🥀22🥀

72 3 0
                                    

Cały weekend unikałam się z chłopakami. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Dopiero w poniedziałek gdy jechaliśmy do szkoły Reji powiedział bym zapięła górny guzik od koszuli. Gdy tylko weszłam do sali spotkałam się z wrogimi spojrzeniami dziewczyn. Ponieważ nie możemy zmieniać miejsc musiałam nadal siedzieć z Ayato, los chciał, że nasz nauczyciel zadał nam prace do opracowania w parach. Przełamałam się i odezwałam do niego jako pierwsza.
- Możemy podzielić się po połowie
- Jak sobie chcesz
- Ja wezmę do 10 ty zrób resztę - Nawet już nie odpowiedział tylko w ciszy zabrał się za pracę. Nie umiałam wyczytać z niego żadnych emocji. Czy był na mnie zły, wściekły czy zwyczajnie zwisało mu moje istnienie.

Do domu również wróciliśmy w kompletnej ciszy. Co mnie jednak dziwiło to to, że oni nie odzywali się nie tylko do mnie ale również do siebie nawzajem. Czy tak wyglądała ich codzienność nawet gdy mnie nie było?

***

Znów siedziałam z papierosem na balkonie kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę! - krzyknęłam. Shu wyszedł na balkon i spojrzał na mnie po raz pierwszy od kilku dni.
- Chciałem tylko powiedzieć, że ja... ja...
- Że Ty co?
- Ja Cię... chciałem... tylko... no wiesz.. - prychnęłam pod nosem
- Rozumiem, że to słowo nie przejdzie Ci nawet przez usta. Jakby jedno słowo PrZePrAsZaM w kierunku takiego bydła jak ja miało pozostawić jakąś plamę na twoim honorze.
- Znów to samo, znów zaczynasz histeryzować.
- Histeryzować? No błagam Cię! Lepiej wyjdź zanim pogorszysz jeszcze sytuacje.
- Nie rozkazuj mi! Przyszłaś do naszego domu, chronimy Cię ze względu na naszego ojca, nie żywimy się tobą a i tak jeszcze Ci mało! Wpieprzasz się w nasze sprawy, zachowujesz jak pieprzona pani domu a my się wcale o Ciebie nie prosiliśmy! Nawet nie jesteś z rodziny.
- Mówisz do mnie jakbym miała jakiś wybór. Zrozum, że ja też nie chcę tu być! Prosiłam waszego ojca żebym mogła się wynieść i nie musieć siedzieć wam na głowie ale mi nie pozwolił a nie mam wyjścia, muszę się go słuchać. Obiecuję wam jednak, jeśli chcecie mieć ode mnie spokój, to będę się zachowywać jakby mnie tu nie było. Nie będę siedzieć z wami przy stole, mówić do was czy prosić o przysługi. Będzie jakbym nigdy nie istniała.
- No i świetnie! Problem z głowy. - wrzasnął i wyskoczył z balkonu.

***

Tak jak powiedziałam tak zrobiłam, zachowywałam się jak przestraszone bydło, za które mnie mieli. Nie wchodziłam w żadne interakcje z domownikami. W międzyczasie skupiłam się na szukaniu sposobu na Mukamich. Starałam się nie wychodzić z domu by przypadkiem na nich nie wpaść i nie potrzebować broń Boże pomocy. Męczyło mnie to okropnie bo mój dzień ograniczał się do szkoły i mojego pokoju a trwało to już tygodniami. Szukałam wszędzie jednak nie mogłam znaleźć rozwiązania. Frustracja sięgała zenitu. Dla resetu postanowiłam po raz pierwszy skorzystać z basenu, który znajduje się w rezydencji. Nikt tam raczej nie uczęszcza więc przemknęłam tam w samym ręczniku i stroju kąpielowym. Związałam włosy i zanurzyłam się w głębokiej wodzie. Przepłynęłam na drugi koniec i wpatrywałam się w wielkie szklane okna rozpościerające się na ogród i kawałek lasu.

- Może jednak nie jesteś taka gruba - powiedział Ayato wskakując do wody. Podpłynął do mnie, posadził na brzegu basenu i rozwiązał moje włosy.
- Odezwiesz się czy dalej jesteś obrażona?
- Słucham? Nie jestem obrażona.
- Jasne, unikasz nas jak ognia.
- Uzgodniliśmy, że będzie tak jakby mnie nie było. Nie chciałam być dla was dłużej ciężarem.
- Co ty pieprzysz?
- Shu nic wam nie powiedział? To co wy myśleliście przez ten cały czas?

- Jak byś nie zauważyła to praktycznie nie rozmawiamy. Myśleliśmy, że po tym co się stało nie chcesz nas znać, do tej pory pamiętam Twój wzrok gdy wstawałaś z tego szkła. Potem bałem się nawet na Ciebie spojrzeć. Byliśmy pewni, że Ci przejdzie a nie, że postanowiłaś zniknąć. Zresztą troszkę, ale tylko troszeńkę nawet za Tobą tęsknimy. Było chociaż trochę ciekawiej, mieliśmy z kim się podrażnić i pogadać. Nawet stosunki między nami trochę się poprawiły. Jak Cię tu zobaczyłem to już pękłem i uznałem, że zrobię pierwszy krok.
- Dobrze, ja bym się nie odważyła.
- Chwila, czemu płaczesz?? - zapytał ocierając pojedyńcze łezki, które pociekły mimowolnie.
- Bo ja... przez ostatnie tygodnie byłam taka samotna.. myślałam, ze mnie nienawidzicie i spędzę tak następne miesiące...
- Ehh, nie becz już! Chodź - powiedział biorąc mnie na ręce w wodzie. Zakręciliśmy się i wypłynęłyśmy na środek basenu.
- Dobra, kto pierwszy na brzegu wygrywa.
- Przegrany robi obiad
- Stoi
Byłam pewna, że wygram ale zapomniałam kompletnie o wampirzej prędkości. Chłopak czekał na mnie na mecie.
- Masz farta
Wyszłam z basenu i poszłam po ręcznik.
- Ty sobie nie wziąłeś?
- Nie.
- Ehh, masz

Po wytarciu siebie oddałam mu ręcznik. Nie mogłam jednak odejść bo chciałam go z powrotem żeby nie lecieć po rezydencji na wpół rozebrana.
Ayato korzystał z okazji i bezkarnie wlepiał gały w moje ciało. Od samego początku wyzywał mnie od grubasek więc odbierałam jego wzrok jako pogardliwy. On jednak podszedł do mnie, zarzucił ręcznik na moje plecy i złapał mnie w tali. Palcem wodził wzdłuż mojego kręgosłupa a drugą rękę wsadził pod moje mokre włosy. Lekko za nie pociągnął odginając moją głowę do tyłu, zbliżył swoją twarz do mojej i szepnął mi do ucha...

- Uwielbiam wprawiać Cię w zakłopotanie
- Spierdalaj - fuknęłam odpychając go i okrywając się bardziej ręcznikiem. Wróciłam do pokoju i ubrałam się. Chciałam wysuszyć jeszcze włosy ale ktoś dobijał się do moich drzwi
- Ten obiad to się sam nie zrobi!
- No idę już! - w końcu zakład to zakład.
- No to na co ma ochotę pan i władca?
- O Boże tak mi mów, tempura!
- Da się zrobić

Zabrałam się za przygotowywanie posiłku na kuchennym blacie. Idealnie przed sobą miałam okno rozpościerające się na las, nie zwracałam na niego zbytnio uwagi dopóki nie zobaczyłam czegoś niepokojącego.

- Hej, Ayato
- Co, skończyłaś już?
- Nie, ale czy w tym lesie są wilki?
- Hmm, nie, raczej nie a co?
- Podejdź powoli do okna, ale naprawdę powoli - chłopak zrobił o co poprosiłam
- Widzisz żółte ślepia wlepiające się prosto w nas?
- Widzę, nie przejmuj się, może jakiś się zgubił - odpowiedział i zaczął pomagać mi w smażeniu. Gdy skończyliśmy nałożyłam nam jedzonko i poszliśmy zjeść w salonie. Nikogo nie było więc rozwaliliśmy się na kanapie przed telewizorem.

- Do przeżycia było - skomentował zabierając nasze talerze.
- Następnym razem ty gotujesz
- Może, ale i tak Ty smakujesz najlepiej
Ayato popchnął mnie do pozycji leżącej, zawisł nade mną i polizał mnie po policzku.
- Fuuu - otarłam twarz z jego śliny
- Mogę Cię ugryźć?
- Nie, wiesz co będzie jak Twój ojciec się dowie
- A jeśli się nie dowie? Lubisz to prawda?
- To nie tak, że to lubię. Tylko.. ten ból jest... ciekawy, momentalnie nawet przyjemny ale nie wiem czy warty całej naprawdę bolesnej reszty. - opadł na mnie i zaczął bawić się włosami wokół mojej szyji
- Kusi Cię? No wiesz, mój zapach?
- Yhmm a dodatkowo gdy poznałem już Twój smak.. ledwo się powstrzymuję. - położył twarz w zagięciu mojej szyi i wodził po niej nosem. Następnie przeszedł do małych pocałunków i lekkiego podgryzania. Wiedziałam, że to idzie w złą stronę dlatego wygramoliłam się spod niego i ładnie pożegnałam idąc na górę.

Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz