🥀3🥀

96 2 0
                                    

Żarty sobie ze mnie robicie? To nie jest śmieszne.
- Dlaczego niby mielibyśmy żartować?

Zapytał Reji patrząc na mnie jak na totalną idiotkę. Przyjrzałam się wszystkim jeszcze raz, nie, to nie możliwe. Wampiry nie istnieją.

- Widzę, że jesteś bardziej tępa niż myślałem. Jesteśmy wampirami, mam Ci przeliterować żebyś zrozumiała? Jakoś się przyzwyczaisz do naszego stylu życia a teraz idź już. O 2 obiad.

Czerwonowłosy kapelusznik zaprowadził mnie pod drzwi mojego nowego pokoju po drodze nie odzywając się ani słowem.
Za to sam pokój był naprawdę śliczny, przeważały w nim moje ulubione kolory czyli biały, czerwony i czarny. Jednak najbardziej zachwyciło mnie to, że mam balkon, otworzyłam go i wyszłam na świeże powietrze zabierając ze sobą paczkę papierosów. Widok również był zachwycający, piękny ogród który wyraźnie podzielony był na dwie części. Po jednej widać sporą altankę i wiele pięknych kwiatow a w szczególności czerwonych róż. Druga strona jest zdecydowanie bardziej tajemnicza, nie jest tak oświetlona i rosną tam tylko czarne i białe róże. Nie widzę końca obu części ale za to już wiem co zwiedzę pierwsze. 
Spojrzałam na swój telefon, jest 00.20 mam jeszcze sporo czasu więc uznałam, że trochę się zdrzemnę. Ustawiłam budzik i położyłam się na moim nowym łóżku. Przed snem jeszcze raz przeanalizowałam dzisiejszy dzień, rodzice bez żadnych wyjaśnień kazali mi wynieść się z domu i zamieszkać z typami, którzy podają się za wampiry. Brzmi komicznie.

***

Kiedy się obudziłam szybko sprawdziłam godzinę. Jest 10.13 przeklnęłam głośno i sprawdziłam dlaczego budzik nie zadzwonił. Okazało się, że tak naprawdę go nie włączyłam. Brawo ja.
Dla nich pewnie jest jakoś 22 więc możliwe, że jeszcze nie śpią. Zeszlam na dół w poszukiwaniu kuchni, znalazłam ją dość szybko, zrobiłam sobie kanapkę i wróciłam do swojego pokoju. Rozpakowałam się i wstępnie ogarnęłam co jest gdzie.

***
Ubrałam się w zwykłe czarne spodnie i śliczną, czarną, zwiewną bluzkę która całkowicie odkrywa ramiona.
Usadowiłam się na kanapie w salonie i włączyłam tv. Niedługo potem zaczęli się zbierać chłopcy, niektórzy omijali mnie szerokim łukiem a inni siadali obok i zaczynali oglądać to co ja.

- Witaj słonko! Jak się spało? - Zapytał Laito patrząc tam gdzie nie powinien.
- Świetnie, a Tobie? - Zapytałam z wymuszonym uśmiechem. Skoro mam być tutaj nie wiadomo ile to wypadało by mieć chociaż jednego kolegę, nie?
- Też w porządku, dlaczego wczoraj nie przyszłaś? - Nie zdążylam mu odpowiedziec bo Reji zawołał nas na kolację przerywając tym naszą fascynującą rozmowę.
Usiadłam pomiędzy Subaru a Laito, przed sobą miałam tego wkurzającego typa który nie mógł sobie oszczędzić uwagi na temat mojego wyglądu.

- Wyglądasz jak dziwka - Odparł a we mnie aż się zagotowało. Uśmiechnęłam się delikatnie i odpowiedziałam.
- Za to Ty jak pedał więc myślałam, że nie będzie Ci to przeszkadzać. - Wszyscy się zaśmiali a on zmierzył mnie złowrogim wzrokiem.
- Pożałujesz tego. - szepnął w moją stronę i chyba myślał, że się przestraszę.

***

Położyłam się na łóżku i miałam nadzieję, że w spokoju będę mogła posłuchać muzyki. Cała moja nadzieja zniknęła gdy rozpoczęła się kłótnia Subaru z Reijim. Wzięłam swoją paczkę fajek i wyszłam do ogrodu do altanki którą wczoraj zauważyłam. Gdy do niej dotarłam zobaczyłam, że ktoś mnie ubiegł.
Shu leżał na jednej z ławek, miał zamknięte oczy i się nie ruszał więc myślałam, że śpi. Usiadłam po przeciwnej stronie a wtedy on się odezwał
- Co tu robisz?
- Szukam spokoju, twoi bracia są strasznie głośni
- Nie nazywaj ich moimi braćmi. Siedź tu sobie ale mi nie przeszkadzaj. - włożył z powrotem słuchawkę do ucha a ja po chwili zastanowienia zadalam mu pytanie
- Będzie Ci przeszkadzać jak zapalę? - To pytanie jakby go ożywilo bo podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Ile Ty masz właściwie lat?
- 20
- Nawet nie waż się tego przy mnie wyjmować.
- Zapytałam z grzeczności. Będę to robić kiedy i gdzie będę chciała. - Wyciągnęłam zapalniczkę ale nie zdążyłam jej odpalić bo Shu wyrwał mi ją z dłoni. Złapał mnie za ręce a swoją twarz przesunął niebezpiecznie blisko mojej szyji. 
- Tak bardzo chciałbym posmakować twojej krwi... Nawet nie wiesz jak niesamowicie pachnie. Nie prowokuj nas bo w złości nad sobą nie panujemy. Uwierz mi reszta nie będzie już taka wyrozumiała. - Chłopak zniknął a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że ja właściwie nie znam nawet grupy swojej krwi. Zawsze gdy o nią pytałam moi rodzice mówili, że nie pamiętają a moją książeczkę zdrowia zgubili. Może to przez nią muszę tu być.

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz