54

450 20 0
                                    

Skiptime ~9 months later~

|Kuba|

Słyszałem jej krzyk.

Słyszałem jej płacz.

Widziałem jej łzy.

Ocierałem jej łzy.

Trzymałem ją mocno za rękę i powtarzałem, że niedługo wszystko będzie dobrze.

Teraz siedzę przed salą i czekam na jakie kolwiek informacje.

Przez szklane drzwi widoczne były tylko cienie...

Nadal słyszałem jej krzyk i płacz, który po chwili ucichł do samego płaczu.

Z sali wyszła pielęgniarka.

-Gratulacje, ma Pan syna. Teraz zabierzemy go na szczegółowe badania, może Pan iść z nami.

-Dobrze, pójdę- odpowiedziałem i podążyłem za nią.

Stałem przed salą, w której ważyli, mierzyli i badali mojego synka.

Po około godzinie wyszła pielęgniarka i podała mi dziecko.

-Proszę za mną, zaprowadzę Pana do żony. Dziecko jest zdrowe.

Bez słowa ruszyłem za nią bezpiecznie trzymając malutkiego na ręcach.

Wszedłem do sali i wzrok mojej ukochanej od razu wylądował na mnie i małym chłopcu.

-Daj mi go- uśmiechnęła się delikatnie i usiadła ostrożnie.

Podałem jej naszego synka.

-Boli cię jeszcze?- zapytałem z troską.

-Boli, ale przejdzie mi. Ważne, że on jest zdrowy.

-Cudowny jest...- uśmiechnąłem się do niej delikatnie- Jak mu damy na imię?

-Ja mam kilka imion do wybrania. Filip, Oskar, Dylan, Remek, Dominik. Podoba ci się któreś z tych?

-Oskar Dominik Szmajkowski- rozmarzyłem się.

-Ślicznie...- uśmiechnęła się- Oskarek, uroczo. Która godzina?- zapytała.

-Yyy... 14:27.

-To ile trwał poród?- zapytała zaskoczona.

-No przyjechaliśmy tu o 8:50? Coś około tego. Zanim cię przygotowali była 9:20. Rodziłaś 3 godziny. Ja byłem z godzinę na badaniach z małym.

-Jezu jak ten czas szybko leci...- westchnęła.

Usłyszałem dzwonek mojego telefonu.

-Jezu Kuba gdzie wy jesteście?- usłyszałem od razu gdy odebrałem.

-W szpitalu. Asia urodziła.

-Zaraz u was będę- rozłączył się.

Teraz do mnie dotarło to wszystko.

Jak ten czas leci...

Nie dawno założyliśmy zespół z chłopakami, a teraz już dorosłe życie, dorosły świat...

Ale wszystko jest idealnie.

Tak jak sobie wymarzyłem.

Mam kochaną żonę i cudnego synka.

Nie pozwolę żeby coś im się stało. Skoczę za nimi w ogień. Są moim wszystkim...

-Cześć- do sali wszedł kolejno: Patrikson, Tomek, Mati, Maksor, moi rodzice oraz siostra i mój teść.

-Mogę mojego chrześniaka?- zapytał Patryk.

-Skąd wiesz, że już jest twoim chrześniakiem?- zapytałem drocząc się z nim.

-My z Asią mamy nasze stare pakty- zaśmiał się.

-Dokładnie- zaśmiała się moja żona.

-Uroczy jest. Jak daliście mu na imię?- zapytał Tomek przyglądając się maleństwu.

-Oskar- uśmiechnąłem się.

-Słodziak- odparł Maks.

Siedzieliśmy jeszcze tak nie całe 1,5 godziny i niestety musięliśmy już jechać do domów.

Pożegnałem się z żoną i synkiem i szybko wróciłem do domu.

~Demons~ /4Dreamers/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz