Rozdział 14 - Prawie na mecie...

5.7K 314 40
                                    

Lucy

Nareszcie! W końcu jutro dotrę do mety, za którą czeka już na mnie nowy start. Start w nowe życie bez niepotrzebnego balastu, w postaci niechcianego małżeństwa i widma Cristobala de la Hoja.

Jestem tak podekscytowana, że nawet niewątpliwy sukces dzisiejszej wystawy nie jest w stanie przyćmić mojej radości. Wszystko zaczyna się układać, choć przez chwilę nad naszymi głowami ponownie zebrały się czarne chmury.

Trzy tygodnie, które upłynęły od tego nieszczęsnego bankietu, na którym miałam wątpliwą przyjemność przekonać się, jak wielkim kłamcą i obłudnikiem jest Cristobal de la Hoja, wcale nie minęły spokojnie.

Poczynając od następnego dnia, gdy nasza Arii... Do tej pory nie mogę dojść do siebie, po tym wszystkim. Brakuje mi słów, aby opisać ten cały koszmar, który przeżyłyśmy tamtego dnia z Dani. Powiem wam, że zawdzięczamy Raulowi bardzo wiele, nie tylko jeżeli chodzi o Gabi, ale również w tej konkretnej sytuacji.

Wystarczył jeden telefon i Raul rzucił wszystko, odwołał swoją podroż, gdziekolwiek się wybierał i został z nami. Nawet nie miałam czasu, aby porozmawiać z Leonią, którą spotkałam przed klubem. Widząc czekającego już na mnie Raula, rzuciłam tylko w biegu, że zobaczymy się wieczorem. Mam cholerne wyrzuty sumienia, że spędzam tak mało czasu z siostrą. Chciałabym móc się nauczyć jej od nowa, ponieważ te cztery lata rozłąki sprawiły, że jesteśmy inne.

Czasami nie rozumiem dziwnych komentarzy Leonii, ale gdy zaczynam naciskać, od razu zamyka się w sobie, a w jej oczach pojawia się mrok i pustka. Wiem, że nie chce wracać do apartamentu Cristobala, choć często do niego dzwoni i kilka razy pojechała się z nim zobaczyć. Mój telefon wciąż jest wyłączony i takim pozostanie aż do finalnego dnia, gdy powiemy sobie żegnaj, więc oszczędzone mi zostało nagabywanie Cristobala.

W tym wszystkim najcudowniejszą rzeczą jest powrót naszej zniecierpliwionej leżeniem w szpitalnym łóżku Gabi. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła, gdy weszła do salonu, było pójście do sypialni Arii. Nie wiem, jakim cudem zorientowała się w sytuacji. My jej o tym nie powiedziałyśmy, a i sama Gabi nie pytała o powód nieobecności Arii. Ona po prostu przeczuwała, że nasza mała wojowniczka potrzebuje jej obecności.

Spędziła z nią prawie godzinę, a gdy do nas dołączyły, w końcu byłyśmy w komplecie.

Szczęśliwe chwile nie trwały niestety długo. Jak tylko Gabi doszła do siebie na tyle, że mogła w końcu zacząć się wściekać, robiła to całymi dniami. Milczenie Raula doprowadziło ją do ostateczności. Przyznam szczerze... Już współczuję facetowi.

Drań miał szczęście, że nagle musiałyśmy lecieć do Teksasu, ale co się odwlecze i tak dalej... Nie wiem, czy to wiejskie powietrze, czy fakt, iż z dala od domu i problemów, które tam na nas czekały, zyskałyśmy odpowiednią perspektywę, fakty są takie, że jeżeli przed wyjazdem współczułam Raulowi, tak teraz modlę się, aby przetrwał to co dla niego przygotowała Gabi.

Chciałam zabrać Leonię z nami, gdy tak nagle musiałyśmy opuścić Edynburg, ale w jakiś dziwny sposób, a może mi się to tylko wydawało, domyśliła się tego i pierwsza zapytała, czy może kilka dni nocować w mieszkaniu Eli. Nie miałam serca jej odmawiać. To pierwsza jej prawdziwa przyjaciółka spoza murów internatu i dogadują się wręcz fantastycznie. Eli to rozsądna dziewczyna, która podbiła nasze serca. Ponieważ jednak nie ja jestem opiekunem prawnym Leonii, nie mogłam podjąć tej decyzji. Poprosiłam, aby skontaktowała się z bratem i załatwiła to z nim.

Jeden jedyny raz Leonia w jakiś sposób nawiązała do moich dziwnych relacji z Cristobalem, pytając się, co się stało z moim telefonem. Nie okłamałam jej mówiąc, że nie działa, bo przecież po tylu dniach bateria naprawdę jest zupełnie rozładowana.

Alejandra. Grzech miłości... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles. Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz