Przez następne trzy dni krążyliśmy w okolicach wieży i polowaliśmy na inne drużyny. Nie spotkaliśmy już drużyny Uzumaki'ego, jednak nie narzekaliśmy na nudę. Przez te trzy dni zebraliśmy łącznie siedemnaście dodatkowych zwojów a trzeba zaznaczyć, że nie każda drużyna miała takowy przy sobie. Wybiliśmy wszystkich, którzy weszli nam w drogę, więc niewielu wiedziało o naszych umiejętnościach. Jedyną grupą była drużyna blondyna oraz ci, którzy towarzyszyli im podczas gdy my eliminowaliśmy shinobi z Otogakure. Tak więc nasza sytuacja była raczej stabilna.
Oczywiście podczas naszych walk nie mogło nie dojść do kilku... incydentów. A jednym z nich i to zdecydowanie największym był ten, który znajdował się przede mną. Podczas walki Ginki potknął się o korzeń i przez to dał się trafić. Serio, tyle miesięcy treningów a dał się podejść wystającemu korzeniowi. Nie dziwię się, że Ryuki nadal nie może się zebrać z ziemi. Sam ledwo powstrzymuję śmiech.
- Więc? - zapytał szorstko brunet, co przywróciło mnie do porządku. Odchrząknąłem znacząco i w akompaniamencie śmiechów blondyna zacząłem oglądać lekko krwawiącą ranę.
- Hm... Przede wszystkim nie powinieneś już mówić. Ostrze uderzyło w żuchwę i zrobiło cięcie aż do nasady nosa. Skoro nie czujesz krwi w ustach, to znaczy, że rana nie jest zbyt głęboka - oznajmiłem wyjmując bandaże i waciki nasączone alkoholem. - A teraz się nie ruszaj. Jeśli będziesz miał pecha albo ja coś spapram, to zostanie ci blizna - dodałem poważnie i zacząłem odkażać ranę.
Kilka chwil później brunet stał już na równych nogach i ręką sprawdzał położenie bandaża. Starałem się założyć go tak, by pełnił swoją funkcję jednocześnie nie utrudniając życia Ginki'emu. Kiedy chłopak upewnił się, że biały materiał nie utrudnia mu niczego, spojrzał krytycznie na roześmianego blondyna, który nadal leżał na ziemi. Ryuki nie przejął się jego spojrzeniem i wstał na równe nogi. Zmierzyłem obu uważnym spojrzeniem chowając bandaże do pieczęci.
- Powinniśmy już kierować się w stronę wieży - powiedziałem i bez ostrzeżenia wskoczyłem na jedno z drzew. Po niecałej sekundzie chłopaki pojawili się obok mnie, więc mogliśmy bez problemów ruszyć w stronę naszego celu.
Po niecałych dwóch godzinach znaleźliśmy się pod wieżą. Weszliśmy do jej wnętrza i oddaliśmy zwoje. Gdy tą formalność mieliśmy już za sobą weszliśmy do pomieszczenia, gdzie przesiadywała reszta geninów, którzy ukończyli egzamin. Gdzieś wśród nich odnalazłem niebieskookiego blondyna, więc ze znacznie lepszym humorem usiadłem pod jedną ze ścian, co uczynili też chłopaki.
Przez następne godziny był spokój, jednak gdy głośna syrena oznajmiła koniec egzaminu zacząłem mieć złe przeczucia. Jouniny z Konohy zaprowadzili nas na jakąś dużą arenę, której chyba używali do treningów. W sumie nic specjalnego, trochę betonu, cztery ściany i dach. A racja, były jeszcze dwa balkony i wielka kamienna rzeźba... No i jeszcze drzwi... Zresztą zmniejsza z tym! Coś było ewidentnie nie tak.
- Moi drodzy - zaczął spokojnie Hokage. - Niestety przeszło was zbyt wielu, przez co musimy zorganizować dodatkowy etap, który zmniejszy liczbę finalistów. - Zaraz po jego słowach na arenie pojawiło się mnóstwo szeptów oraz nieprzychylnych komentarzy. Jednak gwoździem do trumny okazało się drugie ogłoszenie Sarutobi'ego. - Całą ta sytuacja jest bardzo niespodziewana i musimy sobie z nią poradzić... teraz. Dlatego też chciałbym, abyście udali się na balkony i czekali aż wasze imię zostanie wyświetlone na tablicy. Całe eliminacje tak jak i finał będą składać się z pojedynków indywidualnych.
Odpowiedź na to oświadczenie byłą dość... żywiołowa. I to zdecydowanie nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ja jednak nie miałem ochoty się kłócić, bo Hokage i tak nie da nam wyboru. Dlatego też bez słowa ruszyłem w kierunku schodów prowadzących na lewy balkon. Po niecałej sekundzie przy moim boku znaleźli się chłopaki, którzy patrzyli na mnie z wyczekiwaniem. Ja jednak nie mówiłem nic do momentu znalezienia się na balkonie.
CZYTASZ
Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-
FanficCo gdybyś obudził/a się w szpitalu bez wspomnień? Nie wiedząc nic o sobie, czy też o świecie w jakim się znajdujesz? Jaka byłaby twoja reakcja? Co byś zrobił/a? Ty masz to szczęście, że możesz się zastanowić. Ja nie mogłem. Niespodziewanie zo...