Spokojnie szedłem w stronę Motylej Łąki. Mimo, że wszystko wydawało się być na swoim miejscu, to miałem dziwne wrażenie, że coś się zmieniło. Że coś ewidentnie uległo zmianie. Przyspieszyłem nieco kroku i już po chwili znalazłem się w miejscu naszych spotkań. Pod drzewem siedzieli chłopaki, jednak... Co to robił Nomuda-sensei? Wyglądało to tak, jakby coś im tłumaczył. Nagle spojrzał wprost na mnie a za jego spojrzeniem podążyli moi przyjaciele. No i jak można się spodziewać reakcja była niemal natychmiastowa.
- Karumi! W końcu wróciłeś! - wykrzyknął Ryuki zaczynając biegnąć w moim kierunku z uśmiechem. - Jak poszły ci...?
- Morda, nie mam nastroju - warknąłem tak ozięble, że chłopak prawie się wywrócił. Przez jego chwilowe zachwianie Ginki, który szedł zaraz za nim, znalazł się u mojego boku jako pierwszy.
- Oho... A to niby dlaczego? - spytał żywo zainteresowany. No, czas zacząć zabawę.
- Bo zmarnowałem masę czasu na bezcelowych poszukiwaniach. Jak mógłbym nie być zły skoro zmarnowałem ponad tydzień, przez który mógłbym napawać się waszym cierpieniem związanym z treningiem - oznajmiłem jakby to było oczywiste. Bo przecież było. Przysięgam, że jeśli te patałachy zmarnowały chociaż jeden dzień, to zrobię im piekło na ziemi!
Blondyn spojrzał na mnie, chyba z irytacją w oczach, po czym skrzyżował ręce na piersi. Czyli jednak się obijali... Już nie żyją.
- Dlaczego ty nie ćwiczysz z nami? Przecież też jesteś członkiem drużyny. Może jesteś silny, ale to nie zmienia faktu, że powinieneś trenować! - No tu miał rację. Tylko, że ja nie do końca mogłem trenować. Zauważyłem to po pierwszych dwóch miesiącach życia w Kirigakure. Moje mięśnie w ogóle się nie zmieniały. Zresztą jak wszystko inne.
Mniej więcej po dwóch miesiącach lekarze zauważyli, że moje parametry w ogóle nie zmieniały się. Zawsze taka sama ilość tłuszczu w ciele, waga i wzrost. Nawet moje włosy nie chciały rosnąć! Chociaż nie... trochę rosły, ale tak wolno, że było to niemal niezauważalne. Mizukage-sama wysnuła wniosek, że jako iż moje ciało jest w teorii martwe to to samo spotkało takie mechanizmy jak rośnięcie i dojrzewanie. Czyli tak w dużym skrócie chłopaki będą dorastać a ja dalej będę wyglądać jak dwunastolatek! Zresztą nawet teraz to widać. Gdy poznałem Ryuki'ego był on niższy ode mnie a teraz jesteśmy prawie na równi. Ale mniejsza z tym...
- Nomuda-sensei, pominę sam fakt pańskiej obecności w tym miejscu i zadam panu pytanie - rzekłem patrząc na jounina. Ten skinął głową kompletnie niezainteresowany moją osobą. - Ma pan może cztery kunai'e i długą linkę? - zapytałem spokojnie podchodząc do mężczyzny i ignorując dwa palące spojrzenia zza pleców. Mężczyzna uniósł brew, jednak bez słowa wyjął potrzebne mi przedmioty, po czym dał mi je.
Od razu ruszyłem na środek niewielkiej polany. Wbiłem kunai'e w ziemie, tworząc z nich kwadrat dwa metry na dwa metry. Chwilę później obwiązałem linkę wokół jednego z kunai i pociągnąłem ją wzdłuż boków kwadratu tworząc coś na kształt areny. Gdy cała praca została zakończona wszedłem do środka ringu i ustawiłem się mniej więcej na środku. Spojrzałem spokojnie na chłopaków, którzy przyglądali się moim poczynaniom w ciszy.
- Skoro uważacie, że powinienem z wami trenować pokażcie mi, że mam ku temu powody - oznajmiłem wyzywająco wskazując na nich palcem. - Macie dziesięć minut, by wyrzucić mnie z tego kwadratu lub sprawić abym dotknął linki. Nie używamy technik ani notek wybuchowych. Poza tym wszystko inne jest dozwolone - wyjaśniłem z kamiennym wyrazem twarzy.
Obaj zbledli nieco słysząc moje słowa. Często trenowaliśmy razem walkę wręcz lub szermierkę, jednak jeszcze nigdy nie rzuciłem im wyzwania. Mimo to chyba nie zamierzali odpuścić. Widziałem to w ich oczach.
CZYTASZ
Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-
FanfictionCo gdybyś obudził/a się w szpitalu bez wspomnień? Nie wiedząc nic o sobie, czy też o świecie w jakim się znajdujesz? Jaka byłaby twoja reakcja? Co byś zrobił/a? Ty masz to szczęście, że możesz się zastanowić. Ja nie mogłem. Niespodziewanie zo...