Rozdział 33 - Zasłuchana w ciszy...

6.7K 319 30
                                    

Lucy...

Nareszcie... Już dłużej nie byłam w stanie znieść tego bólu. Tej agonalnej katorgi, gdy ktoś lub coś na żywca wyrywało moje serce z piersi. Ten niewyobrażalny ból, z którym uderzało moje serce, coraz słabiej, coraz rzadziej... Jak woda życia, kapiąca na łyżeczkę. Kap... Kap...

Tak spokojnie... Nie słyszę już niczego. Ostatnio chyba zmuszałam się do nadludzkiego wysiłku, ponieważ mam wrażenie, że nie robiłam nic innego tylko słuchałam. Muzyki? Głosów? Czego mogłam słuchać? Nie pamiętam... Prawie nie pamięta siebie, więc po co mam pamiętać to... O! Znowu to samo... Znowu zapomniałam...

To takie dziwne uczucie... Nie czuć... Lód, jaki płynie przeze mnie jest obezwładniający. Mrozi wszystko, poczynając od palców stóp, sunie powoli w górę, odbierając władzę w nogach. Niepotrzebnie... Przecież i tak nie miałam zamiaru nigdzie iść. Lodowaty strumień właśnie dotarł do mojej klatki piersiowej. Chwilę zakręcił w małym pustym punkcie pośrodku, jakby szukał specjalnego miejsca, żeby tam zamieszkać. Tak dziwnie się przez to czuję... Jakbym już nie była właścicielką swojego ciała.

Tak... Już nie mam ciała... Właśnie patrzę na nie, przekrzywiając głowę w jedną stronę. Jestem wolna! Jakie to cudowne uczucie!

Rozglądam się dookoła widząc otaczającą mnie pustkę. Nicość, w jednostajnym kolorze. Nie ma tutaj nic... W bieli jest tylko biel... W ciszy jest tylko cisza... Żadnych kolorów, żadnych cieni, nie słychać muzyki ani głosów... Przejmująca pustka... A w pustce ja. Samotna dusza dryfująca po bezkresnym oceanie wypełnionym lodowatym podmuchem... Dobrze mi tutaj. Chcę tu zostać, otulać się bielą, rozkoszować ciszą...

Nagle moje ciało drży, jakby szarpnięte czyjąś silną dłonią. Coś zimnego przesuwa się wzdłuż klatki piersiowej. Nie czuję bólu, jedynie rozstępujące się ciało, mrowienie wewnątrz i po chwili pukanie. Ciche, miarowe, spokojne... Bum - bum, bum- bum... Dawno nie słyszałam takiego odgłosu, zapomniałam już czym jest. Czy potrzebuję tego? Chyba nie, bo teraz w ciszy słychać tylko to pukanie...

Nie! Zostawcie mnie! Nie chcę tego... Ten odgłos, to uporczywe stukanie...

Bum - bum, bum - bum... Ten dźwięk nie pozwala mi dłużej cieszyć się ciszą, przeszkadza... Tak straszni przeszkadza i zagłusza ciszę. Zmusza do czegoś, czego nie chcę...

Myślę...

Myśli kotłują się jak szalone, dookoła mnie zaczynają wirować niewyraźne obrazy, twarze ludzi, których nie rozpoznaję, ale w jakiś sposób są mi znajome. Pojawiają się kolory, najpierw zamglone a potem wybuchają całą feerią barw tak ostrych, że odczuwam ból w zamkniętych oczach. Twarze nabierają ostrości, jestem już w stanie rozpoznać kolor włosów i oczu, uśmiech, płynące łzy i obraz ciemnych tęczówek, w kolorze gorzkiej czekolady. Zagniewanych, pełnych pogardy... Dlaczego właśnie te oczy są takie wyraźne? Dlaczego na ich widok odczuwam niepokój i ekscytację jednocześnie?

Czuję...

Delikatne mrowienie przechodzi w pulsujący ból. Czasami jest tak wielki, że gdybym mogła ruszyć ręką rozdrapałabym klatkę piersiową paznokciami. Ale ręce nie chcą mnie słuchać, jakby ktoś je przywiązał. Potem nagle ból ustępuje. Ogarnia mnie wtedy spokój i gdyby nie uporczywe pukanie w piersi nadal przebywałabym w mojej ciszy. Chwilami mam wrażenie, że ktoś mnie dotyka. Dotyk też jest różny. Delikatne muśnięcia miękkimi opuszkami, uścisk dłoni... Czasami dotyk jest dłuższy. Czuję wtedy szorstkie palce przesuwające się po mojej twarzy, czułe usta całujące mnie po dłoniach i policzkach... Tyle różnych rzeczy wtedy się ze mną dzieje. Ten dziwny odgłos w piersi staje się szybszy, mocniejszy... Zaczyna mi brakować tchu...

Alejandra. Grzech miłości... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles. Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz