28. Namiastka przeszłości.

536 51 75
                                    

Pustka... Jak długo siedziałem w tej pustce? Czuję tyle... nienawiści. Tyle gniewu... To... ja?

    Otworzyłem oczy i niemal od razu zostałem porażony przez promienie słońca. Przymknąłem powieki jednocześnie biorąc głęboki wdech. Czy ja... wróciłem? Dziwne. To nie powinno się jeszcze wydarzyć. A może ja coś pomyliłem? Spojrzałem na swoje lewo przy okazji przeglądając ostatnie wspomnienia. Czyli jestem w Kraju Rzek, co? A teraz jestem w środku walki z Hidanem i Kakuzu, z czego ten drugi schwytał moich przyjaciół.

Przyjaciół. Bardzo dawno nie słyszałem tego słowa a tym bardziej nie określałem nim kogoś z mojego otoczenia.

   Spojrzałem w kierunku zamaskowanego, który nadal trzymał chłopaków za gardła. Podskoczyłem lekko w miejscu tym samym omijając czerwoną kosę z trzema ostrzami. Szarowłosy coś do mnie krzyczał, ale kogo obchodzą jego słowa. Muszę zapewnić bezpieczeństwo tej dwójce. Czuję, że są ważni dla mnie, więc nie powinienem dać ich skrzywdzić. Przynajmniej tak podejrzewam.

- Ej Kakuzu... - mruknąłem znudzonym głosem. - Puść moich kolegów. Jeszcze ci się krzywda stanie - dodałem drapiąc się po policzku i wbijając w przeciwnika przytłaczające spojrzenie. Mogłem dostrzec jak po jego skroni spłynęła kropla potu. Moja aura aż tak się zmieniła?

- Luka... pieczęć... pomoc... brak... czas... - Zmarszczyłem brwi. Znałem ten głos aż za dobrze... I szczerze mówiąc aż się uśmiechnąłem.

Neru? To ty osłabiłeś pieczęć?

- Pieczęć... dużo... czakra... mało... czas... 

Rozumiem. W takim razie muszę się spieszyć.

   Spojrzałem na Kakuzu który najwyraźniej zignorował moje słowa. Jego strata. Błyskawicznie pojawiłem się przed nim i uderzyłem go otwartą dłonią w przeponę. Ten wyraźnie odczuł atak i tym samym wypuścił z rąk moich przyjaciół. Nie widząc już przeszkód kopnąłem mężczyznę, który przez siłę uderzenia poleciał na pobliskie skały robiąc swoim ciałem dość duże wgniecenie. W tym samym czasie w moim kierunku poleciała czerwona kosa, którą złapałem, gdy tylko znalazła się w zasięgu mojej ręki. Spojrzałem znudzony na zaskoczonego Hidana.

- Dzieci powinny bawić się w piaskownicy - prychnąłem i pociągnąłem za broń. Z uwagi na to, że szarowłosy trzymał sznur przyczepiony do kosy nie trudno się domyśleć, że niemal od razu poderwał się i poleciał w moim kierunku. Gdy tylko znalazł się w moim pobliżu złapałem go za gardło i wcisnąłem w ziemię, która pękła pod naporem ataku. Gościu jest nieśmiertelny, więc to go nie powstrzyma. Dlatego też podobnie jak z Kakuzu kopnąłem go posyłając kilka metrów dalej.

- Karu... Karumi? - słaby głos przerywany kaszlem dotarł do moich uszu. No tak, zająłem się tymi idiotami a zapomniałem o najważniejszych osobach. 

- Co Ryuki? - zapytałem wesoło i odwróciłem się w jego kierunku. Ten jakby nieco się uspokoił, jednak w jego oczach nadal widziałem lekki niepokój. 

- Wszystko dobrze...? - Uniosłem brew patrząc w jego złote oczy. Westchnąłem i podszedłem bliżej niego, ukucnąłem i położyłem rękę na jego ramieniu. Ten zaskoczony krzyżował ze mną spojrzenie, dzięki czemu mogłem dostrzec w jego oczach mieszankę uczuć.

- Zjebałem i naraziłem was na niebezpieczeństwo. Powinienem kazać wam się wycofać i to też teraz uczynię - powiedziałem poważnie i spojrzałem kątem oka na Ginki'ego, który właśnie starał się unormować oddech. Słuchał mnie równie uważnie co blondyn, więc mogę się założyć, że nie będę musiał powtarzać. - Obaj macie się wycofać i dołączyć do Ao. Akatsuki to nie są przeciwnicy dla was, nie na ten moment - rzuciłem wstając na równe nogi. Ci spojrzeli na mnie zaskoczeni.

Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz