Cała nasza trójka zebrała się na placu nieco przed dziewiątą. Gdzieś w tyle głowy nadal miałem słowa Isobu-sana, jednak nie chciałem się teraz nad nimi rozwodzić. Mieliśmy misję do wykonania i to teraz było najważniejsze. Gdzieś kątem oka zauważyłem Nomude-sensei'a, który patrzył na nas z daleka. Skinąłem mu głową i ruszyłem w kierunku pana Takedy, który stał przy jednym z wozów i zdawał się mówić coś. Prawdopodobnie do osoby stojącej za dwiema dużymi skrzyniami, które najwyraźniej jeszcze nie zostały załadowane.
- Takeda-san, jesteśmy już gotowi - rzekłem gdy tylko rudowłosy zwrócił na mnie uwagę.
- To bardzo dobrze... Gdzie jest wasz jounin nadzorujący? - zapytał rozglądając się dookoła siebie.
- Spokojnie. Jestem obecny. - Wszyscy gwałtownie spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegła odpowiedź. Nomuda-sensei opierał się o jeden z wozów i patrzył na nas beznamiętnym spojrzeniem. - Będę obserwował przebieg misji z boku, więc proszę się mną nie przejmować. - dodał odpychając się nogą od wozu. Powoli ruszył w stronę tłumu, by w kilka sekund zniknąć nam z pola widzenia.
- Dziwny ten wasz mistrz... - mruknął Takeda-san. - Nazywa się Teru Nomuda, racja? Słyszałem o nim trochę dobrego, jednak większość plotek dotyczy jego... specyficznego podejścia do ludzi - oznajmił po chwili wahania. Prychnąłem rozbawiony.
- Ładnie pan to ujął. Tak czy inaczej przejdźmy do rzeczy - stwierdziłem wracając spojrzeniem na twarz mężczyzny. Ten również skupił na mnie swoje spojrzenie i choć mogłem się tylko domyślać, to podejrzewam, że chłopaki również skupili się na mojej osobie. - Kiedy mniej więcej wyruszamy? - zapytałem przenosząc wzrok na prawie załadowane towary.
- Jest trochę po dziewiątej. Myślę, że do dziesiątej będziemy gotowi - skinąłem głową i spojrzałem na chłopaków.
- Ryuki, ty zajmujesz się pierwszym wozem a ty Ginki trzecim. Ja będę w centrum pilnując drugiego wozu i przy okazji obserwując wasze działania - powiedziałem spokojnie wiedząc, że chłopaki nie będą robić problemów. - Takeda-san, poza panem kto jeszcze będzie uczestnikiem karawany? - zapytałem nawet nie spoglądając na mężczyznę.
- Trzech woźniców, czterech tragarzy i mój wspólnik. Nikt więcej - odpowiedział bez sprzeciwów.
- Czyli łącznie dziewięć osób. Jeśli to możliwe chciałbym aby pan i pana wspólnik siedzieli w środkowym wozie.
- A to dlaczego? - zapytał unosząc brew, co zauważyłem patrząc na niego przez ramię. Chciałem mu odpowiedzieć, jednak o dziwo blondyn mnie wyprzedził.
- Ponieważ nasz kapitan znacznie przewyższa nasze umiejętności. Jeśli ktoś z naszej trójki ma zapewnić panu pełne bezpieczeństwo, to tylko on - oznajmił z przekonaniem za co oberwał od Ginki'ego w żebra. - Ała... No co? Taka prawda... - wyszeptał patrząc na starszego z wyrzutem.
Takeda-san nie zwracał jednak uwagi na ich dalsze słowa, ponieważ skupił na mnie swój wzrok. Patrzył mi w oczy ze zmarszczonymi brwiami. Szukał czegoś i to bardzo dokładnie. Aż w końcu trafił, ale jak sądzę nie na to czego oczekiwał. Jego źrenice lekko się rozszerzyły. Niemal natychmiast przerwał kontakt wzrokowy, po czym odchrząknął znacząco.
- Nie mam powodu, by się nie zgodzić szczególnie, że jest mi to obojętne - oznajmił i odwrócił się do mnie bokiem. - Nie będę wnikać jak zamierzacie nas chronić. Ważne abyście dali radę, więc zostawię was na razie samych - dodał i skierował się do jakiś tragarzy. Zapewne tych, którzy mieli jechać z nami.
Czy on ciebie dostrzegł, Isobu-san?
- Niemożliwe. Pieczęć jest słaba, jednak nie pozwala, by zwykły człowiek mógł mnie dostrzec - oznajmił mi głęboki głos. - To co go przeraziło nie dotyczy mnie tylko ciebie - dodał spokojnie i zamilkł.
CZYTASZ
Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-
FanfictionCo gdybyś obudził/a się w szpitalu bez wspomnień? Nie wiedząc nic o sobie, czy też o świecie w jakim się znajdujesz? Jaka byłaby twoja reakcja? Co byś zrobił/a? Ty masz to szczęście, że możesz się zastanowić. Ja nie mogłem. Niespodziewanie zo...