22. Demon Ukrytej Mgły.

509 61 80
                                    

    Patrzyłem w niebo obserwując chmury. Były takie miłe dla oka a ich powolna podróż po błękicie sprawiała, że miałem ochotę pójść spać. Nagle poczułem czakry zbliżające się do osady. Jedna była dość pokaźna, więc to musiał być jounin, natomiast trzy pozostałe zapewne były geninami. Chociaż... jeden z nich miał wyjątkowo dużo czakry, jak na genina. Gdybym nie wiedział na co czekam mógłbym wziąć go za chunina.

- Czyli na tym kończy się mój święty spokój - westchnąłem, po czym zeskoczyłem z dachu. Swoją czakrę wyciszyłem zaraz po dotarciu do wioski, więc jedyne czym musiałem się martwić to swoim wyglądem. Szybko użyłem Henge no Jutsu i zmieniłem się nieco swój wizerunek. Przede wszystkim moje włosy stały się czarne. Oczy zmieniły kolor na szary a skóra nieco pociemniała, by wyglądać na lekko opaloną. Błękitna bluza została zastąpiona brązową koszulką a maska zniknęła odsłaniając moją twarz. Dla lepszego efektu sprawiłem, że wyglądałem na raczej wychudzonego. W końcu kraj boryka się s kryzysem głodowym, więc musiałem wyglądać jak jego stały mieszkaniec.

- Zbliżają się, więc powinieneś wtopić się w tłum - oznajmił spokojnie Isobu-san. Prychnąłem z rozbawieniem na jego słowa.

- Chciałbyś. Dobrze wiesz, że to nie w moim stylu - mruknąłem i wyjrzałem zza rogu uliczki. Na całej głównej ulicy słychać było zaskoczone westchnienia oraz pozdrowienia kierowane do eskortowanego starca. Nazywali go "Tazuna-san", więc zapewne tak się nazywał. To mogło mi się przydać na przyszłość. 

   Z uwagą przyjrzałem się ninja, którzy szli z nim. Jakaś dziewczyna o różowych włosach... Oho, to chyba jest ten sławny ocalały z klanu Uchiha. Jak mu tam było... Sasuke? Chyba tak. A do tego jakiś blondyn. Skupiłem na nim wzrok. Poczułem od niego jakąś dziwnie znajomą aurę... To on był sakryfikantem Kyuu... znaczy się, Kuramy-sana? 

- Tak to właśnie on. Jestem tego bardziej niż pewny - stwierdził Bijuu na co skinąłem głową. Po chwili skierowałem wzrok na jounina. Przez chwilę przypatrywałem się mu z uwagą, aż w końcu gwałtownie wciągnąłem powietrze.

- Ja pierdole! Czy ja nie mogę mieć choć raz z górki!? - warknąłem tłumiąc frustrację tak mocno jak tylko mogłem. Kopiujący Ninja! Pieprzony Kopiujący Ninja, Kakashi Hatake! Dlaczego on? Dlaczego nie mogłem natrafić na jakiegoś losowego nieznanego mi jounina?! 

  Szybko schowałem się w uliczce i oparłem o ścianę. Spotkanie z Sharinganem nie uśmiechało mi się pod żadnym względem. Niby wykonałem już swoją misję, no bo potwierdziłem, że ten blondyn ma w sobie Kuramę-sana, jednak nie po to lazłem ty przez ponad cztery dni, by wrócić po pięciu minutach! Co to to nie! Poczekam i przyjrzę się ich poczynaniom, może wydarzy się coś wartego uwagi. Albo nadarzy się okazja do zdobycia jakiegoś bonusu, który przemieni wykonaną misję w bardzo dobrze wykonaną misję. Tak, to dobry plan.

  Jeszcze raz wyjrzałem zza rogu, dzięki czemu zauważyłem, że grupka ninja zbliża się powoli do mnie. Cóż, aby nawiązać kontakt muszę się do nich zbliżyć, jednak sądząc po zachowaniu innych mieszkańców zwykłe podejście i przywitanie się będzie podejrzane. W końcu każdy był tu wobec nich nieufny. Prościej mówiąc ten "kontakt" ma być całkowicie "przypadkowy". A ja już mam genialny pomysł.

- Nie mów, że to o czym myślisz jest twoim planem... - westchnął Sanbi na co uśmiechnąłem się szeroko. - Czyli jednak... - dodał z rezygnacją.

- Powiedz mi kiedy ruszać tak, by nie wpaść na jakiegoś cywila - poprosiłem demona samemu wycofując się głębiej w uliczkę. Muszę mieć odpowiednio długi rozbieg, by wyglądało wiarygodnie. Inaczej mogą zacząć coś podejrzewać.

- Nie wierzę, że to robisz - skomentował jeszcze Isobu-san, po czym zamilkł. Kręciłem się po uliczce czekając na sygnał w każdej chwili będąc gotowym do biegu. - Teraz!

Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz