🥀13🥀

82 3 0
                                    

Historia, którą przed chwilą usłyszałam wydała mi się niezwykle nieprawdopodobna.
Moi rodzice narkomanami, dobre żarty. Choć moja głowa próbowała przez pewien czas walczyć z prawdą w końcu poddała się i przyjęła do siebie wiadomość, że nie byli oni ludźmi za jakich ich uważałam. Moja mama, którą zwykłam nazywać zakonnicą przez jej wrogie nastawienie do wszelkich używek okazała się być ostatnią osobą, która powinna mnie pouczać w tym temacie. Pamiętam gdy pierwszy raz znalazła u mnie papierosy, wykładów na temat ich szkodliwości dla organizmu musiałam wysłuchiwać conajmniej przez najbliższy miesiąc. A tu proszę, bawili się w przeszłości w nieźle chore rzeczy i wplątali się przez to w bagno tak wielkie, że po tylu latach musieli zapłacić za to życiem. Być może nie tylko swoim.

Cieszę się, że ich przyjaciel się mną zaopiekował i mam zapewnioną jakąś przyszłośc jednak co będzie gdy odkryją jego udział i on również będzie w niebezpieczeństwie? Czuję, że to jeszcze nie koniec tej sprawy, pozostaje wiele niewyjaśnionych wątków.

To dopiero początek mojej historii w domu Sakamakich, teraz już wiem, że zostanę w niej jeszcze sporo czasu co trochę mnie przeraża.
Postanowiłam skupić się na teraźniejszości i nad tym na co mam aktualnie wpływ. Na początek by zająć czymś myśli zajełam się swoją figurą, wiem, brzmi to strasznie płytko ale tylko to jestem w stanie aktualnie zrealizować.  Myślenie o tej sprawie powodowało jedynie zawrót głowy i powrót wspomnień, które z powrotem rzucały mnie w ramiona rozpaczy.

***

- Emilka chodź na obiad! - Krzyknął już któryś z koleji raz Reji z jadalni. Powoli zwlekłam się na dół bo wiedziałam, że nie przestanie mnie wołać dopóki nie przyjdę nawet jeśli nie zamierzam nic jeść.
Usiadłam przy stole, na którym leżały same tłuste i bardzo kaloryczne potrawy. Wzięłam swoją dietę na poważnie, trzymałam się godzin posiłków i przygotowywałam je sama. Wszyscy bardzo dobrze o tym wiedzieli jednak jak na złość próbowali zmusić mnie do jedzenia tego co oni. Lubili również torturować mnie przynosząc ciasto do mojego pokoju albo proponując coraz to nowsze przysmaki na deser.
Miałam nadzieję, że dadzą sobie spokój a nie, że wręcz przeciwnie rozkręci się z tego afera.

- Mogę wejść? - Zapytał właściciel domu uprzednio pukając do moich drzwi.
- Proszę, coś się stało panie Karlheinz?
- Mam nadzieję, że nie. Przejrzałem twoją kartę medyczną. Znowu nie jesz?
- Słucham? Jem tyle ile powinnam.
- Chłopcy mówią, że wręcz przeciwnie. Mam uwierzyć Tobie po przejściach z zaburzeniami odżwiania czy kilku chłopakom, którzy się o Ciebie martwią?
- Naprawdę nie ma do tego powodów. Wiele się nauczyłam od tamtego czasu, nie zamierzam powtarzać tych samych błędów.
- Jest jeszcze coś co powinienem wiedzieć?
- Nie wydaje mi się.
- Wiem, że próbujesz odreagować jakoś śmierć rodziców ale nie rób tego krzywdząc siebie. Skup się na czymś innym, dobra?
- Postaram się.

***

- Naprawdę? Skarżycie na mnie do ojca?
- Wyluzuj, tyle mamy ostatnio z Tobą zachodu, że jeszcze tylko nam brakuje żebyś chora była.
- No wybaczcie, że jestem dla was takim ciężarem.
- Możesz przestać histeryzować?

Nawet tak krótka wymiana zdań jest w stanie wytrącić mnie z równowagi.
Wyszłam z domu trzaskając drzwiami, na piechotę dotarłam do miasta i plątałam się między sklepami. Do ostatecznego załamania nerwowego brakowało mi tylko jednego.

- Znowu się spotykamy!
- Spieprzaj, nie mam ochoty na użeranie się z Tobą.
- Wyluzuj, chcę tylko porozmawiać.
- Jeśli jeszcze jedna osoba dzisiaj powie mi żebym wyluzowała to rzucę się z najbliższego mostu!
- Uhuhu, ktoś chyba nie w humorze. Pozwól, że Cię rozweselę kluseczko.  Co powiesz na kolację? No wiesz, Ty ja romantyczna muzyka, piknik pod gwiazdami.
- Nie no, Ty naprawdę jesteś szalony!
- Może i tak, ale zwariowałem tak na Twoim punkcie.
- Odczep się Yuma!
- Dobra, nie chcesz iść sama, to pomogę Ci w decyzji.

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz