Cristobal...
Nie miałem czasu... Ten czas, ten ulotny życia wymiar, który odmierza ludzkie istnienie już wystarczająco przeciekł mi przez palce. Nie miałem czasu, bo kobieta, którą kocham aż do zatracenia czeka na swój największy skarb.
Jednak znalazłem odrobinę w tej namiastce wieczności, z którą teraz będę za pan brat, aby popchnąć do przodu maszynę zemsty. Odarto mnie z możliwości życia z kobietą, którą przeznaczyło mi życie. Zawiniła pierdolona duma, miliony błędów i złych decyzji, podejmowanych pod wpływem gniewu, zazdrości i zemsty.
Ja, Cristobal de la Hoja, jestem straceńcem. I wieczności będzie za mało, abym zapłacił za własne grzechy. Grzech miłości do rudowłosej dziewczyny, która skradła mi serce spojrzeniem szmaragdowej jasności. Tak ciężko nosić w sobie te wszystkie uczucia wiedząc, że za chwilę stracę wszystko...
Mi vida por tu vida*...
Odarty z nadziei wróciłem do gabinetu. Spojrzałem na kobietę, która dla jebanego kaprysu postanowiła zagrać z losem, stawiając na planszy cudze życie. Moje, Alejandry, Esperanzy...
Dziewczynki, która jeszcze nie poznała własnej mamy. Nie czuła jej ramion, czułych pocałunków i tej cholernej tęsknoty, która rozrywa teraz serce Alejandry. Czuję to wszystko... Dotykam dłonią miejsca, w którym bije moje serce i dokładnie mogę poczuć, jak niespokojne echo uderzeń jej serca odbija się we mnie... To tęsknota... Przejmująca, bolesna i tak kurwa płacząca, że zalewa łzami duszę.
Jezu Chryste! Mam ochotę paść na kolana i zębami wygryźć drogę do piekła. Poczuć wszystko to, co było i jest udziałem mojej rusałki. Mojej wiecznej miłości... Cierpi przeze mnie. Przez mój egoizm i butę. Przez pieprzoną dumę, z której w tej chwili pozostały jedynie strzępy.
- Powiedz mi... Warto było?
Mój głos przypominał brzmieniem głuchy odgłos zatrzaskujących się bram piekielnych. Za nimi, spętane grzechami dusze ujadały w szaleńczym skowycie, czekając na kolejnego mieszkańca. Nie tak szybko, pojebańcy... Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Cristo? Co się stało?
Już nawet nie chce mi się z nią rozmawiać. Chwilę temu, gdy zdałem sobie sprawę co zrobiła i z kim była w zmowie, chciałem zacisnąć palce na jej zdradzieckim gardle. Patrzeć w oczy, gdy z ostatnim uściskiem odejdzie w nicość jej podłe życie. Chciałem dobrze. Przede wszystkim dla Alejandry. Po operacji, a przede wszystkim po ciężkim porodzie potrzebowała spokoju. Tych kilka tygodni, które praktycznie przewegetowała w samotności w swojej sypialni, odcisnęły się na jej zdrowiu psychicznym. Uwięziona w czterech ścianach, z własnymi myślami... Nawet nie chcę sobie wyobrażać tego, o czym myślała przez długie samotne godziny. To by mnie zupełnie pogrążyło w rozpaczy. Tych grzechów na mojej duszy jest tyle, że nie wiem jakim pieprzonym cudem jeszcze funkcjonuję zachowując tę namiastkę zdrowego rozsądku.
Szlag by to trafił! Zwróciłem się do Candeli z prośbą o pomoc. Dla mnie nasza relacja umarła już wiele pieprzonych lat temu. Była dla mnie ni mniej ni więcej dobrą znajomą, której doświadczenie zawodowe i wiedza miały pomóc mojej żonie. Wiedziałem, że Alejandra nie będzie ze mną szczera. Wystarczy mi to co ukrywała przede mną, żebym miał słuszne obawy. A jej zdrowie było dla mnie pieprzonym priorytetem. Myślałem, że kierując się radami doświadczonego lekarza pomogę jej szybciej dojść do siebie. I nawet przez myśl mi, kurwa, nie przeszło, że za moimi plecami ta suka rozgrywa własną grę mającą na celu definitywne usunięcie Alejandry z mojego życia. Pieprzona Candela...
Zniszczyła mnie... Nie, potrząsnąłem głową, to ja siebie zniszczyłem.
- Powiem ci coś... Zniszczyłaś życie najbardziej bezinteresownej kobiety na tym pieprzonym świecie. Kobiety, która ryzykując własne życie chciała dać je maleńkiej dziewczynce. Kobiecie, która przez ciebie jeszcze nie trzymała własnej córki w ramionach. Kim ty, kurwa, jesteś żeby robić takie rzeczy?!
CZYTASZ
Alejandra. Grzech miłości... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles. Tom 3
RomanceLucy... Miłość do nieodpowiedniego mężczyzny to piekło, przez które przechodzę każdego dnia, od prawie dziesięciu lat. Czekam na dzień, w którym mój koszar dobiegnie końca. Ten mężczyzna zabrał mi wszystko, zostawiając roztrzaskane serce i marzenia...