Przez moją sorkę mam kijowy humor, więc macie nowy rozdział. Może chociaż wy będziecie mieć lepszy dzień ^_^
________________
Następny dzień nastał bardzo szybko. Wczoraj bawiłem się dość dobrze, choć chłopaki zdecydowanie przesadzali. No ale co im będę robił wyrzuty? Mieli co świętować. Szczególnie Ginki, który przecież jest starszy a co za tym idzie dłużej kiblował w akademii. W sumie to on miał najlepszy argument do zabawy z naszej trójki. Tak czy inaczej bawiliśmy się dobrze i rozstaliśmy się w miłej atmosferze. Zdecydowanie gorzej było, gdy obudziłem się przed piątą i uświadomiłem sobie, że trzeba ruszać na odbiór pierwszej misji.
- Niech cię szlak mistrzu... - prychnąłem zirytowany i skierowałem się do łazienki. Wziąłem nawet prysznic, tak dla odświeżenia. Mimo, że nie pociłem się, to jednak byłem podatny na zabrudzenia, dlatego też musiałem się myć jak każdy normalny człowiek.
Po prysznicu i przebraniu się w czyste ubrania przypiąłem sobie kaburę na broń a miecz włożyłem do pochwy zawieszonej na plecach. Nie wiem jaka misja nam się trafi, więc lepiej przygotować się na najgorsze. Podszedłem na lustra i przejrzałem się dokładnie. Rzadko to robiłem, jednak na pierwszej misji trzeba jakoś wyglądać. Popatrzyłem na własne odbicie i musiałem przyznać, że prezentuję się całkiem nieźle.
Błękitna bluza z dwiema kieszeniami była najwygodniejszą jaką posiadałem... No i moja ulubiona poszła do piachu przez pewnego jounina. Podobało mi się w niej głównie to, że rękawy i kaptur były szare, natomiast cała reszta, tak jak mówiłem, w przyjemnym dla oka błękicie. Spodnie po kolan w kolorze ciemnego brązu i niebieskie buty shinobi. Nie znam się na modzie i nie wiem czy to wszystko do siebie pasuje, ale szczerze to mam to gdzieś. Ważne, że nie krępuje ruchów.
Upewniłem się jeszcze, czy moja kabura jest dobrze przymocowana do nogi, po czym wyszedłem na ulice. Zamknąłem drzwi na klucz i narzuciłem kaptur na głowę. Wiał dość mocny wiatr a ja nie chciałem się przeziębić... Chwila, czy ja w ogóle mogę zachorować? No bo jak moje serce nie bije a krew nie krąży to niby jakim cudem? To samo z truciznami. Jak trucizna miałaby się rozprowadzić po moim ciele skoro krew nie krąży? Jeny ale ja mam problemy. Jestem ciekaw czy ktoś jeszcze z takim zapałem rozmyśla o tym co może go zabić... Powinienem znaleźć sobie jakieś ciekawe hobby, takiego które nie dotyczy mojej "nieśmiertelności".
Dotarcie pod budynek administracji zajęło mi niecałe pięć minut. Mimo wszystko groźba spóźnienia potrafi nieźle zmotywować. W końcu znalazłem się na miejscu, więc spokojnie usiadłem na jednym z murków i zacząłem wpatrywać się tępo w przechodniów. Nie żeby Kirigakure było jakąś potęgą ekonomiczną, bo o ile mi wiadomo to Kumo jest najlepiej ustatkowane, jednak sądząc po tym co przeszła mamy całkiem dobry przemysł. Najpierw wojna, potem dyktatura Yagury i mordy na posiadaczach kekkei genkai a mimo tego wioska stoi nadal i jest w dość stabilnej sytuacji. Nie wiem co Mei-sama zrobiła i co zrobili ludzie którzy ją wspomagali, jednak odwalili kawał dobrej roboty. Cieszę się, że mogę być częścią tego społeczeństwa.
- Znowu rozmyślasz? Skąd ty masz na to siłę? - dość zbolały głos dotarł do moich uszu. Spojrzałem na Ryuki'ego, który najwyraźniej nie wyspał się zbytnio o czym świadczyły lekkie wory pod jego oczami. Pokręciłem głową i poklepałem miejsce obok siebie. Blondyn po kilku sekundach znalazł się obok mnie. - Gościu, ten nasz mistrz jest nienormalny! - dodał nieco głośniej na co się zaśmiałem.
- Lepiej się zamknij, bo pojawi się znikąd jak ostatnio i usłyszy twoje jęki - stwierdziłem z lekkim rozbawieniem na co ten spojrzał na mnie groźnie.
- Taka prawda - prychnął i oparł głowę o moje ramię również wbijając wzrok w ruch uliczny.
Przez chwilę patrzyliśmy na ludzi w ciszy. Zerknąłem na zegarek, który kupiłem sobie jakieś dwa miesiące temu na targu. Nie był może jakiś wyrafinowany, ale robił swoje i nie psuł się od jednego uderzenia w ziemię. Zostało pięć minut do piątej a Ginki'ego nadal nie było. Niby to rozumiałem, ponieważ on jako jedyny z nas miał rodzinę w komplecie. Z tego co wspominał blondyn jego życie rodzinne nie jest jakieś interesujące. Co prawda czuje się w rodzinie zastępczej bardzo dobrze, jednak nadal utrzymuje z małżeństwem subtelny dystans. Nie żebym to rozumiał, ale ja też po utracie rodziców w... taki sposób miałbym problemy, by nazwać kogoś mamą lub tatą. Nie ważne jak bliscy by nie byli.
CZYTASZ
Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-
FanficCo gdybyś obudził/a się w szpitalu bez wspomnień? Nie wiedząc nic o sobie, czy też o świecie w jakim się znajdujesz? Jaka byłaby twoja reakcja? Co byś zrobił/a? Ty masz to szczęście, że możesz się zastanowić. Ja nie mogłem. Niespodziewanie zo...