Rozdział 2 - Z mroków przeszłości

6.7K 355 20
                                    

Lucy

Do cholery, dlaczego te samochody jadą tak wolno? Jak tak dalej pójdzie utknę w tym korku i nie zdążę, a za trzy godziny mam ważny egzamin.

Zaczynam znowu kaszleć, suchy i rwący ból rozrywa mi klatkę piersiową, czuję pieczenie w mostku i nie mogę złapać tchu. Moje wyczerpane ostatnimi tygodniami ciało zaczęło się buntować i w końcu odmówiło posłuszeństwa w samym środku przygotowań do wiosennej kolekcji. Grypa, która zwaliła mnie z nóg, tak bardzo mnie osłabiła, że jeszcze teraz, po dwóch tygodniach czuję się jak wrak człowieka.

Pokazy, ciągłe podróże i studia to za dużo, ale nie mam wyjścia, muszę się z tym uporać, nie zawiodę zaufania, jakie ma do mnie Amador i dam sobie radę.

Komórka dzwoni w chwili, gdy auta jadące przede mną znowu zaczęły zwalniać i w końcu się zatrzymały. Sięgam po telefon, na pewno dzwoni Dani, żeby się dowiedzieć, dlaczego mnie jeszcze nie ma. Nie patrząc na wyświetlacz i próbując opanować kolejny atak duszności odbieram połączenie.

- Utknęłam w korku przed Edynburgiem, ale...

- Przepraszam czy rozmawiam z Alejandrą de la Hoja? – słysząc w słuchawce głos mężczyzny, zwracający się do mnie po hiszpańsku i używający akurat tego nazwiska drętwieję.

- Si, soy Alejandra – gładko przechodzę na hiszpański, ale moje gardło blokuje się i nie jestem w stanie wymówić nazwiska. – Z kim rozmawiam?

Zaczynają ogarniać mnie jakieś złe przeczucia, nie znam głosu tego mężczyzny, nie wiem, skąd ma mój numer i dlaczego zwrócił się do mnie akurat w ten sposób.

- Buenos dias seniora de la Hoja, nazywam się Rajmundo Ortega, jestem prawnikiem seniora Amadora de la Hoja.

- Dio, co się stało? Dlaczego pan do mnie dzwoni, coś nie tak z Amadorem, jest chory?

Wiem, że mój ojczym ma problemy z wysokim ciśnieniem i kilka tygodni temu leżał w szpitalu, po tym jak zasłabł w domu. Zaraz jednak uzmysławiam sobie, że gdyby Amador był znowu w szpitalu zadzwoniłaby do mnie mama, albo Leonia. Strach chwyta mnie za gardło.

- Senior Ortega, dlaczego pan do mnie dzwoni? - wyszeptałam w słuchawkę.

- Seniora Alejandra, jest mi niewymownie przykro, że muszę pani przekazać złe wiadomości, ale zdarzył się wypadek...

- Jaki wypadek, czy z moim tatą wszystko w porządku, nic mu się nie stało? - usłyszałam, jak Ortego bierze głęboki oddech a moje serce zamarło.

- Bardzo mi przykro Alejandro, ale senior Amador i pani mama mieli wypadek dwa dni temu. Dzwonię, żeby zawiadomić panią, że niestety pan Amador zginał na miejscu, a seniora Sara zmarła przed chwilą w szpitalu. Pogrzeb odbędzie się jutro. Pani mąż, senior Cristobal zlecił mi zawiadomienie pani.

- Chryste, co pan mówi, to nie może być prawda! – nie jestem w stanie złapać oddechu a moje serce zaczyna bić tak szybko, że mam wrażenie, iż za chwilę połamie mi żebra– Jak to zginęli? Mama? Amador?

- Przykro mi Alejandro, proszę przyjąć wyrazy współczucia. Jeżeli pani sobie tego życzy, może przylecieć po panią odrzutowiec rodziny de la Hoja i ...

- Nie ma takiej potrzeby senior Ortega, skorzystam z rejsowego połączenia, dziękuję za telefon. Do widzenia.

Nie jestem w stanie dłużej rozmawiać z tym obcym człowiekiem, bo czuję jak rozpacz i wściekłość tamują mój oddech utrudniając oddychanie. Jeszcze kilka dni temu rozmawiałam z nimi, planowaliśmy spotkać się na Boże Narodzenie w Meksyku, mieli w czerwcu przylecieć do Szkocji i zobaczyć, jak odbieram dyplom... Chryste, jak to możliwe, jak to się mogło stać? Nie żyją, nie ma ich, obydwojga...

Alejandra. Grzech miłości... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles. Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz