Lucy
- Leonia? – wyszeptałam z trudem przełykając strach.
- Tak, nasza siostra. Chyba pamiętasz, że masz siostrę Alejandro?
Jezu Chryste! Czy istnieje na tym pieprzonym świecie większy drań, niż siedzący przede mną Cristobal, sukinsyn, de la Hoja?! No się sądzę, kurwa! Ten drań, ten zawszony i zakłamany sukinsyn, właśnie rzucił mi w twarz podłe słowa, uśmiechając się jak sam Szatan.
- Pamiętam doskonale – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. - Choć znam pewną osobę, która zrobiła i powiedziała wiele, żebym o tym zapomniała. Prawda, Cristobalu de la Hoja?
- Dzięki mnie Leonia wyrosła na dobrą i rozsądną dziewczynę. Co ty jej mogłaś dać, Alejandro?
- Dzięki tobie nie widziałyśmy się od ponad czterech lat, których już nie nadrobimy. Z nienawiści do mnie usunąłeś mnie z jej życia wtedy, gdy mnie potrzebowała...
- Potrzebowała cię, gdy rodzice zginęli w wypadku. Powiedz mi, seniora de la Hoja, gdzie wtedy byłaś? - wściekłość Cristobala prawie wbija mnie w oparcie kanapy a serce znowu zaczęło bić jak szalone. – To ja siedziałem z nią nocami i starałem się ją pocieszyć. To ja ocierałem jej łzy i, do kurwy nędzy, nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć, gdy pytała o ciebie. Wszystko co zrobiłem dla Leoni, miało na celu chronienie jej przed tobą. Przed tym brudem w jakim żyłaś i niekończącym się przemarszem twoich kochanków.
- Panie de la Hoja, proszę natychmiast przestać dręczyć moją klientkę! Pańskie zachowanie jest niedopuszczalne!
Znajduję się w piekle nienawiści, dociera do mnie tylko zdecydowany głos Arii, która próbuje uspokoić Cristobala. Nie czuję jej dłoni, która ścisnęła moją rękę dotykającą mostka i delikatnym ruchem położyła ją z powrotem na kolanach. Jej palce przez chwilę pozostały na moim nadgarstku i wiem, że badała mój puls.
– Lucy, dobrze się czujesz? Twój...
- Nic mi nie jest – zapewniłam próbując powstrzymać Arii przed wypowiedzeniem tych słów. Zwracając się do wściekłego Cristobala spojrzałam mu prosto w oczy. – Już to wszystko słyszałam. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia, de la Hoja. Nie chciałeś wtedy mnie wysłuchać, więc nie mam ochoty teraz odpowiadać na twoje pytania. Już na to za późno. Interesuje mnie natomiast Leonia i to, co masz w tej sprawie do powiedzenia.
Spojrzał mi w oczy, jakby czegoś w nich szukał, jakby nie do końca rozumiał moje zachowanie. Pieprz się, Cristobalu de la Hoja! Niczego ode mnie nie usłyszysz! Rafael nachylił się do niego i szeptem coś mu tłumaczył. Jako prawnik zdaje sobie sprawę, że swoim wybuchem Cristobal pogorszył swoją sytuację i Arii może to wykorzystać.
- Masz rację, to już nie ma żadnego znaczenia – Cristobal przeczesał dłonią włosy. Zawsze tak robił, gdy nie wiedział, jak się zachować. – Rafaelu?
- Cristobal chciał zaproponować pani możliwość widywania się z Leonią, ale pod pewnymi warunkami.
- A mianowicie?
- Raz w miesiącu może pani spotkać się z siostrą, do tego jeden miesiąc wakacji i święta.
- Jaki jest warunek?
- Do spotkań może dojść tylko i wyłącznie w Meksyku, na hacjendzie 'La perdido'.
- Co takiego? – Parsknęłam śmiechem zwracając spojrzenie na zadowolonego z siebie diabła. - Chyba oszalałeś, jeżeli myślisz, że w taki sposób ściągniesz mnie do twojego domu.
- To jest także twój dom, Alejandro.
- Już nie, od czterech lat hacjenda nie jest już moim domem.
CZYTASZ
Alejandra. Grzech miłości... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles. Tom 3
RomanceLucy... Miłość do nieodpowiedniego mężczyzny to piekło, przez które przechodzę każdego dnia, od prawie dziesięciu lat. Czekam na dzień, w którym mój koszar dobiegnie końca. Ten mężczyzna zabrał mi wszystko, zostawiając roztrzaskane serce i marzenia...