26. Początek wyprawy.

504 57 51
                                    

    Patrzyłem na Mizukage-samę i po raz piąty słuchałem na czym na polegać moja... Poprawka, nasza misja. Jednak na nadal nie obejmowałem swoim umysłem dlaczego jestem bezwzględnie potrzebny to tego zadania. I w sumie to nie była moja wina, ponieważ podczas wypowiedzi Mei-samy nie słyszałem ani jednego słowa na temat tego, że jestem niezbędny do tej misji. Mimo to Piąta nadal upierała się, że powinienem w niej uczestniczyć. W końcu kobieta straciła cierpliwość i spojrzała spokojnie na dwóch ninja Mgły.

- Ao, Chōjūrō. Prosiłabym abyście poczekali przez chwilę na korytarzu - oznajmiła przez co otrzymała dwa zaskoczone spojrzenia. Widząc ich wzrok uśmiechnęła się lekko, czemu ja dokładnie się przyglądałem. - To będzie bardzo długa i męcząca rozmowa, przy której raczej nie zabierzecie głosu. Nie chciałabym abyście męczyli się razem ze mną - odparła z uśmiechem. Dwójka shinobi skinęła powoli głowami, po czym pożegnała się ze mną oraz z Mizukage-samą i opuściła pomieszczenia. Wraz z ich odejściem na gabinet zostały założone bariery, co było dla mnie jak zielone światło.

- Czy może mi czcigodna wyjaśnić, po jaką cholerę mam leźć do Kraju Rzek?! Naprawdę nie ma nikogo, ale to absolutnie nikogo lepszego do tej roboty? - Przy drugim zdaniu spuściłem trochę z tonu, bo mimo wszystko krzyczeć na innych nie było zbyt kulturalne. A już szczególnie, gdy adresatem była przywódczyni wioski a krzyczący geninem, który był o kilka stopni niżej w hierarchii. No ale mówi się trudno. 

   Mei-sama zmierzyła mnie spokojnym i poważnym spojrzeniem. Nie widziałem na jej twarzy nawet grama rozbawienia, czy kpiny a to znaczyło jedno. Była niepewna, czy powinna mówić mi to co zamierza mi powiedzieć. Gdyby te słowa przechodziły jej gładko przez gardło, to na pewno dosłodziłaby je jakimś uśmiechem lub wesołym tonem wypowiedzi. Jeśli na jej twarzy widoczne było tylko skupienie, to znaczyło, że do czegoś się zmuszała.

- Karumi, zdajesz sobie sprawę kim jesteś dla większości jouninów, chuninów i geninów? - zapytała patrząc mi prosto w oczy. To w sumie... dobre pytanie. Nigdy nie interesowałem się tym tematem szczególnie, że nie miałem tutaj żadnych znajomości.

- Niekoniecznie... - powiedziałem zgodnie z prawdą. Chociaż co do moich rówieśników to miałem jakiś tam wgląd na sytuację. Mizukage-sama wzięła głębszy wdech w przywróciła przerwany kontakt wzrokowy.

- Opinie są różne, jednak z tego co wiem istnieje bardzo dużo osób, które uważają, że jesteś niebezpieczny. Są jednak i tacy, którzy widzą w tobie broń dającą naszej wiosce niewyobrażalną przewagę nad resztą. To oczywiście głównie zdania jouninów oraz doświadczonych chuninów. Chciałabym abyś odpowiedział mi na jedno pytanie. Kim jesteś? - Ciężka cisza zapanowała między naszą dwójką. Ja jednak nie miałem zamiaru się wahać. Zaakceptowałem swoją obecną sytuację, która zresztą była mi bardzo na rękę.

- Zwykle jestem po prostu niezrównoważonym dzieckiem, które nie wie nic o sobie i stara się wpasować w społeczeństwo - oznajmiłem bez zająknięcia, po czym na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Jednak gdy sytuacja tego wymaga jestem po prostu bronią, która ma zrównać z ziemią wrogów wioski - dodałem bez większego zastanowienia. Mei-sama powoli skinęła głową, po czym wstała od biurka. Podeszła do jednego z regałów na książki i sięgnęła po jedną z nich. Nie zdjęła jednak żadnej, ponieważ jej ręka zawisła w powietrzu.

- Chcesz wiedzieć kim jesteś dla mnie? - Oho, mam się bać?

- Możliwe...

   Zmierzyłem Piątą podejrzliwym wzrokiem. Ona naprawdę doprowadzała mnie do krańców mojej wytrzymałości. Głównie tej psychicznej, ponieważ fizyczna miała wyraźną awarię.

- Kim? - burknąłem bez zainteresowania. Kobieta drgnęła i wyjęła książkę, po czym wróciła na biurko. Spojrzał na mnie przelotnie i zaczęła gładzić przedmiot ręką.

Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz