Lucy
Czwartek, czwarteczek, czwartunio... Od wczoraj to mój szczęśliwy dzień, od wczoraj każdy następny czwartek będzie dla mnie jak rocznica, jak święto narodowe. Wczoraj zaczęłam znowu żyć, otrzymałam najcenniejszy dar od życia. Leonię...
Nie śpię już od dobrych kilku godzin i wspominam nasze spotkanie w parku. Cztery lata samotności, olbrzymiej tęsknoty i wyrzutów sumienia. Cztery lata niewyobrażalnego bólu, gdy decyzja jednego człowieka pozbawiła mnie możliwości uczestniczenia w dorastaniu siostry. Leonia była dla mnie wszystkim, co pozostało po naszej mamie, bez niej czułam się pusta w środku i wybrakowana.
Do końca życia pozostanę wdzięczna Eli, asystentce mecenasa Sato, za zorganizowanie nam tego spotkania i mam tylko nadzieję, że ani Rafael, ani tym bardziej Cristobal nigdy się nie dowiedzą o tym, co zrobiła. Znam Cristobala, wiem jaki potrafi być mściwy. Doświadczyłam tego na własnej skórze, ale za to co zrobiła dla mnie ta cudowna dziewczyna, będę ją chroniła i nie pozwolę jej skrzywdzić.
W końcu mam wsparcie moich trzech Aniołów i tych dwóch przystojniaków, Raula i Cruza, a Cristobal jest sam. Jeszcze tylko kilka tygodni i w końcu uwolnię się od niego. Do tego czasu sprawa opieki nad Leonią też powinna się wyjaśnić i może w końcu będę mogła zacząć normalnie żyć, bez poczucia winy.
W czasie wczorajszego spotkania widziałam w jej oczach pytania, całe mnóstwo pytań, ale na niektóre z nich nigdy nie będę mogła odpowiedzieć, są zbyt bolesne i nie mam zamiaru zwalać na jej barki takiego ciężaru. Uprzedziłam już dziewczyny, że pod żadnym pozorem nigdy nie mogą się wygadać o tym, co stało się na autostradzie, a tym bardziej o skutkach tego wydarzenia. Tak będzie lepiej, o tym wiemy tylko my cztery i tak ma pozostać.
A Leonia? Zmieniła się przez te lata, gdyby nie oczy, nigdy bym jej nie rozpoznała. Już nie dziewczynka, ale jeszcze nie kobieta, niewysoka, śliczna brunetka o oczach jak dwa zielone szmaragdy ukrytymi za szkłami okularów. Budową ciała chyba przypomina nasza mamę, choć trudno było się zorientować jaką ma figurę, ponieważ długa luźna spódnica i obszerny sweter skutecznie tuszowały jej wygląd. Zresztą nieważne jak wygląda, ważne, że znowu jesteśmy razem, choć przez jakiś czas będziemy musiały się ukrywać. Dam sobie z tym radę, mam praktykę, w końcu ukrywam prawdziwą siebie już od wielu lat. Nikt nie zna mnie tak naprawdę, nie wie co od lat zżera moją duszę i serce, nikt nie wie o tej tęsknocie i pragnieniu.
- Lucy, wstawaj natychmiast, nie uwierzysz co się stało! – rozmyślania przerywa mi krzyk Arii.
Cholera! W jednej chwili poderwałam się z łóżka i prawie frunąc po schodach wpadłam do głównego salonu. Widząc czekające na mnie Dani i Arielę, w pierwszej chwili przychodzi mi do głowy, że coś się stało w szpitalu.
- O Boże, coś z Gabi? Dzwonił Raul albo Cruz?
- Mam dwie wiadomości, dobrą i złą – zaczyna poważnym tonem Arii.
- Dawaj najpierw dobrą.
- Gabi jest już całkowicie przytomna i czeka na nas.
- Nareszcie – wciskam się na kanapę koło Dani. Patrzymy na siebie i czujemy, jak wielki ciężar spada z hukiem z naszych serc. – A zła?
Arii spogląda na mnie z dziwnym wyrazem twarzy i już wiem, że za chwilę powie coś co mi się nie spodoba. Usiadła na stole, zamykając nasz trójkąt i ścisnęła mi dłoń.
- Wiesz, że nie odbierałam żadnych telefonów od Rafaela, więc przysłał mi wiadomość. Cristobal de la Hoja chce się dzisiaj spotkać z nami w kancelarii.
Zamieram, zamieniam się w cholerny głaz. Kurwa mać, nie jestem jeszcze gotowa stanąć z nim twarzą w twarz, jeszcze nie teraz! Myśli wirują mi w głowie, szukając wyjścia z sytuacji, której nie akceptuję. Mam ochotę krzyczeć i tupać nogami jak dziecko. Dlaczego on zawsze zmusza mnie do tego, czego ja nie chcę?
CZYTASZ
Alejandra. Grzech miłości... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles. Tom 3
RomanceLucy... Miłość do nieodpowiedniego mężczyzny to piekło, przez które przechodzę każdego dnia, od prawie dziesięciu lat. Czekam na dzień, w którym mój koszar dobiegnie końca. Ten mężczyzna zabrał mi wszystko, zostawiając roztrzaskane serce i marzenia...