26

592 26 3
                                    

|Asia|

Właśnie się ubieram.

Po długim... No wiadomo czym.

Kuba jest taką męczyduszą...

Ale i tak go kocham.

Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie już mój chłopak.

Nagle usłyszałam buczenie telefonu.

Od: Mój Patryczek <3 ;*
"Patryk się wybudził. Jeśli możesz, to przyjedź. Mama. P."

Do: Mój Patryczek <3 ;*
"Zaraz będę"

-Jedziemy, Patryk się obudził- powiedziałam szybko do Kuby i wyszliśmy z domu.

Rozmawiając o głupotach dojechaliśmy do szpitala i poszliśmy na oddział.

W sali siedziała mama Patryka i gadała z nim.

Nie długo po tym wyszła.

-Z Patrykiem jest okej, wszytko się dobrze goi, ale lekarze muszą zostawić go kilka dni na obserwacji i badaniach. Możesz wejść i pogadać z nim.

-Dziękuję za informację- powiedziałam do mamy Patryka- Kuba, poczekaj tu nie będę długo- pocałowałam go szybko.

Weszłam do sali i od razu podeszłam do łóżka.

Brunet uśmiechnął się do mnie.

-Ale mi napędziłeś stracha głupku-usiadłam i złapałam go za dłoń- Nigdy więcej tak nie rób. Nie baw się w bohatera, bo nie chcę cię stracić.

-Śmierć w obronie innych ludzi, to piękna śmierć- powiedział słabo- A ty co? Taki dobry humorek.

-No wiesz... Nocowałam u Darii... Ale nie było ich dziś...- zagryzłam delikatnie wargę.

-Mam nadzieję, że użyliście gumek, nie chcę być wujkiem tak szybko- zaśmiał się.

-Ogarnij się-parskłam śmiechem- Nie jestem głupia, były gumki.

Patryk jest jedną z tych osób, którym mówię dosłownie wszystko.

Inną jest Kuba.

-No to szczęście, ale jak coś to i tak zgłaszam się na chrzestnego!- uśmiechnął się.

-Oczywiście-odwzajemniłam uśmiech.

Siedzieliśmy i gadaliśmy tak już długo.

-Asia, chyba musimy się zbierać. Jeszcze musimy ogarnąć troszkę w domu- do sali wszedł Kubuś.

-Jasne, już idę- skierowałam do Kuby- Wpadnę do ciebie może w weekend- powiedziałam do Patrysia- Kocham cię, do zobaczenia, wracaj do zdrowia -pocałowałam go w policzek na pożegnanie i wyszłam.

Poszłam z Kubą do samochodu.

Pojechaliśmy do domu Darii i ogarnęliśmy, to co nabałaganiliśmy.

Kuba od czasu do czasu odwalał zboczone rzeczy.

Na przykład, łapał mnie za dupę, z nienacka mnie całował, dawał klapsa w tyłek, jak po coś się przychyliłam.

Boże jak ja z nim wytrzymuję?

Zapakowałam nasze torby sportowe i Kuba zaniósł je do samochodu.

Po chwili sami opuściliśmy dom.

Kuba wyjechał z podwórka, a ja zamknęłam bramę.

Wsiadłam do auta.

-Ty nawet jak chodzisz to jesteś seksowna, tylko cię brać- spojrzał na mnie z błyskiem w oczach.

-Jedź, ty zboczeńcu- powiedziałam z rozbawieniem i przewróciłam oczami.

Mój chłopak jak na zawołanie ruszył i dwie godzinki później byliśmy już w Warszawie.

Szmajkowski podwiózł mnie pod blok, pożegnał całusem i odjechał.


~Demons~ /4Dreamers/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz