Przebieranie się nie zajęło mi dużo czasu. Chłopaki też uwinęli się dość szybko, więc po dosłownie minucie wszyscy lustrowaliśmy się wzrokiem. Nigdy nie widzieliśmy siebie bez ubrań, więc było to w pewnym sensie nowy poziom bliskości. Przynajmniej dla mnie bo nie wiem jak to bywało w ich przypadku. Ginki miał już dość wyraźne mięśnie, które powstały podczas naszych treningów i zapewne jego indywidualnych ćwiczeń. Nie mogłem zaprzeczyć, że miło było zobaczyć jego ciało. To był namacalny dowód jego ciężkiej pracy. Powoli przeniosłem wzrok na Ryuki'ego. On też nie pozostawał w tyle, choć widać było wyraźną różnicę. Nie ma co się temu dziwić, skoro brunet jest starszy o dwa lata i znacznie wyższy ode mnie i blondyna.
- Więc co? Zaczynamy? - dopytywał podekscytowany chłopak podchodząc blisko mnie. Za blisko. Nie żeby mi to przeszkadzało, jednak wolałem aby nie dowiedział się o mojej... dolegliwości związanej z nieco niższą temperaturą ciała. Normalnie bym się tym nie przejmował, ale to jest Ryuki. Jak się uwiesi jakiegoś tematu to będzie go dążyć w nieskończoność. Wolałem więc uniknąć tej spowiedzi nieco się od niego odsuwając.
- Jak chcesz do skacz. Popatrzymy sobie z Ginki'm - rzekłem spoglądając na bruneta, który delikatnie skinął głową. Widać, że jemu też nie spieszyło się do wody. Młodszy nieco przygasł i spojrzał na nas z urazą.
- Ale wy jesteście drętwi - prychnął krzyżując ręce. Już miałem mu coś powiedzieć, jednak uprzedził mnie brunet.
- Ktoś musi. Gdybyśmy wszyscy byli tacy jak ty to Kiri by tego nie przeżyło. - Parsknąłem słysząc ripostę Ginki'ego. Jak to się mówi cicha woda brzegi rwie. Chociaż sądząc po ich długiej znajomości to musiało mu to wejść w nawyk. Oczywiście blondyn spojrzał na niego krzywo i prychnął kierując się w stronę krawędzi Klifu. Uważnie patrzyłem na jego kroki. Na początku szedł wolno, jednak w połowie drogi zaczął przyspieszać. W rezultacie po chwili wyskoczył w powietrze z pełną prędkością oddalając się od krawędzi na dobre trzy metry.
Spojrzałem na Ginki'ego, który skinął głową i ruszył do krawędzi. Oczywiście podążyłem za nim. Nie mogę przegapić jak Ryuki ląduje w wodzie. Po dosłownie dwóch sekundach znalazłem się na krańcu Klifu i mogłem obserwować jak blondyn uderza w taflę wody tworząc dość spory plusk. Gwizdnąłem z podziwem obserwując, jak chłopak wynurza się z wody i łypie na nas podirytowany.
- Teraz wasza kolej drewniaki! - wykrzyknął prowokacyjnie. Drgnąłem lekko słysząc jego słowa. Bezczelny... Zerknąłem na bruneta, który również wydawał się być niepocieszony swoim nowym przezwiskiem. Postanowiłem, że teraz ja odpowiem Ryuki'emu. Kiedyś trzeba.
- To lepiej się suń dzieciaku, bo jeszcze się zmyjemy! - Odszedłem nieco od końca Klifu, po czym rozpocząłem swój rozbieg.
Kilka chwil później leciałem w kierunku jeziorka, by finalnie naleźć się pod wodą. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Trochę mnie piekły, nie ma co, ale już dawno nauczyłem się ignorować to irytujące uczucie. Wzrokiem dostrzegłem nogi blondyna, więc powoli podpłynąłem do niego od tyłu i powoli się wynurzyłem. Ten najwyraźniej mnie nie zauważył, ponieważ jego wzrok był wbity w wodę. Szukał mnie? Jak miło.
- Bu! - Złapałem go za ramiona. Ryuki spiął się i niemal natychmiast odsunął się ode mnie, na co ja oczywiście łaskawie mu pozwoliłem. Odwrócił się do mnie przodem i zdzielił zirytowanym spojrzeniem.
- Bardzo dojrzałe, panie Fumei - prychnął patrząc na mnie udając urażonego. Uniosłem rozbawiony brew.
- Oho? A to nie czasem mówiłeś żebyśmy wyluzowali? - podsunąłem uśmiechając się kpiąco. - A może masz wahania nastrojów, panienko? - dodałem nie mogą powstrzymać chichotu. Ryuki skrzywił się i już miał mi odpowiedzieć, jedna nie było mu to dane, ponieważ w momencie gdy otworzył usta tuż obok nas powstał potężny plusk. Obaj spojrzeliśmy zaskoczeni na bruneta, który po kilku chwilach wyłonił się z wody.
CZYTASZ
Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-
FanfictionCo gdybyś obudził/a się w szpitalu bez wspomnień? Nie wiedząc nic o sobie, czy też o świecie w jakim się znajdujesz? Jaka byłaby twoja reakcja? Co byś zrobił/a? Ty masz to szczęście, że możesz się zastanowić. Ja nie mogłem. Niespodziewanie zo...