🥀16🥀

68 3 0
                                    

- Subaru, możesz przestać za mną łazić? - zapytałam chłopaka wyjmując  papierosa z ust. Zaskoczony, że został zauważony wyszedł zza krzaków i podszedł najbliżej jak mógł.
- Muszę na Ciebie uważać.
- Ale to nie znaczy, że musisz mnie niańczyć, tak jak robisz to od paru dni.
- Tyle ostatnio przeszłaś, nie mogę pozwolić by stało Ci się coś jeszcze.
- Dlaczego Ci tak na tym zależy.
- Na tobie mi zależy. - Gdy zrozumiał co powiedział odwrócił wzrok i zwiał prawie biegnąc. Tyle pozostało z jego pilnowania. Odprężając się ponownie zaciągnęłam się dymem. Mimo tego, że o ostatnich wydarzeniach nikt nie rozmawia to i tak czuje się gęstą atmosferę w powietrzu. Ojciec braci kazał im prawdopodobnie traktować mnie jak jajko bo tak właśnie się zachowywali. Subaru nie spuszczał mnie z oczu, Shu i Laito na przemian przychodzili w nocy do mojego pokoju sprawdzając czy jestem na miejscu. Ayato i Kanato pilnowali mnie w szkole co narażało mnie na ataki ze strony wielbicielek czerwonowłosego.

Doceniałam ich wysiłek jednak już wcześniej wielokrotnie wspominali, że nie lubią mnie niańczyć więc nie wyobrażam sobie nawet jak bardzo muszę im teraz ciążyć.  Ponieważ potrzebowałam trochę czasu dla siebie postanowiłam wyjechać na kilka dni. Korzystając z tego, że speszony Subaru przez chwilę mnie nie obserwuje pobiegłam do swojego pokoju. Szybko zapełniłam małą walizeczkę i zabrałam się za pisanie listu. Napisałam w nim, że wrócę za kilka dni oraz wspomniałam o panu Karchleinzie, który rzekomo o tym wie by się nie martwili. Finanse dzięki mojej karcie nie były żadnym problemem dlatego wzięłam jeszcze tylko torbę pod pachę i po cichutku wymknęłam się przez okno w łazience na parterze.

Kupiłam bilet na najbliższy pociąg nie mając pojęcia dokąd jedzie. Planowałam wysiąść na ostatniej stacji i tak też zrobiłam. Gdy wsiadłam odszukałam najbliższy hotel i się w nim zameldowałam.
Rzuciłam się na ogromne małżeńskie łóżko i po raz pierwszy od wyjścia sięgnęłam po wyciszony telefon. Na ekranie zobaczyłam kilkanaście nie odebranych połączeń a gdy chciałam zobaczyć od kogo telefon znów zadzwonił, szybko odebrałam.

- Halo?
- Co Ty sobie wyobrażasz! Nie możesz tak zwyczajnie znikać!
- Ayato, spokojnie. Nie zniknęłam tylko wyjechałam żeby mieć trochę spokoju. Zresztą, zostawiłam wam wiadomość.
- To strasznie głupie, coś może Ci się stać!
- Ok, zróbmy tak. Co kilka godzin będę dzwoniła albo wysyłała wam wiadomość żebyście wiedzieli, że żyję i się nie martwili, ok? Zapytaj reszty czy im pasuje, słyszę, że są z Tobą.
- Wszystkim pasuje ale musisz nam jeszcze powiedzieć gdzie jesteś.
- Ymm, prawda jest taka, że sama nie wiem.
- Chwila, co?
- No nie wiem, pojechałam gdzieś, teraz jestem w hotelu ale nie mam pojęcia gdzie.
- No debilka!

Po tych słowach się rozłączyłam, nie po to wyjechałam żeby słuchać jego paplania. Weszłam w galerię zdjęć i odszukałam ostatnich zdobionych z rodziną. Nigdy nie lubiłam robić sobie zdjęć dlatego na większości, które mam są tylko oni. Natrafiłam jednak na jedno specjalne, zrobione w dniu moich 18 urodzin. Wszyscy razem z szczerymi uśmiechami na twarzy. Tego potrzebowałam, włączyłam smutną muzykę i dałam porwać się przygnębiającym uczuciom.

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz