10. Ku pamięci poległych.

628 56 6
                                    

    Ginki szedł obok mnie w ciszy. Dzisiaj niemal w ogóle się do mnie nie odzywał. Zamiast tego cały czas rozmyślał i był nieuważny do tego stopnia, że na zajęciach praktycznych powtarzał się jak nigdy. Pierwszy raz był aż tak przewidywalny. Przez jego zachowanie zacząłem się bać w jakim stanie jest Ryuki, który, nie oszukujmy się, podchodzi do większości wydarzeń bardziej emocjonalnie niż brunet. Więc na mój gust blondyn był teraz wrakiem człowieka.

- Karumi... chodźmy na Klif - wyszeptał nagle. Spojrzałem na niego zaskoczony. Po co chciał tam iść? Dla wyjaśnienia Klif, był jednym z miejsc, w których czasami się spotykaliśmy. Z tego co zrozumiałem do teraz to miejsce było dla moich przyjaciół bardzo ważne. Nie wiedziałem dlaczego, jednak nigdy nie wnikałem.

  Skinąłem głową i zacząłem podążać za chłopakiem. Znałem co prawda drogę na Klif, jednak Ginki chodził tam częściej i dłużej ode mnie, więc znał szybszą drogę od tej oficjalnej. Brunet szedł instynktownie, ponieważ jego umysł był zajęty rozmyślaniami. A przynajmniej to wyczytałem z jego twarzy. Nie ma co ukrywać, że przez te miesiące znajomości nieco poznałem ich tiki i nawyki. W końcu, zaraz po dotarciu do tych mniej uczęszczanych terenów wioski, Ginki postanowił się odezwać, choć widziałem doskonale, że jest mu z tym bardzo trudno.

- Wybacz moje... roztargnienie. Ryuki nie przyszedł do szkoły a po wiosce krążą bardzo niepokojące plotki. Strasznie się o niego martwię... - wyszeptał spuszczając głowę. Powoli przytaknąłem. Jak na razie to nie było nic nowego. Sądząc po jego minie będzie kontynuować. - Widzisz... Sam nie wiem zbyt wiele a Ryuki nie zwierzy mi się tak łatwo. On... nie lubi zamartwiać bliskich... Więc... - nie mogłem słuchać jego biadolenia, więc postanowiłem się wciąć.

- Chcesz, żebym jako "dalszy znajomy" wyciągnął od niego co się stało? - Pytanie wprost może i jest dość brutalne, ale czasem warto go użyć. Ginki wzdrygnął się lekko, jednak potwierdził moje przypuszczenia skinieniem głowy. Westchnąłem poddenerwowany. Nie cierpię delikatnych sytuacji. Jestem do kitu w pocieszaniu i byciu empatycznym. - Mogę spróbować, jednak nic nie gwarantuję. Nie radzę sobie z normalnymi ludźmi a on jest dość... specyficzny. - Brunet pokręcił głową i uśmiechnął się słabo.

- Ja nie mam nawet odwagi, by z nim porozmawiać. Nie ważne jak, po prostu mu pomóż. Wiem, że czasami jesteś zbyt... szorstki a momentami potrafisz być okrutnym realistą, jednak wierzę, że mu pomożesz. - No trzymajcie mnie bo nie wytrzymam! Ja nie jestem psychologiem, po prostu mówię co myślę i zwykle udaje mi się przekonać innych do swojej racji. Mimo to często ranię swoich rozmówców, ponieważ nie są w stanie zaakceptować prawdy. No ale co poradzić? Przyjaciel w potrzebie. I jeden, i drugi...

- Wystarczy, zrozumiałem. Podejrzewasz, że jest na Klifie? - Ginki skinął tylko głową i zatrzymał się na środku drogi. Spojrzałem na niego z uniesioną brwią.

- Ja... nie idę tam. Boję się, że mogę coś schrzanić, albo powiedzieć zbyt dużo. Ty wiesz o nim o wiele mniej, więc raczej nie powinieneś go urazić... - Uniosłem dłoń tym samym go uciszając. On tylko uśmiechnął się z wdzięcznością i ruszył z powrotem w głąb wioski. Ja natomiast udałem się w kierunku Klifu.

  Szczerze to czułem czakrę Ryuki'ego od dłuższego czasu. Wiedziałem, że tam jest. Siedzi w milczeniu i myśli. Jego czakra była niespokojna, więc najpewniej walczył z samym sobą, by się nie rozpłakać. Typowy on. Nawet podczas kryzysu stara się zachowywać jak shinobi. Gdy cała sytuacja się uspokoi, to będę musiał popracować nad jego przewrażliwieniem. Ninja owszem, powinien być cichy i opanowany, jednak bywają takie momenty, gdy wręcz powinien zrzucić swoją maskę. I według mnie ten moment właśnie nadszedł.

  Powoli wyłoniłem się zza nielicznych drzew a moim oczom ukazała się mała postać o blond włosach, która siedziała na skraju przepaści. Miała podkulone nogi, które oplatała rękoma. Bez słowa podszedłem do Ryuki'ego i usiadłem obok. Nie zareagował. Co mogło się stać, by przygasić tą chodzącą kulę energii? Ginki mówił coś o plotkach, jednak najwyraźniej nie chciał mnie na nic nastawiać. Chciał abym dowiedział się prawdy z pierwszej ręki. Pytanie tylko, czy podołam...

Zgubiona przeszłość | Naruto -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz