🥀11🥀

82 2 0
                                    

Biegłam ile sił w nogach.
Nie wybrałam drogi prowadzącej do miasta, tylko wręcz przeciwnie, tę prowadzącą do lasu. Chciałam spokoju, zwyczajnie zostać sama i poukładać wszystko w głowie. Wybrałam miejsce, w którym drzewa były mocno przerzedzone, oparłam się o jedno plecami i zsunęłam na ziemię. Próbowałam dodzwonić się do rodziców jednak żadne z nich nie odbierało. Patrzyłam w telefon i płakałam gdy informacja brutalnie do mnie docierała.

Starałam się uspokoić oddech jednak zamiast tego wpadałam w coraz większą histerię. Złapałam za swoje włosy tak mocno jakbym chciała je wyrwać, odgarnęłam je do tyłu i schowałam mokrą twarz w dłonie. Z moich ust wydobywał się żałosny dźwięk tlumionego krzyku. Gdy mój stan osiągał apogeum poczułam, że ktoś mnie podnosi. W pierwszym momencie wzdrygnęłam się jednak gdy spojrzałam w znajome tęczówki lekko się uspokoiłam. Schowywałam się w ramionach Shu niczym dziecko, płakałam w jego bluzę, trzymałam się jej kurczowo jakbym bała się, że mnie upuści.

Wróciliśmy do rezydencji i ku mojemu zdziwieniu nie zniósł mnie do mojego pokoju tylko do swojego. Usiadł ze mną na łóżku i pozwolił dalej wtulać się w swoją klatkę piersiową. Nie zamierzałam zmieniać swojej pozycji jednak po paru minutach, gdy byłam nieco spokojniejsza chłopak rzucił mnie na łóżko. Zawisł nade mną i otarł kciukami spływające łzy połączone z resztkami tuszu do rzęs.
- Wyglądasz strasznie. - Skomentował krótko unosząc lekko kąciki ust a w mojej głowie rozebrzmiały ostatnie słowa Ayato. Znowu ogarnęło mnie to okropne uczucie, wypełznęłam spod niego i zwróciłam się w kierunku drzwi.
- Masz rację, jestem obrzydliwa.

Wyszłam do ogrodu i trzęsącą się dłonią podniosłam papierosa do ust. Dym wypełniający moje płuca niestety nie przyniósł oczekiwanej ulgi jak zazwyczaj. Usiadłam w altanie i zamknęłam oczy, gdy je otworzyłam zobaczyłam przed sobą nikogo innego jak Shu.

Złapał mocno za moje uda i wypowiedział pare słów, które chyba miały podnieść mnie na duchu
- Dziewczyno jesteś perfekcyjna... - Spuścił wzrok, miałam wrażenie, że powiedzenie tego sprawiło mu ogromny ból dlatego nie wzięłam tego na poważnie.
- Daj spokój, nie musisz starać się mnie na siłę pocieszać.
- Nie staram się na siłę Cię pocieszyć, mówię prawdę. Ojciec powiedział mi o Twoich rodzicach... Przykro mi, ale żaden płacz i zamartwianie nie zwróci im życia. Wiesz o tym.
- Chciałabym chociaż wiedzieć co się stało. Nie mówi się komuś o takich rzeczach bez żadnego wyjaśnienia!
- Widocznie wiedział, że nie jesteś gotowa na taką informację, dał Ci czas na oswojenie się z tą myślą a potem dopiero wyjawi Ci całą prawdę.
Moim zdaniem dobrze zrobił, zobacz w jakim jesteś stanie, kto wie co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się wszystkiego od razu.
- Może i masz rację, dziękuję...

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz