12. Zawody.

622 54 10
                                    

   Przebieranie się nie zajęło mi dużo czasu. Chłopaki też uwinęli się dość szybko, więc po dosłownie minucie wszyscy lustrowaliśmy się wzrokiem. Nigdy nie widzieliśmy siebie bez ubrań, więc było to w pewnym sensie nowy poziom bliskości. Przynajmniej dla mnie bo nie wiem jak to bywało w ich przypadku. Ginki miał już dość wyraźne mięśnie, które powstały podczas naszych treningów i zapewne jego indywidualnych ćwiczeń. Nie mogłem zaprzeczyć, że miło było zobaczyć jego ciało. To był namacalny dowód jego ciężkiej pracy. Powoli przeniosłem wzrok na Ryuki'ego. On też nie pozostawał w tyle, choć widać było wyraźną różnicę. Nie ma co się temu dziwić, skoro brunet jest starszy o dwa lata i znacznie wyższy ode mnie i blondyna.

- Więc co? Zaczynamy? - dopytywał podekscytowany chłopak podchodząc blisko mnie. Za blisko. Nie żeby mi to przeszkadzało, jednak wolałem aby nie dowiedział się o mojej... dolegliwości związanej z nieco niższą temperaturą ciała. Normalnie bym się tym nie przejmował, ale to jest Ryuki. Jak się uwiesi jakiegoś tematu to będzie go dążyć w nieskończoność. Wolałem więc uniknąć tej spowiedzi nieco się od niego odsuwając.

- Jak chcesz do skacz. Popatrzymy sobie z Ginki'm - rzekłem spoglądając na bruneta, który delikatnie skinął głową. Widać, że jemu też nie spieszyło się do wody. Młodszy nieco przygasł i spojrzał na nas z urazą.

- Ale wy jesteście drętwi - prychnął krzyżując ręce. Już miałem mu coś powiedzieć, jednak uprzedził mnie brunet.

- Ktoś musi. Gdybyśmy wszyscy byli tacy jak ty to Kiri by tego nie przeżyło. - Parsknąłem słysząc ripostę Ginki'ego. Jak to się mówi cicha woda brzegi rwie. Chociaż sądząc po ich długiej znajomości to musiało mu to wejść w nawyk. Oczywiście blondyn spojrzał na niego krzywo i prychnął kierując się w stronę krawędzi Klifu. Uważnie patrzyłem na jego kroki. Na początku szedł wolno, jednak w połowie drogi zaczął przyspieszać. W rezultacie po chwili wyskoczył w powietrze z pełną prędkością oddalając się od krawędzi na dobre trzy metry.

   Spojrzałem na Ginki'ego, który skinął głową i ruszył do krawędzi. Oczywiście podążyłem za nim. Nie mogę przegapić jak Ryuki ląduje w wodzie. Po dosłownie dwóch sekundach znalazłem się na krańcu Klifu i mogłem obserwować jak blondyn uderza w taflę wody tworząc dość spory plusk. Gwizdnąłem z podziwem obserwując, jak chłopak wynurza się z wody i łypie na nas podirytowany.

- Teraz wasza kolej drewniaki! - wykrzyknął prowokacyjnie. Drgnąłem lekko słysząc jego słowa. Bezczelny... Zerknąłem na bruneta, który również wydawał się być niepocieszony swoim nowym przezwiskiem. Postanowiłem, że teraz ja odpowiem Ryuki'emu. Kiedyś trzeba.

- To lepiej się suń dzieciaku, bo jeszcze się zmyjemy! - Odszedłem nieco od końca Klifu, po czym rozpocząłem swój rozbieg. 

   Kilka chwil później leciałem w kierunku jeziorka, by finalnie naleźć się pod wodą. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Trochę mnie piekły, nie ma co, ale już dawno nauczyłem się ignorować to irytujące uczucie. Wzrokiem dostrzegłem nogi blondyna, więc powoli podpłynąłem do niego od tyłu i powoli się wynurzyłem. Ten najwyraźniej mnie nie zauważył, ponieważ jego wzrok był wbity w wodę. Szukał mnie? Jak miło.

- Bu! - Złapałem go za ramiona. Ryuki spiął się i niemal natychmiast odsunął się ode mnie, na co ja oczywiście łaskawie mu pozwoliłem. Odwrócił się do mnie przodem i zdzielił zirytowanym spojrzeniem.

- Bardzo dojrzałe, panie Fumei - prychnął patrząc na mnie udając urażonego. Uniosłem rozbawiony brew.

- Oho? A to nie czasem mówiłeś żebyśmy wyluzowali? - podsunąłem uśmiechając się kpiąco. - A może masz wahania nastrojów, panienko? - dodałem nie mogą powstrzymać chichotu. Ryuki skrzywił się i już miał mi odpowiedzieć, jedna nie było mu to dane, ponieważ w momencie gdy otworzył usta tuż obok nas powstał potężny plusk. Obaj spojrzeliśmy zaskoczeni na bruneta, który po kilku chwilach wyłonił się z wody.

Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz