🥀34🥀

59 2 0
                                    

Ayato poszedł przodem by w razie czego ostrzec nas, że ktoś jest przy samochodach. Shu niósł pakunek, Bokuto zasłaniał go ciałem a ja upewaniałam się, że Karhleinz nie rusza się z miejsca. Mieliśmy ogromnego farta i wpakowaliśmy pudło do bagażnika.
- Dziękuje wam za pomoc - powiedziałam przytulając każdego po kolei.
- Nie będziesz umierać z ciekawości podczas reszty uroczystości?
- Tyle wytrzymałam to poczekam jeszcze chwilkę.
- No to idziemy się napić.
- I tańczyć, ostrzegałam was, że nie odpuszczę dopóki nie zrobię tego z każdym
- No to na pewno muszę się najpierw napić
- Poczekaj! - powiedział Shu zatrzymując mnie. Rozczochrał moje włosy rozmazał lekko szminkę i wyjął jeden mój kolczyk. Schował go w swojej kieszeni i odpiął kilka guzików od swojej koszulki.
- Teraz wygląda wiarygodnie.
- Fakt, Bokuto zdejmij chociaż marynarkę - powiedziałam podchodząc do niego, dodatkowo ciągnąc za jego krawat lekko go poluzowując.
- Aha, a mi nikt nie pomoże? - zapytał Ayato czekając na swoją kolej. Zlitowałam się nad biedakiem i wyciągnęłam jego koszulę ze spodni, pocałowałam swoje dwa palce a szminkę, która na nich została rozmazałam na jego ustach.
- Chyba jesteśmy gotowi.

Poszliśmy prosto do zostawionych przez nas dziewczyn. Po drodze zgarnęłam wszystkie awamori, czyli jakąś specjalną odmianę wódki, bo nie było żadnej zwykłej. Wypiłam z chłopakami kilka kolejek a potem ku mojemu zdziwieniu Ayato sam wyciągnął mnie do tańca.
- Boże ty umiesz tańczyć!
- Jesteś zdziwiona? Jestem wszechstronnie uzdolniony.
- No tak, zapomniałam, że jesteś dobry we wszystkim.
- Boisz się?
- Czego?
- Tego co tam znajdziesz
- Nie przypominaj bo zacznę, narazie o tym nie myślę tylko dobrze się bawię
- Dobra, ale przeczytamy to razem prawda? Chcę być przy tobie
- Jasne jeśli chcesz
- Odbijany! - krzyknął Shu gdy nasza piosenka dobiegała końca.

- Jeśli spędzę z nią jeszcze choć minutę chyba wrócę do domu.
- Masz na myśli swoją byłą?
- Boże przestań tak o niej mówić bo mi przypominasz, że z nią byłem
- Sorki, że pytam ale co tak właściwie się stało, że tak nagle się znienawidziliście?
- Cały nasz związek był śmieszny, ciągnęliśmy to chyba tylko dlatego, że mieliśmy z tego profity. Potem zaczęła być chorobliwie zazdrosna, szczególnie o Ciebie a że tak naprawdę nic do niej nie czułem to zerwałem. I wtedy zaczęła się prawdziwa jadka, chyba zaczęliśmy pokazywać prawdziwe emocje wobec siebie.
- Więc teraz ledwo możecie na siebie patrzeć?
- Dokładnie.
- Ale w takim wypadku dlaczego po prostu już sobie nie pójdzie? Odegrała swoją rolę osoby towarzyszącej.
- Właśnie nie mam pojęcia i chciałem Cię poprosić żebyś może lekko jej to zasugerowała albo chociaż zagadała i dowiedziała się o co chodzi.
- Może być ciężko skoro mnie nie lubi
- Na pewno mniej niż mnie
- Dobra to wracamy do stołu odegrać naszą szopkę

Wypiłam jeszcze kilka kieliszków i wódka nam się skończyła. Otworzyliśmy wino i „przypadkowo" rozlałam swoje na sukienkę dziewczyny
- O Jezu przepraszam! Chodźmy szybko do toalety zapierzemy to i nie będzie śladu

Pociągnęłam ją za sobą i zaczęłam czyścić jej ubranie.

- Jesteś na mnie bardzo zła?
- Nie, właściwie to dobrze się stało bo i tak chciałam Cię o coś zapytać.
- Tak? Zamieniam się w słuch.
- Jak tak zjednujesz sobie ludzi? Rozmawiałam o tym z Yui i chłopcy nigdy nie byli dla niej tacy mili jak dla Ciebie. Nawet gdy byłam z Shu mówił o tobie tylko dobrze przez co byłam okropnie zazdrosna bo podczas rozmów zdarzało mu się wyzywać i mnie.
- Oj uwierz, gdybyś wiedziała ile mieliśmy kłótni, jak bardzo się wyzywaliśmy a nawet biliśmy to zmieniłabyś zdanie. Ale myślę, że teraz jest dobrze bo nie dałam się stłamsić no i przede wszystkim byłam sobą. Nie robiłam niczego pod nich.
- Ehh, a jak było z Laito? Jak zaczęłaś rozmawiać z nim na luzie?
- Czejaj czekaj.. dlaczego o to pytasz? Chcesz do niego zagadać? Podoba Ci się?
- Może troszkę.. i zastanawiam się cały czas jak się do niego zbliżyć ale jest taki niedostępny..
- Ahh, więc dlatego mimo kłótni z Shu zdecydowałaś się zostać. Żeby spróbować zbliżyć się do Laito?
- Jak mówisz to w taki sposób to to brzmi naprawdę żałośnie. - powiedziała zawstydzona zakrywając twarz
- Spokojnie, pozwól, że dam Ci radę. Widziałaś dziewczynę z którą przyszedł?
- No tak ale praktycznie wcale nie rozmawiają
- Dokładnie! Dziewczyna ubrana jest od szyi aż po kostki, do nikogo się nie odzywa, nawet się nie przedstawiła a Laito lubi przebojowe dziewczyny! Dodatkowo jest zbokiem więc jak pokażesz trochę ciała to sam przyleci. Ale tak na serio wyjdź z inicjatywą, zagadaj bądź bardziej żywa i nie zastanawiaj się co będzie jak palniesz głupotę. Bądź pewna siebie!
- Dziękuje... Sorki za to jaka byłam na początku..
- Zapomnijmy o tym, No i gotowe! Wystarczy poczekać aż wyschnie i po winie nie będzie śladu. -
Zeszłyśmy na dół, dziewczyna przysiadła się do obiektu westchnień a ja wcisnęłam się między rozmawiających Shu i Bokuto.

- I co? Wiesz coś?
- Jest tu bo zabujała się w Twoim bracie.
- Czekaj.. co?
- No patrz! - powiedziałam obracając jego twarz w stronę gołąbeczków.
- Masz ją już całkowicie z głowy.
- Boże dzięki Ci
- Zawsze do usług
- To co, jesteś już wolna? - zapytał Bokuto
- Już cała Twoja - odpowiedziałam wyciągając go na parkiet. Przetańczyliśmy kilka szybkich piosenek a potem w końcu trafiliśmy na jakąś wolną.

- Jestem już padnięta
- Nie dziwię się, jest już bardzo późno. A mi dopiero teraz udało się Cię złapać
- Przepraszam, ale naprawdę to był okropnie zabiegany wieczór
- Zauważyłem, wszyscy Cię ubóstwiają i potrzebują
- Nie przesadzaj, po prostu nałożyło się na siebie kilka sytuacji..
- Ciii.. jesteś świetną dziewczyną, dobrą, piękną.. może czasem wredną, ale w każdym wypadku idealną - mówił i z każdym słowem zbliżał swoją twarz bliżej mojej a po wypowiedzeniu ostatniego słowa pocałował mnie. Oddałam pocałunek i włożyłam rękę pod jego włosy, on zrobił to samo ale nagle dosłownie od niego odleciałam. Upadłam na ziemię a Ayato zaczął okładać Bokuto pięściami po twarzy. Szybko wstałam i szarpnęłam za jego koszulę starając się go odciągnąć
- Przestań natychmiast! Zwariowałeś kretynie! ZOSTAW GO - krzyknęłam wręcz wpychając się między nich i łapiąc jego ręce by je zatrzymać. On w odpowiedzi uderzył mnie i odepchnął z taką siłą, że zleciałam z podestu na jakim znajdował się parkiet i uderzyłam twarzą w kostkę. Pod wpływem adrenaliny nie czułam bólu, dotknęłam jedynie głowy i zobaczyłam na dłoni krew co znaczyło, że musiałam zetrzeć czoło. Podbiegła do mnie panna młoda i pomogła mi wstać, spojrzałam kątem oka jak Karhleinz osobiście odrywa syna od Bokuto więc już tam nie biegłam.
- Matko boska, bardzo boli? - pytała dziewczyna ale byłam w takim szoku, że nawet jej nie odpowiadałam. Gdy Ayato został odciągnięty od razu wtargałam się z powrotem na podest i podbiegłam do Bokuto.
- Jak się czujesz? Bardzo boli? Jedziemy do szpitala? - pytałam przez pojawiające się łzy
- Nie mam pojęcia co się właśnie stało ale chyba nic poważnego mi nie jest
- Kręci Ci się w głowie? Krwawisz, może Twój nos jest złamany, jedzmy do tego szpitala - mówiłam jak najęta
- Uspokój się, nic mi nie będzie. A Ty jak się czujesz?
- Dobrze, bardzo Cię przepraszam, naprawdę bardzo bardzo..
- Już spokojnie - powiedział przytulając mnie
- Dasz radę wstać? - zapytał Karhleinz Bokuto biorąc mnie na ręce.
- Jasne, chyba tak - odpowiedział podnosząc się
- Chodźmy do środka.

Gospodarz zadzwonił po osobistego lekarza, który pojawił się w ciągu kilku minut. Stwierdził, że nos mojego towarzysza nie jest złamany tylko mocno obity, podejrzewał wstrząśnienie mózgu ale na szczęście Bokuto to twarda sztuka i nie tak łatwo go uszkodzić. Lekarz naćpał go przeciwbólowymi i zostawił kilka okładów by opuchlizna na oku się nie powiększała. Mi przemył otarcia i przykleił plasterki. Również nie stwierdził wstrząśnienia mózgu tylko i wyłącznie duży szok.
- Gdzie Ayato?
- Nie przejmuj się nim. Jest zamknięty w jednym z pokoi żeby się nad sobą zastanowił
- Co mu sytzeliło do tego durnego łba!
- Oberwie mu się porządnie
- Przepraszam, nie chciałam wam zepsuć końcówki wesela. My może po prostu wrócimy już do domów a wy dokończycie zabawę za nas.
- Też myślę, że powinniście jechać i odpocząć.
- Ja też już będę się zmywał, więc mogę ich odwieźć - zaproponował Shu
- Dobry pomysł.

Pojechaliśmy autem Bokuto do naszego domu. Zaniosłam feralny karton do swojego pokoju i wróciłam do salonu gdzie razem z Shu upewnialiśmy się czy chłopak może prowadzić. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że może gdy reszta włącznie z Ayato wróciła do domu. Odprowadziłam gościa do samochodu i wróciłam do domu. Gdy tylko zobaczyłam Ayato wściekłość we mnie wezbrała a on jakby nigdy nic stał i rozmawiał z braćmi.

- Zadowolony jesteś z siebie? - zapytałam popychając go
- Pytam czy jesteś zadowolony! - krzyknęłam powtarzając czynność a on jedynie wlepiał wzrok w podłogę.
- Emila ja.. ja..
- Ty kurwa co?! Pamiętasz jak obiecywałeś, że mnie nie skrzywdzisz? Pytam czy pamiętasz Ayato - zapytałam znów zaczynając płakać
- Czy wyglądam jakbyś mnie nie skrzywdził?! - krzyknęłam łapiąc się za włosy
- NiEnAwIdZę Cię pierdolony hipokryto - wrzasnęłam po raz ostatni i wbiegłam na górę. Zakluczyłam drzwi i płacząc usiadłam przed pudełkiem.

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz