🥀39🥀

44 2 0
                                    

- Co Ci się znowu stało? - Zapytał Laito gdy zobaczył mój usztywniony palec.
- Złamałam Ayato nos ale w przeciwieństwie do was ja nie mogę się uleczyć tak błyskawicznie.
- A chciałabyś?
- Oczywiście, że bym chciała! Co to za durne pytanie?
- Wiesz, że istnieje sposób by przemienić ludzi w wampiry? Na przykład Mukami, oni nie są czystej krwi.
- Naprawdę? I chcesz mi powiedzieć, że wszystkie moje rany by się uleczyły?
- Nie, blizny by zostały ale nie tworzyłyby się nowe.
- Laito czy Ty poważnie proponujesz mi żebym się przemieniła?
- Nie.. uznałem tylko że było by wobec Ciebie fer żebyś wiedziała o takiej możliwości. Poza tym nie znam tego sposobu, wiem jedynie, że istnieje.

Przez resztę tygodnia nie zastanawiałam się nad tą możliwością jednak kiedy przyszedł weekend przyglądałam się chłopakom uważnie. Nie męczyli się, byli szybsi nawet w codziennych czynnościach i nie kryli się z nadludzką siłą. Do tej pory nie przykuwałam do tego większej uwagi ale różnice między nimi a ludźmi były wręcz rażące. Szczególnie imponowała mi ich zdolność leczenia. Znów zajrzałam do ksiąg Rejiego i dowiedziałam się, że zginąć mogą jedynie przebici specjalnym ostrzem lub poprzez odcięcie głowy. Wampiry czystej krwi miały o wiele większą siłę oraz czasem pojawiały się u nich specjalne zdolności jak teleportacja. Nigdzie nie znalazłam jednak wzmianki na temat przemian. Nie byłam pewna co o tym myśleć. Niedawno chciałam umrzeć a teraz myślę o nieśmiertelności?

Z zamyślenia wyrwał mnie sms od Ayato, który wyszedł na miasto mówiąc, że musi się z kimś spotkać.

- Spotkaj się ze mną przy Twoim ulubionym klubie ale po drugiej stronie ulicy. Ubierz się ładnie bo przygotowałem coś dla nas i tylko dla nas więc przyjdź sama, widzimy się za godzinę.

Pomyślałam, że chłopak kupił alkohol, rozłożył koc na polanie w lesie i przytargał tam coś co będziemy rozwalać nie musząc potem sprzątać tego z podwórka. Zastanawiało mnie tylko dlaczego kazał mi dobrze wyglądać ale miałam tylko godzinę więc wzięłam się za makijaż. Założyłam luźne czarne spodnie i przyległy top tego samego koloru.

- Gdzie idziesz? Ty nie możesz iść sama, ja muszę iść do galerii to możemy iść razem.
- Możemy ale potem się rozstaniemy bo Ayato powiedział żebym do niego przyszła.
- To Cię do niego odprowadzę
- Teoretycznie powiedział żebym była sama ale jak mnie odprowadzisz to pewnie nic się nie stanie
- Kazał Ci być samej?
- Pewnie przygotował coś tak żenująco słodkiego, że nie chce robić sobie przed wami wstydu
- Ta, to do niego podobne

Podjechaliśmy pod wyznaczone miejsce i staliśmy przy drodze czekając aż chłopak się pojawi.
- Dziwne, na pewno tutaj mieliście się spotkać?
- Tak na pewno, ale może źle zrozumiałam i on już czeka na mnie w środku - odpowiedziałam rozglądając się wzdłuż lasu.
- Zadzwonię do niego po prostu - zrobiłam to ale chłopak nie odebrał, w tym samym momencie zadzwonił telefon Shu.
- To Reji - powiedział odbierając

- Halo? Shu jesteś już w tej galerii?

Nie chciałam podsłuchiwać więc postanowiłam przejąć się kawałek wzdłuż lasu wyglądając Ayato.

- Ayato? Dlaczego dzwonisz od Rejiego?
- Zgubiłem telefon, szukam go teraz w domu ale nigdzie go nie widzę, dzwoń na mój numer w galerii i zobacz czy gdzieś go tam nie zgubiłem
- Jesteś kretynem wiesz?
- A Tobie nie zdarzało się nic zgubić?!
- Nie chodzi mi o Twój durny telefon! Mogłeś najpierw zadzwonić do Emili żeby nie czekała jak idiotka pod tym lasem!
- Pod jakim znowu lasem?
- Chwila, nie miałeś się z nią tutaj spotkać?
- Jak niby miałem się z nią umówić jak nie miałem telefonu?!
- Las przy barze kujira. Teraz

Nie słyszałam przebiegu rozmowy i jak gdyby nigdy nic się przechadzałam. Spojrzałam na Shu, który również obrócił się w moją stronę prawie upuszczając telefon. Przejeżdżało obok nas mnóstwo samochodów ale od razu zauważyłam gdy bus zahamował obok mnie. Porządnie się nawet nie zatrzymał a drzwi otworzyły się, ktoś złapał mnie za ramie a samochód od razu ruszył. Nie zdążyli mnie nawet wciągnąć więc moje nogi automatycznie starały się biec po poboczu.
- Witaj kruszynko - szepnął facet który wciągnął mnie prosto na siebie. Zdębiałam na dźwięk jego głosu. Nie byłam jednak w stanie nawet zacząć się wyrywać bo coś uderzyło w samochód, który gwałtownie zjechał na bok i zatrzymał się prawdopodobnie na jednym z drzew bo aż nas odrzuciło. Shu gwałtownie otworzył drzwi vana i wyszarpał mnie z rąk porywacza. Odepchnął mnie i kazał uciekać co wykonałam jak najszybciej, biegłam z powrotem w stronę miasta ale odwracając się zauważyłam doktorka, który zaczyna mnie gonić. W samochodzie znajdowało się sześć osób. Biegła za mną tylko jedna co znaczy, że Shu musiał poradzić sobie sam z pięcioma wilkołakami. By nie dokładać mu zmartwień biegłam najszybciej jak mogłam ale nie przewidziałam, że popierdolony facet rzuci mi w nogi jakąś pierdoloną kłodą.

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz