Za dnia spokojna i cicha, a nocą zadziorna i waleczna lwica. Co je łączy? Oczywiście jedno ciało. Jednak co się stanie, gdy ta druga pokaże się za dnia? Co jeżeli jej osobą interesują się ludzie, z którymi nie powinna...